„Zaklęty w smoka”- recenzja
Dodane: 10-12-2018 22:12 ()
Każda klasyczna rosyjska baśń ma trzy stałe elementy: złego smoka, odważnego gieroja spieszącego na ratunek pięknej i bezbronnej kniaziównie, no i oczywiście – piękne dziewczę czekające na swego wybawcę. Co jednak, gdy śmiałek nie będzie skory do akcji ratunkowej, piękna kniaziówna okaże się bardziej rozgarnięta, samodzielna i odważna niż wyglądałoby na pierwszy rzut oka, a smok nie do końca taki, za jakiego go wszyscy biorą? Na to pytanie odpowiedź daje seans „Zaklętego w smoka”, najnowszego dzieła Indara Dzhendubaeva.
Zaczyna się klasycznie. Oto córka kniazia, młoda, trochę bujająca w obłokach, piękna Mira (Maria Poezhaeva) szykuje się na ślub z Igorem (Pyotr Romanov), wnukiem smokobójcy, który wiele lat temu zabił potwora terroryzującego krainę. Przynajmniej wszyscy tak myślą na czele z parą przyszłych małżonków. Jednak gdy na prośbę narzeczonego Miry weselnicy intonują pewną rytualną pieśń, znienacka pojawia się do tej pory uznawany za wymarłego najprawdziwszy smok, który porywa pannę młodą do swojego Smoczego Leża. Na miejscu Mira przekonuje się, że nie wszystkie opowieści o smokach pokrywają się z prawdą, a miłość bywa skomplikowana i czasem znaleźć ją można w najbardziej niespodziewanych okolicznościach...
Rosyjskie filmy z nurtu fantasy zazwyczaj to gwarancja dobrego, solidnego kina. „Zaklęty w smoka” nie jest wyjątkiem. Na sam początek warto pochwalić ciekawy pomysł na ogranie klasycznego, baśniowego schematu, pomysłowe podejście do niektórych tematów (np. skąd się biorą smoki, leże smoka jako pozostałości jednego z jego przodków itp.) oraz dobrze poprowadzony rozwój głównych postaci w toku akcji: Miry i Armana (granego przez Matveya Lykova). Mira przez całą akcję filmu dojrzewa. Na początku poznajemy ją jako dziewczynę, która trochę żyje marzeniami, a narzeczony podoba jej się z faktu bycia wnukiem smokobójcy i bogactw, jakie posiada. Pod koniec opowieści się zmienia. Ostatecznie z bezbronnej, powierzchownej i naiwnej dziewuszki przeistacza się w odważną, zaradną dziewczynę, która wie, czego chce. I by to osiągnąć, przed niczym się nie zawaha. Równie ciekawą postacią jest Arman, który pod wpływem Miry nie tylko rzuca wyzwanie swojemu dziedzictwu, ale zarazem uczy się panować nad tym, co do tej pory wydawało mu się niemożliwe. Tym samym pokazuje, że to, co czasem wydaje się nam niemożliwe, z pomocą innych jest możliwe. Wystarczy tylko zaufać sobie i innym.
Choć nie da się ukryć, że można by jeszcze bardziej podkręcić tę opowieść (m.in. trochę uwiera brak wykorzystania potencjału wątku starszej siostry Miry – Jarosławy czy potraktowanie po macoszemu postaci Igora – narzeczonego Miry itp.). Czasem ma się też wrażenie, że twórcy trochę w niektórych momentach poszli po łebkach, byle tylko iść z akcją do przodu, a czasem zbyt poszaleli (końcowa scena w chmurach).
Niemniej jednak oprócz uniwersalnej opowieści o miłości, twórcy nie zapomnieli poruszyć innych wątków w tej historii, m.in. jak nasze dziedzictwo wpływa na nas samych oraz podejmowane przez nas decyzje, jak często jesteśmy postrzegani i oceniani poprzez dokonania naszych przodków, a nie nasze własne. Poza tym świetnie pokazano, jak dawne rytuały z czasem mogą nabrać zupełnie nowej symboliki i znaczenia, gdy zabraknie ich głównego punktu odniesienia, jak ma to miejsce w przypadku dawnego smoczego rytuału, który po zniknięciu smoka z czasem stał się jednym z elementów ceremonii zaślubin.
Z rzeczy wartych pochwały: zachwycają kadry Sergeya Trofimova, szczególnie te z początkowych scen filmu oraz te obrazujące przerwany ślub Miry i Iwana. Dodatkowo duet Marina Ananyeva i Irina Lunina doskonale dał sobie radę w kwestii kostiumów, które idealnie nadają klimatu całej opowieści; czasem bardzo osadzonej w folklorze rosyjskim, a czasem pochodzącej niczym z „Baśni 1000 i jednej nocy”.
O nadanie produkcji baśniowości zadbało również trio scenografów: Grigori Pushkin, Sergey Fevralyev i Vyacheslav Chulikov. I wyszło im znakomicie. Gra aktorów jest bez zarzutu, odtwórcy głównych ról poradzili sobie dobrze. W sumie niczego nie można im zarzucić.
Za to Simon Finley zrobił na mnie bardzo dobre wrażenie. Jego soundtrack świetnie sprawdza się na osobnym odsłuchu, jak i podczas seansu. Tam, gdzie ma podkręcić akcję, robi to bezbłędnie, przy tym nie zapominając, by wtrącać od czasu do czasu motywy muzyczne cechujące rosyjską kulturę i folklor. Osobiście najbardziej przypadły mi „Mira's Wedding” oraz „Losing Control”. Dobrze też sprawdzają się piosenki pojawiające się w toku akcji: szczególnie w głowie pozostaje bardzo ważna dla fabuły „Smocza pieśń”, którą w filmie słyszymy aż w trzech różnych wykonaniach i w różnym kontekście: na samym początku jako część rytuału przyzywającego smoka, później jako element ceremonii zaślubin i hołd złożony dziadowi pana młodego i na samym końcu w wykonaniu głównej bohaterki, która w ten sposób dokonuje ostatecznego wyboru i tego, czego pragnie. Warto też wspomnieć o kojącym „Lulluby of Silence” Jeni Lubich czy „Love Scary” Sashy Spielberg. Ogólnie piosenki dobrze uzupełniają się z muzyką filmową stworzoną przez Finleya.
W kwestiach czysto technicznych: CGI jest zazwyczaj ok; nie da się ukryć, iż prawdopodobnie większość środków przeznaczonych na efekty poszła ewidentnie na animację i stworzenie smoka (nie ma porównania do gumowego smoka z „Wiedźmina”) co widać. Smok prezentuje się wizualnie nad wyraz dobrze. Trochę gorzej efekty specjalne sprawdzają się w innych aspektach filmu np. końcowy lot Miry na smoku, wygląd lemurowatego towarzysza Armana.
Na podsumowanie warto rzec, że „Zaklęty w smoka” to trochę taka rosyjska „Piękna i Bestia” ze smokiem zamiast tytułowej Bestii. To historia, która w przystępny i bajkowy sposób przypomina, że miłość potrafi przenosić góry, a czasem zmieniać smoki na powrót w ludzi.
Ocena: 6/10
Tytuł: „Zaklęty w smoka”
Reżyseria: Indar Dzhendubaev
Scenariusz: Aleksey Arsenev, Marina Dyachenko, Sergey Dyachenko, Indar Dzhendubaev
Obsada:
- Matvey Lykov
- Mariya Poezzhaeva
- Stanislav Lyubshin
- Pyotr Romanov
- Ieva Andrejevaite
- Alyona Chekhova
- Vyacheslav Chepurchenko
Muzyka: Simon Finley
Zdjęcia: Sergey Trofimov
Montaż: Mariya Likhachyova
Scenografia: Grigori Pushkin, Sergey Fevralyev, Vyacheslav Chulikov
Kostiumy: Marina Ananyeva, Irina Lunina
Czas trwania: 110 minut
Dziękujemy dystrybutorowi Kino Świat za udostępnienie egzemplarza do recenzji.
comments powered by Disqus