Recenzja wydania DVD filmu "Coś za mną chodzi"
Dodane: 04-12-2015 13:40 ()
Wydawać by się mogło, że kino z dreszczykiem nie ma nam już wiele do zaoferowania. Na ekranach goszczą przede wszystkim prequele, sequele czy remake znanych i popularnych horrorowych marek. Bardzo rzadko autorzy decydują się zawierzyć swojej intuicji i wypuścić anonimowego straszaka. Nie oszukujmy się, widmo finansowej klapy na ogół działa jak płachta na byka, niwecząc wszelkie przejawy artystycznej grozy, zabijając w zarodku oryginalne pomysły.
„Coś za mną chodzi” na pewno wyłamuje się ponad schemat tasiemcowych horrorów, gdzie potwór, kryjący się dość często za ludzką powłoką, nęka grupę rozhisteryzowanych nastolatek o dość ubogim ilorazie inteligencji. Wprawdzie bohaterami produkcji Davida Roberta Mitchella również jest młodzież, ale problemy, z którymi borykają się w samotności, do błahych nie należą.
Motywem przewodnik jest klątwa, przekazywana, najprościej rzecz ujmując, drogą płciową. Konsekwencje szybkiego seksu, przelotnej miłostki bądź erotycznej zachcianki przejawiają się nieoczekiwanym pojawieniem się w życiu naznaczonych nietypowej zjawy. Maszkara może nie należy do najbardziej ambitnych przejawów kina grozy, ale przykleja się do swojej ofiary na długo i nie opuszcza jej albo do rychłej śmierci, albo przekazania klątwy dalej. Typowy łańcuszek. Jednak nie wszystko jest tak oczywiste, jakby się zdawało, a reguły gry są zamotane i nigdy nie ma się pewności, że uwolniło się od swojego przekleństwa.
W filmie Mitchella widać przenikające się motywy z różnych horrorów, reżyser sprawnie miesza niczym w tyglu co bardziej chwytne schematy z amerykańskich czy japońskich produkcji grozy. Robi to na tyle umiejętnie i z wyczuciem, że nadaje swojemu dziełu oryginalnego wyrazu. Zjawa przyjmuje formę uniwersalną, może być każdym, kogo znasz, co tylko bardziej nakręca spiralę przerażenia. Nie można czuć się bezpiecznym w otoczeniu bliskich osób. Dość czytelną i w gruncie rzeczy banalną metaforą jest wątek upiornej zjawy, będącej konsekwencją pochopnego seksu. Ot, taka nietypowa wersja choroby przenoszonej drogą płciową. Można to odbierać jako zbyt nachalne moralizatorstwo, ale raczej jest punktem wyjściowym do moralnych, a nawet egzystencjalnych rozważań nastolatków. Bo najciekawszą stroną fabuły jest wątek pozbycia się klątwy, a raczej celowego obarczenia nią kolejnej ofiary, i tak do końca świata, bo fatalna zmora pojawia się zawsze i wszędzie. Nie ma stuprocentowej pewności jej pozbycia. Co ciekawe, świat dorosłych jest na problemy swoich dojrzewających pociech całkowicie ślepy i głuchy, pozostawiając je na pastwę losu.
Klimat horroru udatnie budują wszystkie sztuczki i zabiegi Mitchella. Szybkie najazdy kamery, pojawianie się postaci znienacka, rozpaczliwe rozglądanie wokoło i spoglądanie przez ramię, a przede wszystkim przerażająca oprawa audio-wizualna. Intensywny, donośnie przecinający ciszę motyw muzyczny na długo zapada w pamięć, będąc swoistym alarmem przed pojawieniem się zagrożenia. Ciekawym zabiegiem jest także sposób działania zjaw, powolny, schematyczny, a jednak nastrajający niebywałym niepokojem. Pamiętajcie, nigdy nie wolno oglądać się za siebie…
Dodatki wydania dvd są bardzo ubogie, ale przy niskobudżetowych produkcjach, nastawionych na przestraszenie widza, raczej nie ma możliwości zaprezentowania szeregu materiałów bonusowych czy reportaży z planu. Film mogę z czystym sumieniem polecić. Wyróżnia się na tle pospolitych straszaków.
Ocena: 7/10
Tytuł: "Coś za mną chodzi"
Reżyseria: David Robert Mitchell
Scenariusz: David Robert Mitchell
Obsada:
- Maika Monroe
- Keir Gilchrist
- Daniel Zovatto
- Jake Weary
- Olivia Luccardi
- Lili Sepe
- Ruby Harris
Muzyka: Rich Vreeland
Zdjęcia: Mike Gioulakis
Montaż: Julio Perez IV
Scenografia: Michael Perry
Kostiumy: Kimberly Leitz-McCauley
Czas trwania: 107 minut
Dziękujemy sklepowi Empik.com za udostępnienie egzemplarza do recenzji.
comments powered by Disqus