„Sejf” - recenzja
Dodane: 14-02-2018 18:41 ()
Grupka ludzi napada na bank, biorą zakładników, próbują wyciągnąć kasę i — jak to zwykle bywa — pakują się w kłopoty. W sejfie nie ma wystarczającej ilości pieniędzy, policja otacza budynek, a między członkami napadu rośnie napięcie. Wśród nich są dwie siostry, obie twarde jak stal, choć jedna chciałaby zachować wszystkich przy życiu i zrobić swoje, a drugiej wszystko jedno — byleby dobrać się do pieniędzy.
„Sejf” w reżyserii Dana Busha byłby niemal klasycznym niskobudżetowym heist movie, gdyby nie fakt, że gdzieś w połowie filmu bohaterowie dowiadują się o podziemnym sejfie, który może skrywać w sobie większą ilość pieniędzy. Zachęceni tym faktem odkrywają drugi poziom banku, w którym czai się prawdziwe zło...
Żeby zgrabnie dokonać takiego mash-upu gatunków trzeba mieć przynajmniej rękę Roberta Rodrigueza. Bush jest trochę jak dziecko we mgle, brakuje mu pewnej narracyjnej zręczności, choć niewątpliwie próżno szukać winy w samym reżyserze, gdy film leży praktycznie na całej linii, począwszy od dziurawego scenariusza, przez fatalne aktorstwo, a na kiepskiej realizacji skończywszy.
Jako thriller „Sejf” nie jest w stanie utrzymać widza w napięciu, twórcom brakuje pomysłu jak konsekwentnie operować suspensem w przedstawionej scenerii. Jako horror film z kolei nie straszy, zupełnie nie korzysta z niedopowiedzeń i nie buduje klimatu. Żeby chociaż było krwawo, ale też nic z tego. W tej sytuacji Bush mógł pokusić się o odrobinę dystansu, czarnego humoru, który pozwoliłby widzowi nie brać filmu zbyt serio i spojrzeć nań przychylniejszym okiem. Niestety, „Sejf” jest śmiertelnie poważny.
Aktorsko jest bardzo źle, choć kilka ciekawych nazwisk można w obsadzie wypatrzeć. Są tu m.in. Clifton Collins Jr., piękna córka Clinta Eastwooda – Francesca oraz znana z „Orange is the New Black” Taryn Manning. Jednak tylko dwie ostatnie mają w ogóle możliwość zagrania czegokolwiek, ścierając się nieco na ekranie i prezentując skrawki talentu. Szczególnie Manning prezentuje się o niebo lepiej od całej obsady razem wziętej.
Na osobny akapit zasługuje niewątpliwie rola Jamesa Franco, największej gwiazdy „Sejfu". Nagrodzony dwoma Złotymi Globami aktor po prostu w tym filmie jest, przez większość czasu podpierając ścianę i zerkając na poczynania rabusiów. Gdyby nie to, że gdzieś w trakcie filmu okazuje się, że jego postać jest ważna dla scenariusza, można by Franco nawet nie zauważyć. Nie dziwi jednak całkowity brak aktorskiego zaangażowania, skoro reżyser „Disaster Artist” wystąpił w minionym roku w kilkunastu produkcjach, m.in. w minutowej scenie w „Obcym: Przymierzu".
Oglądanie „Sejfu” bywa miejscami prawdziwą męczarnią, z której wybawić może nas co najwyżej śmiech z nieudolności twórców, bzdurnego i dziurawego scenariusza oraz okrutnie drewnianego aktorstwa. Oczywiście, domyślam się, że twórcy, świadomi możliwości, chcieli zrealizować jedynie tani horror klasy Z przeznaczony prosto na DVD dla miłośników gatunku, ale pełna powaga filmu i niektóre aktorskie nazwiska przewijające się przez produkcję każą się zastanowić, z czym tak naprawdę mamy do czynienia. Bo „Sejf” wypada po prostu źle zarówno jako kino traktowane serio, jak i zgrywa z konwencji.
Ocena: 1/10
Tytuł: Sejf
Reżyseria: Dan Bush
Scenariusz: Dan Bush, Conal Byrne
Obsada:
- James Franco
- Taryn Manning
- Francesca Eastwood
- Scott Haze
- Q'orianka Kilcher
- Jeff Glum
- Clifton Collins Jr.
- Keith Loneker
Premiera VOD: 27 lutego 2018
Gatunek: horror, thriller
Produkcja: USA 2017
Czas trwania: 91 minut
Dziękujemy Kino Świat za udostępnienie filmu do recenzji.
comments powered by Disqus