„Lol” - recenzja

Autor: Katarzyna Zawadzka Redaktor: Krzyś-Miś

Dodane: 07-10-2014 02:01 ()


Początek roku szkolnego to stres dla każdego. Dla piętnastoletniej Loli (Miley Cyrus), nazywanej LOL, zaczyna się szczególnie paskudnie. Pierwszego dnia dowiaduje się, że jej chłopak zdradził ją podczas wakacji. Chad (George Finn) to totalny dupek, ale ma fajnego kolegę, co nie uchodzi uwadze naszej bohaterki. Lola zaprzyjaźnia się z Kyle'em (Douglas Booth) i coraz bardziej się do niego zbliża.

Na początku filmu Lola popada w totalnego doła, a po rozstaniu z Chadem zaczyna eksperymentować. Rozpoczyna od alkoholu, dodaje do tego narkotyki, później przychodzi tak trudny temat, jak seks. Lola jak wszystkie jej koleżanki chce mieć wreszcie za sobą, ten najbardziej stresujący pierwszy raz, tylko z kim?

„Lol” nie wyróżnia się niczym szczególnym pośród innych filmów dla nastolatek. W swoim zamyśle opowiada o wszystkim, co dotyka dzisiejszą nastolatkę: problemy z chłopakiem, z rodzicami, z narkotykami, sex, który jest wszędzie. Oczywiście jak w większości takich filmów, mam do czynienia z konfliktem matka-córka. Różnica pokoleń to bardzo często spotykany temat, który pomału zaczyna już nudzić. Oczywiście w pewnym momencie filmu, dowiadujemy się, że mama Loli (Demi Moore), nie różni się od swojej córki aż tak bardzo. Obie się zakochują, obie płaczą i się śmieją.

Do produkcji zaangażowano wiele znanych twarzy: Demi Moore, Ashley Green, Adam G. Sevani, Douglas Booth, ale niewątpliwie największą gwiazdą filmu jest Miley Cyrus. To dla niej nastolatki miały iść do kina i to ona wabi nas twarzą z okładki. Przyznam, że myślałam, że zawali tę rolę, że tak naprawdę nie umie grać, ale się myliłam. Miley była bardzo przekonująca jako sfrustrowana nastolatka, pragnąca miłości i zrozumienia.

W filmie zawiodła mnie jedynie końcówka, jak dla mnie nastąpiła za szybko. Można było znacznie bardziej pogłębić tematy, których podjęła się ta produkcja. A tak wyszedł z tego jeszcze jeden prosty film dla nastolatków.

Ocena: 6/10


comments powered by Disqus