Idzie nowe - przypominamy „Władców wszechświata”!

Autor: Luiza Dobrzyńska Redaktor: Motyl

Dodane: 23-03-2019 16:33 ()


Jak donosi strona Comicbookmovie.com, wytwórnia Sony Pictures wybrała już odtwórcę roli He-Mana w zapowiadanym na 18 grudnia tego roku filmie. Data premiery jest co prawda mocno optymistyczna, ale jeśli zdjęcia rzeczywiście rozpoczną się w lipcu, to film ma szanse wejść na ekrany w 2020 roku. Nowym He-Manem ma zostać Noah Centineo, aktor znany dotąd głównie z seriali młodzieżowych i filmów Netflixa. Jest to chyba odpowiednia chwila, by przypomnieć, że jego poprzednikiem w tej roli był nie kto inny, jak Dolph Lundgren. Sam film został co prawda uznany za arcydzieło kiczu i zrobił generalnie klapę, ale dla Lundgrena okazał się odskocznią do dalszej kariery. Czy „Władcy wszechświata" byli rzeczywiście aż tak fatalnym obrazem? Może przypomnijmy sobie, o co tam szło.

Para zakochanych nastolatków żegna się przed rozstaniem na długo. Julie Winston straciła niedawno rodziców i chce wyjechać z rodzinnego miasteczka, by odnaleźć swe miejsce w życiu. Kevin Corrigan nie może jej towarzyszyć, namawia więc dziewczynę na ostatnią randkę. Podczas spaceru znajdują dziwny przedmiot, który biorą za nowy rodzaj instrumentu muzycznego. Okazuje się jednak, że jest to klucz podprzestrzenny zgubiony podczas skoku międzywymiarowego przez przybyszy z planety Eternia. Ci przybysze To He-Man, wojownik Duncan, jego córka Teela i Gwildor, konstruktor klucza. Za pomocą jego prototypu złowrogi Szkieletor i jego armia opanowali zamek Greyskull i całą Eternię. Szkieletorowi do ostatecznego tryumfu brakuje tylko jednego — świętego miecza, który znajduje się w rękach He-Mana. Wysyła więc śladem mocarza i jego przyjaciół piękną Evil-Lyn razem z jej oddziałem potwornych komandosów. He-Man będzie musiał walczyć o swoją planetę, a Kevin i Julie wciągnięci w wir kosmicznego konfliktu nareszcie zrozumieją, co naprawdę w ich życiu jest ważne...

Już samo przeniesienie akcji filmu z Eternii na Ziemie wzbudziło złość fanów popularnej kreskówki. Obraz skrytykowano też za kiczowate dekoracje, niespójną fabułę, powielanie starych klisz czy mało oryginalną muzykę. Rzeczywiście można się do wielu rzeczy przyczepić. Najlepsi ludzie (?) Szkieletora i Evil-Lyn, którzy nie tylko uwięzili Czarodziejkę z Greyskull, ale podbili całą planetę, nie potrafią poradzić sobie z dwójką nieuzbrojonych nastolatków. Senne miasteczko, w którym kompletnie nikt nie zauważa nie tylko dwumetrowego kolosa w skórzanym suspensorium biegającego z mieczem po ulicach... Ale też nikt nie widzi pojawiającego przy ogromnym hałasie krążownika międzygwiezdnego, wojowników śmigających na latających tarczach i wielkiej strzelaniny przy użyciu laserów. Fakt, że He-Man jest... tylko He-Manem, nie ma mowy o księciu Adamie. Nieobecni są też jego rodzice, Eternią rządzi de facto Czarodziejka, która zresztą mimo swych oszałamiających mocy dała się złapać jak pięcioletnie dziecko. I tak dalej...

Mimo to film ma swoje zalety. Akcja toczy się wartko bez przestojów. Jest przesycony pewną naiwnością, ale i optymizmem. Oprócz wspomnianego Lundgrena biorą w nim udział inni dobrzy aktorzy — młodziutka Courtney Cox jako Julie, Frank Langella jako Szkieletor, Meg Foster jako Evil-Lyn. No i James Tolkan jako najbardziej krwista i energetyczna postać w całej historii — detektyw Lubic, twardogłowy i uparty policjant, który jako jedyny w miasteczku usiłuje sprawdzić, co się właściwie dzieje. Większość humorystycznych wstawek zawdzięczamy właśnie jemu. Trudno zapomnieć jego wykrzyknik, gdy chcąc w końcu aresztować „podejrzanych osobników” zostaje nagle przeniesiony wraz z nimi do Greyskull,w sam środek wielkiej bitwy: „Co to ma być, dobranocka dla dorosłych?". Zresztą Lubic staje w tym ostatecznym starciu po właściwej stronie, w końcu jest do szpiku kości uczciwym amerykańskim gliną i żadne Szkieletory nie będą mu podskakiwać.

Warto obejrzeć „Władców wszechświata” z 1987 roku bez uprzedzeń, nim otrzymamy nową porcję przygód dzielnego herosa z Eternii (nie zapominajmy, że w połowie Ziemianina, bo przecież jego matka, Marlena Kent, była astronautką z naszej planety). I trzymajmy kciuki za to, by po premierze nie pytać z rozpaczą: „I co nam właściwie w tamtej wersji przeszkadzało?”.

 

Tytuł: „Władcy wszechświata"

Reżyseria: Gary Goddard

Scenariusz: David Odell

Obsada:

  • Dolph Lundgren
  • Frank Langella
  • Meg Foster
  • Billy Barty
  • Courteney Cox
  • Robert Duncan McNeill
  • Jon Cypher
  • Chelsea Field
  • James Tolkan

Muzyka: Bill Conti

Zdjęcia: Hanania Baer

Montaż: Anne V. Coates

Scenografia: Daniel Gluck, Mike Johnson, Kathe Klopp

Kostiumy: Julie Weiss

Czas trwania: 106 minut


comments powered by Disqus