„Hancock” - recenzja wydania DVD

Autor: Ewelina Sikorska Redaktor: Motyl

Dodane: 17-04-2022 20:47 ()


Kiedy jeszcze Will Smith na prawo i lewo nie rozdawał plaskaczy na gali oscarowej, to grał w całkiem niezłych filmach. Jednym z nich był Hancock należący ciałem i duszą do kina superbohaterskiego.

Głównym bohaterem tej produkcji jest tytułowy John Hancock, superbohater na zakręcie, który przypadkowo ratuje życie poczciwego PR-owca - Raya. Ten w ramach wdzięczności za ocalenie postanawia popracować nad jego nadszarpniętym wizerunkiem i odbudować jego reputację i społeczne zaufanie. Wszystko idzie jak z płatka do chwili, gdy Hancock bliżej poznaje żonę Raya.

Jeżeli ktoś spodziewa się tutaj klimatów Nolana czy takich z ostatnich filmów Marvela, może być zaskoczony. Owszem, Hancock potrafi być w niektórych momentach poważny, ale nade wszystko to dobra rozrywka. Przez dłuższy czas jest fantastyczną parodią i satyrą na superbohaterskie uniwersa (szczególnie w pierwszej połowie), ale z czasem ten kurs traci na impecie, by pod koniec zaserwować nam klasyczną opowieść o bohaterze podnoszącym się z upadku, odludku, który swoją przemianą zyskuje społeczną akceptację, której w skrytości swego serca tak pragnie. Trochę szkoda, że tak mocno ugrzeczniono tę opowieść, bo był potencjał na coś przełomowego gatunkowo. Można też odrobinę narzekać na zbyt szybką przemianą Hancocka z gburowatego menela w przykładnego obywatela. Jednak to nadal film, przy którym naprawdę świetnie się bawiłam, mimo niedoskonałości wyłaniających się tu i tam.

Co ciekawe, Hancock to też film o toksycznych związkach. Ten wątek jest o tyle ciekawie wpleciony, że praktycznie nie da się go na pierwszy rzut oka wychwycić, skupiając się tylko na tej superbohaterskiej otoczce. No i przede wszystkim to produkcja o odwadze pomagania innym na życiowych zakrętach. Pokazuje, że nie musisz być superbohaterem, by czynić dobro na co dzień. A co ważne, małe gesty prowadzą do wielkich czynów. To naprawdę pokrzepiające przesłanie.

Jeżeli chodzi o grę aktorów, to fajerwerków nie ma, ale jest naprawdę przyzwoicie. Will Smith kradnie każdą scenę, w której się pojawia i robi to naprawdę zasłużenie. Aktor bardzo dobrze oddaje to, kim jest Hancock - zwichrowanym facetem, pełnym sprzeczności, który, choć siłę rażenia i zniszczenia ma porównywalną do Hulka, podejście do świata ma jak Wolverine, to w głębi duszy to wrażliwiec, który serducho ma po właściwej stronie. Partnerująca mu Charlize Theron radzi sobie nieźle, a Jason Bateman ze swoim szczenięcym wzrokiem wprost idealnie wpasowuje się w rolę prostodusznego Raya. Reszta aktorów była raczej tłem dla tego trio.

O ile można mieć zastrzeżenia do scenariusza, to John Powell (kinowa seria Jak wytresować smoka) jak zawsze stanął na wysokości zadania. Jego muzyka idealnie wtapia się w filmowe tło, a gdy ma nadać klimat danej scenie, robi to bezbłędnie. Na uwagę zasługują też całkiem niezłe i pomysłowe efekty specjalne.

Od strony technicznej wydanie DVD ma mnóstwo ciekawych materiałów dodatkowych. Szkoda tylko, że nie dołączono do nich polskich napisów, co utrudnia cieszenie się nimi osobom, które nie znają na tyle dobrze angielskiego, aby raczyć się nimi w oryginale.

Hancock to taki superbohaterski „good movie” i jeden z najbardziej niedocenianych filmów z tego gatunku, starający się przekazać jakąś historię, a nie być tylko tanią rozrywką. Choć nie do końca wykorzystuje swój potencjał, to mimo upływu lat od premiery jest produkcją posiadającą swój urok.

Ocena: 7/10

Tytuł: Hancock

Reżyseria: Peter Berg

Scenariusz: Vince Gilligan, Vincent Ngo

Obsada:

  • Will Smith
  • Charlize Theron
  • Jason Bateman
  • Jae Head
  • Eddie Marsan
  • David Mattey

Zdjęcia: Tobias A. Schliessler

Muzyka: John Powell

Montaż: Colby Parker Jr., Paul Rubell

Kostiumy: Louise Mingenbach

Czas trwania: 92 minuty


comments powered by Disqus