„Dziadek do orzechów i cztery królestwa” - recenzja wydania DVD

Autor: Ewelina Sikorska Redaktor: Motyl

Dodane: 28-04-2019 15:35 ()


Dziadek do orzechów to klasyka. Bez dwóch zdań. Jednak jak to czasem bywa z klasyką, ktoś wpada od czasu do czasu na pomysł, by podrasować dobrze znaną historię. Tym razem tym kimś byli włodarze Disneya.

Jednak zanim przejdziemy do Dziadka do orzechów à la Disney, gwoli przypomnienia (dla tych, którzy jakimś cudem nie kojarzą klasycznej bożonarodzeniowej opowieści o małej Klarze, dzielnym Dziadku do orzechów i Królu Myszy). Najpierw było opowiadanie E.T.A. Hoffmanna. Później francuski przekład Alexandra Dumasa (tak, tego samego co napisał Trzech muszkieterów i Hrabiego Monte Christo), który stał się inspiracją dla ponadczasowego baletu Piotra Czajkowskiego (nawet ci, którzy są na bakier z muzyką poważną, z pewnością kojarzą Taniec Wróżki Cukrowej czy Walc Kwiatów pochodzące z tego baletu). No a teraz swoją wizję tej opowieści postanowił nam zaserwować Disney.

I choć za oknami wiosna w pełni, dla przygód młodej Klary, tym razem w disnejowskiej konwencji, które pojawiły się niedawno na DVD, postanowiłam zasiąść do seansu i na chwilę przenieść się w zimową, bożonarodzeniową scenerię.

W wersji studia spod znaku Myszki Miki nasza tytułowa bohaterka Klara (w tej roli ciekawie prezentująca się zjawiskowa Mackenzie Foy) to nie mała dziewczynka, lecz młoda pannica z zacięciem naukowca-wynalazcy i jednocześnie półsierota, która niedawno straciła matkę. I choć wokół czuć świąteczną atmosferę zbliżających się Świąt Bożego Narodzenia to naszą bohaterkę nic nie cieszy. Wszystko zmieni prezent od zmarłej matki, zawierający w sobie tajemnicę, za której rozwiązaniem, dorastająca panienka podąży jak Alicja do króliczej nory, aż do magicznego świata tytułowych Czterech Królestw. Tam będzie nie tylko musiała zakończyć trwającą wojnę, ale też odkryje kilka rzeczy o samej sobie.

Dziadek do orzechów i cztery królestwa inspiruje się raczej klasyczną opowieścią, którą znamy z m.in. baletu Czajkowskiego, niż jest jej wierną adaptacją. To nie jest zarzut, bynajmniej. Luźne nawiązania do materiału źródłowego to ostatnio domena Disneya (wystarczy spojrzeć na Zaplątanych czy Krainę lodu). I świetnie, jeśli ma to ręce i nogi tj. ciekawą fabułę i bardzo dobrze nakreślonych bohaterów. Problem w tym, że w disnejowskiej wariacji na temat Dziadka do orzechów tego nie ma. O ile koncepcja zarysu fabularnego potrafi zaciekawić, to całościowo scenariusz debiutującej na tym polu Ashleigh Powell to najsłabszy element tej produkcji.

Początek i koniec filmu jakoś da się obronić, ale wraz z wejściem Klary do świata Czterech Królestw, powoli pojawiają się luki i brak logiki w fabule oraz różnego rodzaju niespójności scenariusza. Co prawda, mamy ciekawie zarysowane postaci na czele z główną bohaterką, ale są one strasznie papierowe. Lekko zaznaczono ich charakter, ale nie pogłębiono na tyle dostatecznie, by im kibicować. Co gorsza, podczas seansu zdarza się, że pewne działania bohaterów nie mają sensu lub ich tok myślenia jest niezrozumiały. I nawet tak wspaniała obsada (głównie drugoplanowa, której umiejętności kompletnie nie zostały wykorzystane na czele z Helen Mirren, Keirą Knightley czy Morganem Freemanem) nie potrafi uratować tych postaci.

Film nie zapomina o morale (m.in. to, że tęskniąc za tymi, których bezpowrotnie straciliśmy, pamiętajmy o nich, ale nie zapominajmy o tych, którzy są obok nas oraz iż największa siła do podejmowania wyznań i zmieniania rzeczywistości tkwi w nas samych), a nawet całkiem fajnie zarysowaną główną bohaterkę, jednak umyka to w trakcie seansu wraz z co chwila pojawiającymi się niedociągnięciami scenariusza.

Zmiany reżyserów podczas kręcenia filmu też raczej nie wpłynęły dobrze na ostateczny wygląd tej produkcji. Obraz Joe Johnstona i Lasse Halströma jest jak jajko Fabergé: wizualnie piękne, ale puste, jeśli chodzi o poprowadzenie samej osi fabularnej. Film nie wykorzystał naprawdę wielu asów, które miał w zanadrzu. Przez zaprzepaszczenie kilku kluczowych rzeczy, dostajemy produkcję owszem sympatyczną, ładną i przyjemną, która spodoba się dzieciom, ale prostą do bólu i momentami dziurawą, która w pozostałych widzach wzbudzi poczucie zawodu nad zmarnowanym materiałem.

Co do pozostałych elementów filmu, soundtrack Newtona to poprawna pozycja, ale zdecydowanie gorsza niż to, co pokazał w muzyce do Fantastycznych zwierząt: Zbrodni Grindewalda, której echa można usłyszeć w Presents from Mother, Drosselmeyer czy Sugar Plum and Clara.

Byłam nastawiona na mocno klasyczną, baletową muzykę, jednak jest inaczej. Trochę to dziwi. Spodziewałam się, że będzie aż roić się od wariacji na temat tematów muzycznych z Dziadka do orzechów Czajkowskiego. Niestety, czuję mały zawód. Owszem pojawiają się znane tematy muzyczne, ale są subtelnie zaakcentowane (jak np. w Mouserinks). Najbardziej da się je wychwycić w Clockwork Mince.

W przeciwieństwie do muzyki z Fantastycznych zwierząt: Zbrodni Grindewalda, kompozytor rzadko używa muzyki jako istotnego łącznika z fabułą (wyjątek stanowi moment, gdy Klara wkracza do Świata Czterech Królestw i pojawia się klasyczny motyw z Tańca Wróżki Cukrowej, niejako dając nam podprogowe skojarzenia, że Cukrowa Wróżka pociąga za wszystkie sznurki w tym świecie i to z nią trzeba się liczyć). Mało tu zabawy z samą materią muzyczną, a szkoda.

Co do wydania DVD: na płycie nie uświadczymy żadnych dodatków, a jeśli chodzi o polski dubbing, to dla mnie jest jak najbardziej w porządku; jedynie Martyna Kowalik jako Wróżka Cukrowa mnie irytowała, ale to moje subiektywne zdanie.

Dziadek do orzechów i cztery królestwa to ostatecznie produkcja, którą można obejrzeć sobie w grudniu, po świątecznym obiedzie, ale raczej na długo nie zapadnie w pamięć. A szkoda, bo można było z tego wycisnąć o wiele, wiele więcej.

Ocena: 4/10

Tytuł: „Dziadek do orzechów i cztery królestwa”

Reżyseria: Joe Johnston, Lasse Hallström

Scenariusz: Ashleigh Powell

Obsada:

  • Mackenzie Foy
  • Keira Knightley
  • Tom Sweet
  • Ellie Bamber
  • Matthew Macfadyen
  • Morgan Freeman
  • Jayden Fowora-Knight
  • Helen Mirren

Zdjęcia: Linus Sandgren

Muzyka: James Newton Howard

Montaż: Stuart Levy

Scenografia: Lisa Chugg

Kostiumy: Jenny Beavan

Czas trwania: 99 minut

Dziękujemy dystrybutorowi Galapagos Films za udostępnienie egzemplarza do recenzji.


comments powered by Disqus