„Ostatnie pokolenie” - recenzja
Dodane: 10-02-2018 11:35 ()
Zastanawiacie się, co może powstać z miksu nurtu sci-fi, postapokaliptycznego i westernu, okraszonego iście szekspirowskim zacięciem dramatycznym? A no, „Ostatnie pokolenie". Film zdecydowanie należący do nurtu filmografii niezależnej, który z pewnością jest ciekawą alternatywą dla „Mad Maxa". Co łączy oba te tytuły? Cóż ten sam problem: brak wody. To właśnie woda jest tym „cichym” bohaterem i głównym motorem działań bohaterów. O ile „Mad Max” walkę o nią pokazywał w iście wybuchowym stylu, to Jack Paltrow, reżyser „Ostatniego pokolenia” postanowił ograć ten temat w zupełnie inny sposób, bardziej statyczny, psychologiczny, ukazując go przez losy rodziny Holmsów: Ernesta i dwójki jego dzieci: Mary i Jerome'a, których życie burzy chłopak Mary — Flem.
Film podzielony jest na trzy swoiste akty: pierwszy skupia się na postaci Ernesta Holmsa-niepijącego pijaka, żyjącego nadzieją na cud deszczu, który nie radzi sobie życiowo, przekładając dobro innych nad własne. Jego śmierć rozpoczyna drugi akt filmu, którego głównym bohaterem jest Flem Lever — chłopak Mary, który niczym Makbet dąży do celu po trupach, nie oglądając się za siebie. Dzięki temu osiąga to, co nie udało się ojcu Mary — dobrobyt i godziwe życie na odpowiednim poziomie. Ostatni akt filmu poświęcony zostaje synowi Ernesta Holmsa — Jerome'owi, który jak szekspirowski Hamlet postanawia wymierzyć sprawiedliwość zabójcy Ernesta Holmsa, przy czym prawdy o mordercy nie zdradza duch ojca, jak miało to miejsce u Szekspira, lecz wspomnienie zapisane w pamięci cyber — muła, maszyny kroczącej — niemego świadka wydarzeń. Jerome to ostatni sprawiedliwy, który zostaje zmuszony przez okoliczności, aby stać się dorosłym z wszelkimi tego konsekwencjami.
Historię w „Ostatnim pokoleniu” można by w skrócie nazwać opowieścią o zemście. Zarówno tej „sprawiedliwej”, jak i tej wynikającej z urażonych „ambicji". Jednak to nie tylko historia mszczenia się. Mamy tu walkę o przetrwanie na nieludzkiej ziemi za wszelką cenę, nawet jeśli jest nią zabójstwo czy szantaż. Oprócz tego obraz ten opowiada również o dojrzewaniu, podejmowaniu decyzji i ponoszeniu konsekwencji, jakie się z nimi wiążą. Żaden z bohaterów nie jest niewiniątkiem; każdy z nich ma swoją „mroczną stronę”. Co ciekawe, film w dosyć interesujący sposób ukazuje nam, jak ekstremalne warunki, w tym wypadku pogodowe, wpływają na ludzkie zachowania, zarówno te dobre, jak i złe.
Gra aktorska wypada dobrze. Wszyscy łącznie z trio Fanning - Hoult - Smit-McPhee zagrali swoje role jak najlepiej. Jedynie, na co można narzekać to zbyt długie przestoje w akcji. Szczególnie odczuwa się to w pierwszym akcie filmu, dalej jest zdecydowanie lepiej.
„Ostatnie pokolenie” to film, który wymaga skupienia i spodoba się widzowi, który preferuje kino niezależne. Inny odbiorca niestety nie dostrzeże zalet tej produkcji. Więc jeśli lubicie kino bardziej kameralne, ambitne, a dodatkowo lubicie klimaty postapokaliptyczne, to „Ostatnie pokolenie” powinno się Wam spodobać.
Ocena: 6/10
Tytuł: „Ostatnie pokolenie”
Premiera VOD: 26 stycznia 2018
Gatunek: thriller, science fiction, dramat
Produkcja: USA, Irlandia, RPA 2014
Reżyseria i scenariusz: Jake Paltrow
Obsada:
- Michael Shannon
- Elle Fanning
- Nicolas Hoult
- Kodi Smit-McPhee
- Robert Hobbes
- David Butler
- Aimee Mullins
Czas trwania: 100 minut
Dziękujemy Kino Świat za udostępnienie filmu do recenzji.
comments powered by Disqus