„Looney Tunes: Kto dogoni Królika?” - recenzja wydania DVD
Dodane: 03-02-2017 14:11 ()
Królik Bugs, Kaczor Daffy i reszta szalonej ekipy – któż ich nie zna? Zwariowana załoga Looney Tunes powraca w pełnometrażowej animacji 2D, przywołując nostalgiczne wspomnienia klasycznych krótkometrażówek.
Głównym bohaterem filmu okazuje się być nie nasz długouch, a jego obiekt westchnień, czyli Lola. Urocza i roztrzepana dziewczyna pracuje jako sprzedawczyni perfum, a prywatnie marzy o stworzeniu jedynego w swoim rodzaju ich zapachu. Gdy jej się to udaje, okazuje się, że perfumy posiadają pewną niespodziewaną cechę, przez co króliczka nagle staje się poszukiwana... przez tajnych agentów, policję i łowców nagród. Cała jej nadzieja w pomocy Bugsa i sepleniącego Daffy'ego.
Ciekawym pomysłem okazało się uczynienie Loli postacią pierwszoplanową w filmie. Urocza króliczka stała się znakomitym dodatkiem do bandy Looney Tunes, po raz pierwszy pojawiając się w blockbusterowym Kosmicznym Meczu w 1996 roku. Trzeba przyznać, że ta inkarnacja odstaje mocno od filmowego debiutu – o ile tamta Lola była charakterologicznie kombinacją chłopczycy, femme fatale i archetypu kobiety z filmów Howarda Hawksa, tak wersja z Kto dogoni Królika? jest postrzelona, roztrzepana i bujająca w obłokach. Oprócz tego całość należy potraktować jako pewien alternatywny świat Looney Tunes – tutaj bowiem Bugs, Lola i Daffy poznają się po raz pierwszy. Z drugiej strony, można tę animację uznać za reboot lub zinterpretować tak, jakby wszystkie znajome postaci grały w Kto dogoni Królika? nowe wersje samych siebie.
Niewątpliwą zaletą filmu jest świetny humor – te animki, choć „stare” (początki Daffy'ego sięgają 1937 roku, Bugsa – 1940 r.), wciąż potrafią skutecznie rozśmieszyć widza. Co ciekawe, bardzo udanie prezentuje się też akcja, czyli motyw pościgu za Lolą i Bugsem oraz flakonikiem tajemniczych perfum. Gdyby nie była to animacja, film można by śmiało zaliczyć do kina komediowo-sensacyjnego. Ścieżka dźwiękowa została wzbogacona o piosenki, które na szczęście nie są zbyt nachalne, a wnoszą dodatkowe komediowe motywy (na przykład w piosence wykonanej przez Maca i Tosha, gofery śpiewają w refrenie: „U! You know it”, co skutkuje niemą korektą językową od Bugsa – akurat ten żart jest nieprzetłumaczalny na język polski, a szkoda, bo jest świetny).
Jako że docelowymi odbiorcami Kto dogoni Królika są głównie dzieci, film można obejrzeć w wariancie z polskim dubbingiem (którego brakuje wydawanym u nas animacjom z Batmanem). Starsi widzowie wychowani na kilkuminutowych kreskówkach z Looney Tunes, emitowanych na przykład w latach 90' na odkodowanym paśmie Canal+, pewnie rozpoznają różnice w głosach postaci – ci przyzwyczajeni do Bugsa mówiącego głosem Krzysztofa Tyńca czy Roberta Rozmusa tym razem usłyszą Tomasza Kozłowicza. Zdarzą się też i znani już aktorzy głosowi: Yosemite Sam jest nadal niezmiennie dubbingowany przez Wojciecha Machnickiego. Ale to taka dygresja dla zaciekawionych „starszaków”, bo dzieciaki będą najzwyczajniej w świecie zadowolone, mogąc obejrzeć znajome animki w wersji z dubbingiem. Dlatego cieszy fakt, że dostępny jest nasz dubbing.
Edycja DVD, wydana przez Galapagos Films, posiada dźwięk w formacie Dolby Digital 5.1. Wśród napisów mamy do wyboru zarówno polskie, jak i angielskie (za obecność tych ostatnich jak zawsze plus). Co ciekawe, płytę można odtworzyć nie tylko w Regionie 2, ale i 4, 5 oraz 6. Bonusów na DVD jest dosyć sporo: dostajemy zestaw czterech krótkometrażówek w 3D, z czego trzy ze Strusiem Pędziwiatrem i nieszczęsnym Kojotem, a czwartą, zawierającą piosenkę, z kotem Sylwestrem i ptaszkiem Tweetym. Wszystkie cztery filmiki są ślicznie zanimowane i pełne koloru, przez co niektórym mogą kojarzyć się z trójwymiarowymi grami z serii Worms – mamy tu do czynienia z podobnym przejściem z dwuwymiarowej klasyki do 3D. Najdłuższym dodatkiem jest absolutnie przezabawny 20-minutowy odcinek pilotowy serii The Looney Tunes Show (w którym znajdziemy nawet nawiązanie do sceny z klasycznego Supermana z 1978 roku i to z użyciem motywu przewodniego Johna Williamsa). Jedyny minus zawartości bonusowej to brak polskiego dubbingu – o ile nie przeszkadza to w animacjach z Kojotem, to w przypadku pozostałych dwóch kreskówek trzeba będzie ratować się polskimi napisami. Z drugiej strony, może być to pewną zachętą dla dzieci do nauki języka angielskiego.
Looney Tunes: Kto dogoni Królika to zabawna animacja, która świetnie pokazuje, jak wygląda dobry mariaż komedii i kina sensacyjnego, tyle, że w kreskówkowym świecie. Dodatkowo bogaty zestaw bonusów na płycie tym bardziej zachęca do zakupu. Bugs, Daffy i reszta bandy z Looney Tunes dalej trzymają formę i mimo wielu lat na karku wciąż potrafią rozbawić. I robią to w dobrym stylu. Dla dzieci dobra zabawa, dla dorosłych – to samo, z dodatkową nutą nostalgii dla tych, którzy oglądali za młodu Bugsa i spółkę.
comments powered by Disqus