„Lucy” - recenzja
Dodane: 21-03-2022 20:25 ()
Panie Besson, ostatnio nie masz ręki do dobrych produkcji. Nawet jeśli powracasz na stare śmieci, jakimi jest kino sensacyjne. Najlepszym potwierdzeniem tego stanu rzeczy jest zdecydowanie Lucy, która miała wszystko: dobry pomysł na fabułę i fantastyczną ekipę aktorską. A jednak zamiast pełnokrwistego kina akcji dostaliśmy co najwyżej gatunkowe sympatyczne guilty pleasure.
Fabuła (zgoła trochę w duchu Jesteś Bogiem) kręci się wokół tytułowej Lucy (w tej roli Scarlett Johansson), przeciętnej Amerykanki żyjącej i studiującej w Tajpej, która przez przypadek zostaje zwerbowana przez koreańską mafię do przerzutu nowego syntetycznego narkotyku - drastycznie zwiększającego potencjał umysłu. Problem w tym, że w trakcie przemytu woreczki z substancją przemycane w brzuchu dziewczyny ulegają rozszczelnieniu i narkotyk trafia do jej krwiobiegu. To wszystko sprawia, że główna bohaterka z głupiutkiej blondynki przeistacza się w istotę wykorzystującą cały potencjał swojego umysłu.
Koncepcja oparcia fabuły o ideę: co by było, gdyby człowiek wykorzystywał nie 10%, ale 100% swojego mózgu, choć fałszywa jest całkiem ciekawa i miała spory potencjał w rękach dobrego reżysera. Jednak historii zdecydowanie zaszkodziły te wrzutki rodem z Animal Planet i new age’owe dyrdymały. Nie wiem, czy to był pomysł reżysera, czy kogoś innego, aby to weszło do scenariusza. Ktokolwiek by to nie był, tym zabiegiem zaszkodził całej opowieści, która i tak pełna jest absurdu, głupoty i kiczu. Im bliżej finału całość filmowego obrazu, jak i jego logika prezentowała się coraz gorzej. Co do samych bohaterów, raczej nie wysilono się przy ich pisaniu, stawiając na sprawdzone schematy. A szkoda, bo można było trochę nad nimi popracować.
Jednak trzeba oddać Bessonowi, że pomimo całej głupoty tej produkcji, film ogląda się całkiem dobrze. Naprawdę. Jestem w szoku, że to piszę, ale to prawda. W zalewie idiotycznych pseudoteorii dostajemy niezłe sceny walk, a i sama Scarlett Johansson gra przyzwoicie. Morgan Freeman też pozostaje klasą samą w sobie. Lucy to prawdziwy filmowy paradoks, nie ma co.
Jeśli chodzi o wydanie DVD, to tym razem do moich rąk trafiło wydanie tzw. książeczkowe. I o ile na płycie nie uświadczymy dodatkowych materiałów z planu produkcji, to co nieco możemy poczytać na temat tego projektu w tejże książeczce. To właśnie z niej dowiadujemy się, co zainspirowało Luca Bessona do stworzenia Lucy.
Kiedy przymknie się oko na new age'owe dyrdymały i głupotki, jakie serwuje Lucy, to okazuje się ona całkiem przyjemnym akcyjniakiem idealnym do rozerwania się w sobotni wieczór.
Ocena: 6/10
Tytuł: „Lucy”
Reżyseria: Luc Besson
Scenariusz: Luc Besson
Obsada:
- Scarlett Johansson
- Morgan Freeman
- Choi Min-sik
- Amr Waked
- Julian Rhind-Tutt
- Pilou Asbæk
- Lio Tipton
- Nicolas Phongpheth
- Jan Oliver Schroeder
Muzyka: Éric Serra
Zdjęcia: Thierry Arbogast
Montaż: Julien Rey
Scenografia: Gilles Boillot, Dominique Moisan, Stéphane Robuchon, Thierry Zemmour
Kostiumy: Olivier Bériot
Czas trwania: 89 minut
comments powered by Disqus