„Saga Winlandzka” tom 3 - recenzja

Autor: Jarosław Drożdżewski Redaktor: Motyl

Dodane: 15-08-2018 21:51 ()


„Saga Winlandzka” od Hanami zmieniła cykl wydawniczy, przechodząc na nieregularny czas ukazywania się jej w sklepach. Dotychczas polski czytelnik otrzymał trzy podwójne tomy (sześć oryginalnych części), więc jeszcze trochę do nadrobienia pozostało. Nie pozostaje nam więc nic innego jak cieszyć się najnowszą odsłoną epopei o podbojach Wikingów.

W trzecim tomie akcja toczy się w zimowej scenerii angielskich ziem. Askeladd wraz ze swoją drużyną - w dodajmy niezbyt sprzyjającej aurze - ucieka przed drużyną prowadzoną przez Thorkella. Nie można też zapominać o duńskim księciu Kanucie, który jest jednym z głównych bohaterów najnowszej odsłony serii. Odsłony, w której znajdziemy mnóstwo różnego rodzaju walk i pojedynków, często bardzo krwawych i niezwykle brutalnych. Wikingowie znani byli ze swojego okrucieństwa względem przeciwników co daje się odczuć również w mandze Makoto Yukimury. Zdecydowanie jest to najbardziej krwawa odsłona tej serii z dotychczas wydanych w Polsce. Zresztą i język używany przez bohaterów jest dość „mięsisty”, więc tytuł słusznie przeznaczony został dla starszych czytelników.

To, co można też łatwo dostrzec w tej odsłonie Sagi, to fakt, że bardzo mieszają się w niej różnego rodzaju elementy wpływające na nastrój historii. Obok bardzo dynamicznych scen są również te dużo spokojniejsze. Sceny, w których następują rozważania o miłości czy śmierci. I choć może się to wydać dziwne, to tak naprawdę pasują one do całości. Są one bowiem niezwykle ważne, gdyż poświęcone są wspomnianemu już wcześniej Kanucie, który otrzymał naprawdę dużo miejsca, a dodatkowo jeszcze jego wątek jest niezwykle dramatyczny. I trochę tylko można czepiać się, że mimo wszystko najważniejsza scena z jego udziałem (scena wewnętrznej przemiany), powinna być nieco bardziej rozbudowana.

Należy również dostrzec inne elementy i wątki, które są niezwykle ważne dla całości. Mam tu na myśli m.in. te, w których mowa jest o ojcu młodego wojownika, głównego bohatera tej historii. Wnoszą sporo do fabuły i są niezwykle cennym dopełnieniem tej interesującej i okraszonej dramaturgią części. Poza tym zdradzanie kolejnych elementów z przeszłości powoduje, że tytuł zyskuje na głębi, że nie jest to tylko komiks akcji, a niesie ze sobą dużo więcej. Wracając jednak do dramaturgii to tę (ale i ogólną atmosferę komiksu) psuje jednak jeden z elementów, z których nadmiernie korzysta Yukimura. Zdecydowanie nie wychodzi i całkowicie nie pasuje do reszty dołączanie żartobliwych elementów. Już chyba kiedyś o tym wspominałem, ale w tej części te zbędne elementy są nad wyraz widoczne. I trudno, żeby było inaczej, jeśli przez długi czas budowany jest odpowiedni nastrój, tylko po to, aby za chwilę „rozładować go” zmianą klimatu i „SDeformowanymi” rysunkami. Zdecydowanie nie jest to rzecz, która w tytule takim jak „Saga Winlandzka” powinien się znajdować. Jeśli bowiem tytuł obfituje w brutalne pojedynki, zdrady, zmiany sojuszników i osobiste tragedie (wszystko to znajdziemy w trzeciej odsłonie serii) to naprawdę nie powinno się tej gęstej atmosfery psuć przez dodawanie słabych skądinąd żartów.

To jednak mój jeden, największy zarzut względem tej serii. Cała reszta jest doprawdy wyborna, czuć, że akcja się rozwija i zmierza ku jeszcze lepszej ocenie. Kilka zagadek wciąż jest nierozwiązanych, kilka nowych pytań postawiono przed czytelnikiem. A całość została podana w bardzo przystępnej, bardzo ładnej oprawie graficznej. Rysunki są efektowne, szczegółowe i poprawne technicznie a co za tym idzie łatwo zawiesić na nich oko. To trochę taki „Berserk” w świecie Wikingów co jest oczywiście zaletą nie wadą. Świetnie ogląda się różnego rodzaju tła i drugie plany, a oddanie zimowego klimatu panującego na Wyspach jest bezbłędne i cieszy oko szczególnie teraz, gdy zalała nas fala afrykańskich upałów. Sceny toczone w śniegach Anglii są tak sugestywnie oddane, że mamy wrażenie obcowania z panującym na zewnątrz mrozem. Wygląda to naprawdę dobrze. I znów mogę tylko ponarzekać, że najsłabszym elementem są te momenty, w których Yukimura ukazuje poszczególne postaci w sposób humorystyczny.

„Saga Winlandzka” nie jest tytułem stricte historycznym. To historia połączona z przygodą, polityką i dawką nieprawdopodobnych umiejętności prowadzenia walki z użyciem mieczy. Całość tworzy naprawdę udaną mieszankę, która pozwala nam przeżyć pokaźną dawkę przygody. Trzeci tom przyniósł nam wszystko to, na co liczę i czego oczekuje od tej serii tj. ogromną ilość walk, ciekawych bohaterów, ich wewnętrzne przemiany oraz kilka ciekawych intryg. Bawiłem się więc naprawdę dobrze i czekam na kolejną odsłonę tej serii.

 

Tytuł: Saga Winlandzka tom 3

  • Autor: Makoto Yukimura
  • Wydawnictwo: Hanami
  • Format: 150 x 210 mm
  • Ilość stron: 452
  • Oprawa: miękka ze skrzydełkami
  • Papier: offset
  • Data publikacji: 10.04.2018 r.
  • Komiks dla dorosłych
  • Cena: 65 zł

Dziękujemy Wydawnictwu Hanami za udostępnienie egzemplarza do recenzji.


comments powered by Disqus