„Escape Quest. Arsène Lupin rzuca wyzwanie” - recenzja

Autor: Marysia Redaktor: Motyl

Dodane: 09-06-2021 04:53 ()


To już kolejna odsłona książko – gry od wydawnictwa Egmont. Tym razem autorem jest David Cicurel, czyli osoba odpowiedzialna za stworzenie podwalin pod cały system detektywistycznej serii – Kroniki Zbrodni. To nazwisko stanowi świetną zachętę do sięgnięcia po Escape Quest - Arsene Lupin rzuca wyzwanie.

Tym razem przenosimy się w czasy, kiedy operował Arsene Lupin. W grze wcielamy się w złodzieja chcącego zaimponować mistrzowi. Ten bowiem obiecał, że weźmie pod swoje skrzydła tę osobę, która ukradnie cenną biżuterię wystawianą w posiadłości Lechevalier.  Scenariusz przenosi nas do XX-wiecznego Paryża. Użyta czcionka, opisy i ilustracje nawiązują do tamtejszych czasów, tworząc bardzo spójną całość. Część fabularna od samego początku jest bardzo mocno rozbudowana. Wprowadzenia do zagadek są długie i bardziej przypominają książkę, niż grę. To pierwsza zauważalna zmiana w porównaniu do poprzednich części. Tym razem jednak mam wrażenie, że autorzy postawili na uboższą szatę graficzną. Ilustracje są bardzo estetyczne i atrakcyjne, ale jest ich niewiele. Kilka stron jest mocno nijakich wizualnie, co wpływa na ocenę całości. O ile okładka jest bardzo zachęcająca, o tyle wnętrze nie jest równe i pozostawiło we mnie mocno mieszane uczucia.

Przejdźmy jednak do sedna, czyli zagadek. To przeważnie z nimi miałam problem. Albo były zbyt łatwe, albo się powtarzały. Budowa książki jest podobna do wcześniejszych części. Dochodzimy do pewnego punktu i z niego mamy kilka możliwości wyboru ścieżki, którą podążymy. Najnowsza odsłona od początku bardzo mnie zaskoczyła. Już pierwsze zagadki były wymagające, zmuszały mnie do niekonwencjonalnego myślenia, a czasami odłożenia książki i powrotu po odpoczynku. To zmiana zdecydowanie na plus, aczkolwiek ci, którzy przyzwyczaili się do pewnego poziomu trudności, mogą się bardzo zaskoczyć. Niestety w pewnym momencie zagadki zaczęły mnie przerastać i zaczęłam korzystać z podpowiedzi na końcu książki. Te niejednokrotnie mało mi mówiły i nie były pomocne. Po jakimś czasie poddawałam się i patrzyłam, jakie będzie rozwiązanie, co nie zdarzało mi się przy okazji rozwiązywania poprzednich części. Ze smutkiem muszę przyznać, że w kilku miejscach nie rozumiałam toku myślenia lub uważam go za mocno naciągany. Po kilku dniach udało mi się ukończyć grę, ale niestety bez poczucia satysfakcji. Raczej czułam zmęczenie i rozdrażnienie związane z niezrozumieniem, co autor miał na myśli.

Lubię tę serię, ale ta odsłona ma kilka bardzo trudnych zagadek, których rozwiązanie jest mało intuicyjne i naciągane. Zgodnie z moimi przewidywaniami David Ciurel stanął na wysokości zadania, wymyślając ciekawą fabułę. Szkoda, że część mechaniczna, która z początku wydawała mi się bardzo ciekawa i wymagająca, doprowadziła do mojej frustracji. Być może to moje ograniczenia i wam te zagadki nie sprawią problemów. Spróbujcie i dajcie znać, jak wam poszło.

 

Escape Quest. Arsène Lupin rzuca wyzwanie

  • Autor: David Cicurel 
  • Tłumaczenie: Agata Cieślak
  • Oprawa: miękka
  • Objętość: 96 stron
  • Format: 192 x 270
  • ISBN: 978-83-281-5901-3
  • Grupa docelowa: 12+
  • Premiera: 19.05.2021 r. 
  • Cena: 39,99 zł

Dziękujemy wydawnictwu Egmont za udostępnienie egzemplarza do recenzji.


comments powered by Disqus