„Pogromca demonów” - recenzja
Dodane: 16-03-2018 12:29 ()
Dolph Lundgren - niegdysiejszy gwiazdor kina akcji - nie miał takiego szczęścia jak koledzy po fachu pokroju Sylvestra Stallone’a, Arnolda Schwarzeneggera czy Bruce’a Willisa. Wprawdzie ostatnimi laty zasilił on ekipę Niezniszczalnych, to jednak od lat błąka się po dziełach klasy B, C albo nawet i gorzej.
Najnowsza produkcja z udziałem pierwszej filmowej inkarnacji Franka Castle promowana jest jako czyste złoto. Możliwe, że na tle podobnych obrazów klasy Z wybija się przed szereg, jeśli jednak ktoś szuka czegoś więcej ponad tandetne gore oraz mało straszny horror to niestety się zawiedzie.
W zabitej dziurze w Missisipi zaczyna grasować demon. Wnika w ciała swoich ofiar, po czym rozpoczyna krwawą sieczkę, zabijając wszystkich, którzy znajdują się dokoła. Znakiem rozpoznawczym opętanych są czarne oczy. Jeśli ktoś zdecyduje się zabić nosiciela demona, ten przeskakuje błyskawicznie do nowej osoby i festiwal morderstw trwa, a posoka leje się w najlepsze. W miasteczku pojawia się Jebediah Woodley, pogromca demonów, który miał już do czynienia z podobną istotą i również teraz będzie chciał położyć kres jej zbrodniom. Pechowo lokalny wymiar sprawiedliwości nie daje mu wiary i zamiast ruszyć na demona, Jebediah trafia za kraty. Zwraca jednak na siebie uwagę agentki FBI, która zaczyna się przekonywać do bełkotu będącego na permanentnym rauszu samozwańczego pogromcy.
W oryginale film Mike’a Mendeza nosi dość wymowny tytuł Don’t Kill It, co ma istotne znaczenie dla fabuły obrazu, a co zostało w polskim przekładzie całkowicie zbagatelizowane. Scenariusz nie należy do odkrywczych, a w głównej mierze jest tylko impulsem do pokazania kilku scen masowej rzezi, które – jedna po drugiej – są bardzo do siebie podobne. Twórcy nie zadali sobie większego trudu, by nawet te pojedyncze ujęcia gore w jakiś sposób urozmaicić i podsycić je dawką czarnego humoru.
Na ekranie bryluje Dolph Lundgren, komicznie imitując południowy akcent i ratując te nędzne widowisko od totalnej porażki. Wszystko jest przewidywalne wraz z końcowym twistem. Zdecydowanie zabrakło ciekawszej i doświadczonej obsady dla drugiego planu, bardziej finezyjnych scen jatki, a także odrobinę lepszych efektów, które rażą swoją sztucznością. Trudno zatem podzielać zachwyty nad filmem, który w najlepszym razie jest miernym widowiskiem. I tylko szkoda, że Lundgren udziela się w takich mało znaczących produkcjach, bo ambicje ma zapewne znacznie większe.
Ocena: 2/10
Tytuł: „Pogromca demonów”
Premiera VOD: 16 marca 2018 r.
Gatunek: akcja, komedia, horror, fantasy
Produkcja: USA 2016
Reżyseria: Mike Mendez
Scenariusz: Dan Berk, Robert Olsen
Obsada:
- Dolph Lundgren
- Kristina Klebe
- Tony Bentley
- James Chalke
- Miles Doleac
- Toby Bronson
- Michelle West
- Todd Farmer
- Dawn Ferry
Muzyka: Juliette Beavan, Sean Beavan
Zdjęcia: Jan-Michael Losada
Montaż: Mike Mendez
Scenografia: Kinta B. Thompson
Czas trwania: 83 minuty
Dziękujemy Kino Świat za udostępnienie filmu do recenzji.
comments powered by Disqus