"Star Wars" - "Mara Jade: Ręka Imperatora" - recenzja

Autor: Jedi Nadiru Radena Redaktor: Motyl

Dodane: 26-03-2016 22:00 ()


Gdyby zapytać fanów Star Wars, które postaci z dawnego Expanded Universe są ich ulubionymi, w pierwszej piątce nieodzownie znajdzie się niejaka Mara Jade. Stworzona w 1991 roku na potrzeby przełomowej powieści „Dziedzic Imperium”, zyskała niespotykaną wcześniej sympatię fanów – większą nawet, niż wielki admirał Thrawn – i w rezultacie doczekała się dziesiątek nowych przygód. Nie powinno to nikogo dziwić. Abstrahując od faktu, że to znakomicie wykreowana bohaterka z krwi i kości, twarda realistka władająca Mocą, jej historia jest dość nietypowa. Najpierw jest ekstremalnie lojalną Ręką Imperatora, następnie niezależną przemytniczką (między innymi), a na samym końcu rycerzem Jedi. Przejście z jednego obozu w drugi następuje u niej powoli i w naturalny sposób, w miarę nabywania życiowego doświadczenia. I choć Mara Jade to przede wszystkim bohaterka powieściowa, zdarzyło jej się trafić także do gier komputerowych (vide „Jedi Knight: Mysteries of the Sith”) i komiksów. I właśnie w tej ostatniej formie możemy ją ostatnio zobaczyć w Polsce, w ramach cyklu „Legendy”, w dziele zatytułowanym „Mara Jade: Ręka Imperatora”.

Zacznę od stwierdzenia, że jest to komiks dość niezwykły. Jego scenariusz napisali na spółkę Timothy Zahn, autor m.in. rzeczonego „Dziedzica Imperium”, oraz Michael A. Stackpole - twórca świetnej serii „X-wingi”. Prywatnie ci dwaj są dobrymi kumplami, a publicznie legendami literackiego uniwersum Star Wars. Z tej unikatowej współpracy wyłania się komiks, który w niczym nie ustępuje ich najlepszym książkom. Ukazuje ostatnie dni Imperium pod rządami Palpatine’a i pierwsze dni po jego śmierci z perspektywy głównej bohaterki, która niespodziewanie zostaje strącona z pozycji osobistej agentki najpotężniejszego człowieka w galaktyce i staje się, cóż, nikim. Jest to, nietypowo dla Star Wars, opowieść szpiegowsko-detektywistyczna, z Marą Jade ściganą przez władze, uciekającą z więzień, walczącą z bezprawiem i jednocześnie prowadzącą śledztwo z narażeniem swojego życia. Jedyna różnica polega na tym, że ma do swojej dyspozycji Moc i miecz świetlny. Fabuła jest płynna, bogata w zwroty akcji, a jednocześnie daje kilka chwil wytchnienia, dzięki którym możemy lepiej poznać tytułową Rękę Imperatora. Tak jak pisałem we wstępie, nie jest to postać biało-czarna; choć jest szaleńczo oddana Imperatorowi, stara się w miarę swoich skromnych możliwości nie narażać na krzywdę postronnych osób i wręcz im pomagać. Śledzenie jej przygód to czysta przyjemność.

Wizualnie „Mara Jade: Ręka Imperatora” jest w porządku. To bardzo solidna praca, z masą detali w tle, dobrym kadrowaniem i ładnie zaprezentowanymi scenami akcji, ale w sporej części brakuje jej błysku. Postaci, szczególnie ich wiecznie surowe twarze ze zmrużonymi oczami, są momentami dziwnie wykoślawione. Gdyby to był taki styl, pewnie by mi to nie przeszkadzało; tu po prostu widać braki warsztatowe, nieumiejętność utrzymania perspektywy. Poza tym, niektórzy bohaterowie są zbytnio do siebie podobni – widać to w osobach Mary Jade i Ysanne Isard (postać wykreowana przez Stackpole’a dla serii „X-wingi”), które, gdyby nie ubranie i kolor włosów, mogłyby być uznane za siostry bliźniaczki. Innym zarzutem, który mógłbym postawić rysownikowi, jest dość wątpliwa atmosfera jego dzieł. Gwiezdno-wojenność „Mary Jade: Ręki Imperatora” wypada celująco tam, gdzie widzimy elementy wzięte bezpośrednio z filmów. Ale im dalej w las... Mogło być lepiej.

Mara Jade to postać zasługująca na dobry, porządny komiks. Taki, który pokaże jej podwójne oblicze, niecodzienną relację z Imperium oraz jego władcą, a jednocześnie wplecie w zajmującą i przede wszystkim intrygującą fabułę. „Mara Jade: Ręka Imperatora” spełnia te kryteria co do joty. Graficznie nie jest aż tak wybitnie, ale niedostatki w rysunkach nie są szczególnie irytujące i całość trzyma stosunkowo dobry poziom. Kolejny raz okazuje się, że Egmont i Jacek Drewnowski wybrali odpowiedni komiks do kolekcji „Legend” (nie licząc fatalnego, moim zdaniem, „Mrocznego Imperium”, ale jego nie sposób było doń nie dołączyć). Szczerze go polecam.

  • Ogólna ocena: 9/10
  • Fabuła: 10/10
  • Klimat: 7/10
  • Rysunki: 8/10
  • Kolory: 8/10

Tytuł: "Star Wars" - "Mara Jade: Ręka Imperatora"

  • Scenariusz: Michael A. Stackpole, Timothy Zahn
  • Rysunek: Carlos Ezquerra
  • Wydawnictwo: Egmont
  • Tłumaczenie: Jacek Drewnowski
  • Seria: Star Wars Legendy
  • Data publikacji: 16.03.2016 r.
  • Liczba stron: 144
  • Format: 170x260 mm
  • Oprawa: miękka
  • Papier: kredowy
  • Druk: kolor
  • Wydanie: I
  • Cena: 49,99 zł

Dziękujemy wydawnictwu Egmont za udostępnienie komiksu do recenzji.


comments powered by Disqus