„Kong: Wyspa Czaszki” - recenzja wydania Blu-ray
Dodane: 04-10-2017 21:19 ()
Postać King Konga w kinie ma bogatą tradycję, nie dziwi zatem postawa Hollywood, przypominająca co jakiś czas o przerośniętej małpie straszącej z ekranu widzów. W sumie jedyną różnicą między sławetną wersją z roku 1933 a obecną inkarnacją King Konga jest funkcja, jaką obie produkcje spełniają. Niegdyś była to z pewnością chęć pokazania czegoś szokującego, wychodzącego poza ramy przeciętnego obrazu, a także zagwarantowania widzom niezapomnianych i silnych wrażeń. Przy obecnych rozbuchanych widowiskach i nadużywaniu dobrodziejstwa nowoczesnych technologii widza już nie jest tak łatwo zadowolić. Sam przygodowy sztafaż podsycony kilkoma zapadającymi w pamięć scenami z wielką małpą to zdecydowanie za mało jak na kino aspirujące do miana dużego blockbustera.
Naukowo-badawcza wyprawa w głąb nieznanego lądu, eksploracja dziewiczej flory i fauny przy akompaniamencie wybuchów znużonych wietnamską porażką amerykańskich żołnierzy. Misja zdawałoby się typowa, w której ryzyko ograniczono do minimum. Na miejscu okazuje się jednak, że w tym nieprzyjaznym dla człowieka środowisku władza leży w rękach przeróżnej maści potworów i kreatur z piekła rodem, wśród których króluje niepodzielnie potężny i olbrzymi Kong. Niekwestionowany władza tej ostatniej białej plamy na mapie świata. W odwiecznej batalii człowieka z nieprzejednaną naturą tym razem to ludzie znajdują się na straconej pozycji, ale nie przeszkadza to twardogłowym amerykańskim żołnierzom w podjęcia próby ubicia bestii i namieszania w lokalnym ekosystemie. Rozpoczyna się walka z nieznanym oraz z czasem, aby w porę opuścić ten zasłużenie wymazany z map, przeklęty ląd.
Od kina pokroju Konga oczekuje się przede wszystkim funkcji rozrywkowej. I na tym polu produkcja Jordana Vogt-Robertsa nie zawodzi, dostarczając wizualnie wysmakowane i dopieszczone dzieło. Starcia króla dżungli z maluczkimi, ludzkimi insektami wypadają okazale i spektakularnie, a kolejne zagadkowe stworzenia, wynurzające się z mgieł piekielnych trzewi wyspy podsycają atmosferę niepokoju. Walka o przetrwanie garstki ocalonych wypada jednak nieprzekonująco, będąc na każdym kroku komiczną farsą mającą za zadanie rozbawić widza. Licuje to nieco z mocnym wstępem, jak również efektownym podkreśleniem starć przerośniętych lokatorów zapomnianej przez Boga i czas wyspy. Tym bardziej szkoda utytułowanych nazwisk w obsadzie, że w tym bombastycznym widowisku spełniają oni jedynie rolę papierowych herosów, bez wyraźnie nakreślonych charakterów, a relacje między nimi wynikają bardziej z przymusu, niż z zawiłości fabuły. Na pierwszy plan wybija się oczywiście Samuel L. Jackson, ale nie jest to zasługa jego wirtuozerskiej gry czy sprawnie rozpisanej kreacji. Wyrazistość aktora cechuje namolne i powtarzalne darcie japy i ustawianie pozostałych w szeregu, które to nie wynika w żaden sposób z umiejętności artysty, a wlicza się w jego dość oklepane, ekranowe emploi. Pozostała część obsady niknie przy majestacie Konga, jak również w odmętach tajemniczej lokacji.
Słowem podsumowania – Kong: Wyspa Czaszki zapewnia przyzwoitą rozrywkę dla niewybrednego widza, okraszoną kilkoma interesującymi i widowiskowymi sekwencjami akcji, ale nie wyróżnia się na tle współczesnych produkcji skierowanych do masowego odbiorcy. Ot, poprawny kawał kina, o którym za jakiś czas się zapomni.
Wersja 3D filmu oferuje doskonałej jakości obraz w rozdzielczości 1080p. Jeśli ktoś obawia się o seans w tej opcji, bo czasami trafiał w kinie na film w 3D, w którym było często ciemno i niewyraźnie – nie tutaj! Wyraźnie zauważalna głębia obrazu zestawiona z pięknymi plenerami z Wietnamu wykorzystanymi jako krajobrazy Wyspy Czaszki może łatwo zachwycić widzów. Szkoda tylko, że twórcy nie pokusili się o lepsze wykorzystanie efektu głębi poprzez „rzucanie” obiektami w widza. W całym filmie trafia się zaledwie jeden drobny przedmiot, który tak naprawdę wizualnie przedostaje się poza krawędzie telewizora. Pod tym względem wersja 3D to mocne zmarnowanie potencjału, jednak poza tym ciężko się do czegoś przyczepić. Tym bardziej że – pomijając wspomniany aspekt – obraz jest idealnie ostry i wyraźny, a głębia jest wyczuwalna. Dość wskazać choćby na sceny z helikopterami lecącymi na nieuniknione starcie z widocznym na horyzoncie Kongiem, czy też na chronienie się ocalałych przed atakującymi znienacka „tyczkami” (nie chcę spoilować – kto obejrzy film, ten się pewnie domyśli, o co chodzi). Opcja seansu w 3D jest przy tej produkcji zdecydowanie godna polecenia.
Materiały trwają łącznie niespełna 51 minut (nie wliczając w to komentarza audio), a są to:
Creating a King, czyli dokument dotyczący Konga podzielony na dwie części (bez opcji uruchomienia ich jednym ciągiem). W pierwszej z nich, zatytułowanej Realizing an Icon (11 min. 39 s), przedstawiona jest nam najnowsza inkarnacja potężnego małpiszona oraz ludzcy bohaterowie nowego filmu. Część druga, czyli Summoning a God (12 min. 47 s), to materiał z tworzenia efektów specjalnych, na którym możemy przyjrzeć się komputerowo stworzonemu Kongowi w rozkładzie na czynniki pierwsze (bynajmniej nie w sensie matematycznym), a także ujrzeć różne etapy tworzenia efektów specjalnych i dowiedzieć się o innych monstrach z Wyspy Czaszki. W oba materiały wplecione są klipy z King Konga z 1933 roku, które wypadają intrygująco w zestawieniu z tegoroczną produkcją.
On Location: Vietnam (5 min. 38 s) to dosyć krótki dodatek prezentujący wrażenia ekipy z pobytu w Wietnamie. Nie ma co się dziwić pozytywnym odczuciom filmowców i aktorów, krajobrazy są przepiękne i oszałamiające. Budząca uśmiech część filmiku to spotkanie serdecznych i gościnnych Wietnamczyków obserwujących kręcenie nowego Konga.
Tom Hiddleston: The Intrepid Traveler (6 min. 53 s) prezentuje kulisy produkcji filmu widziane oczami Toma Hiddlestona. Podglądamy kulisy zdjęć w poszczególnych lokacjach: na Hawajach, w Australii i w Wietnamie.
Through the Lens: Brie Larson's Photography (2 min. 19 s) to stanowczo zbyt krótki dodatek, w którym reżyser uzasadnia swoją wizję, aby zaopatrzyć Brie Larson na planie w prawdziwy aparat fotograficzny, nie zaś w lżejszą i niefunkcjonalną replikę. Możemy też podziwiać część zdjęć wykonanych dzięki temu przez aktorkę.
Monarch Files 2.0 (Companion Archive) to zestaw 5 raportów (łącznie 7 min. 56 s) fikcyjnej organizacji Monarch dotyczących ekspedycji naukowców i żołnierzy na Wyspę Czaszki. Tym razem, w przeciwieństwie do dwuczęściowego materiału Creating a King, filmiki możemy obejrzeć jedynie ciągiem, nie są one rozróżnione i podpisane osobno w menu płyty, zatem nie ma tu opcji wyboru konkretnego raportu.
Commentary umożliwia nam uruchomienie filmu z komentarzem audio reżysera lub wyłączenie tej opcji. Warto uruchomić Konga z tym podkładem głosowym, gdyż Jordan Vogt-Roberts opowiada rzeczowo i na temat o różnych aspektach produkcji, od obsady po easter eggi. Deleted Scenes (3 min. 45 s) to 4 krótkie sceny wycięte z ostatecznej wersji filmu.
Na krążku Blu-ray w wersji 2D znajduje się przyzwoity pakiet dodatków, choć taka legenda, jaką jest King Kong, zasługiwałaby na znacznie bogatszy zestaw, zawierający na przykład porównanie filmowych wcieleń słynnej małpy. Całą sytuację ratuje komentarz audio reżysera Jordana Vogta-Robertsa, który możemy uruchomić w trakcie seansu. Niestety, dostępne są do niego jedynie jakieś azjatyckie napisy (czyli „krzaczki”), co może zniechęcić do wysłuchania tego dodatku widzów nieznających języka angielskiego w stopniu wystarczającym do zrozumienia wypowiedzi reżysera. Dla odmiany wszystkie pozostałe bonusy mają opcjonalnie napisy angielskie oraz polskie.
Mimo niektórych mankamentów (brak materiałów o różnych filmach z King Kongiem, brak napisów polskich lub angielskich do wypowiedzi reżysera), wydanie Konga: Wyspy Czaszki w wersji Blu-ray 3D jest godne polecenia, z uwagi na świetną opcję 3D, interesujące i sensowne bonusy na dysku 2D (których w większości brak w edycji DVD) oraz znakomitą jakość obrazu na obu płytach. Ten Kong zdecydowanie króluje nad swoim odpowiednikiem na DVD i warto go dołączyć do kolekcji.
Informację o dodatkach opracował Marek Kamiński.
Ocena: 6/10
Tytuł: „Kong: Wyspa Czaszki”
Reżyseria: Jordan Vogt-Roberts
Scenariusz: Max Borenstein, Dan Gilroy, Derek Connolly
Obsada:
- Tom Hiddleston
- Samuel L. Jackson
- Brie Larson
- John C. Reilly
- John Goodman
- Corey Hawkins
- John Ortiz
- Tian Jing
- Toby Kebbell
- Jason Mitchell
Muzyka: Henry Jackman
Zdjęcia: Larry Fong
Montaż: Richard Pearson
Scenografia: Stefan Dechant
Kostiumy: Mary E. Vogt
Czas trwania: 118 minut
Dziękujemy dystrybutorowi Galapagos Films za udostępnienie egzemplarza do recenzji.
comments powered by Disqus