"Seasons: Pory Roku" - recenzja

Autor: Darek Drzewososki Redaktor: Ampher

Dodane: 06-05-2014 00:17 ()


Seasons to gra planszowa, a dokładnie mówiąc karciano-kościana, w której będziemy się wcielać w magów pór roku, walczących w turnieju o tytuł Arcymaga królestwa Xidit. Oczywiście sami nie stawią czoła w tej potyczce - będą mieli swoich kompanów do pomocy, od małych, słodkich i uroczych, poprzez złodziejskie i krwiożercze, aż po monstrualnie wielkie magiczne istoty. Zaś w swoim ekwipunku posiadają rytualne krisy, zaklęte amulety, magiczne fiolki i kieliszki ... erm, to znaczy kielichy. Nie przedłużając, witamy w Seasons: Pory Roku.

 

Co dostajemy?

Na dzień dobry w pudełku witają nas troszkę większe niż tradycyjne kości, w czterech kolorach - po pięć z każdego, gdzie na każdej są oznaczone możliwe do wykonania akcje, bądź kryształy oraz energię do zdobycia.

 

Druga rzecz, która wpadła mi w oko to tarcza, czyli mała, okrągła plansza podzielona na ćwiartki oznaczające pory roku, zaopatrzona również w proporcje wymiany energii za kryształy (przy odpowiednej akcji). Posiadająca także oznaczanie, w którym roku jesteśmy podczas gry, gdzie jedna partia trwa przez 3 lata.

 

Poza tym otrzymujemy sporą garść żetonów energii, służących do zagrywania kart i umiejętności. A także znaczniki określające kiedy bierzemy kolejne karty do gry, oraz drewniane kosteczki do oznaczania naszego poziomu przywoływania, punktów i ilości wykorzystywanych do dodatkowych akcji. No, i oczywiście karty, każdej po 2 egzemplarze, mówiące nam wprost, iż osoba odpowiedzialna za oprawę graficzną Seasons wykonała kawał solidnej roboty. Grafiki na kartach są pierwsza klasa.

 

Mechanika i cel gry

 

Cel gry jest prosty – zdobyć jak najwięcej punktów na koniec rozgrywki po zliczeniu punktów z kart i kryształów. Sama mechanika zaś jest bardzo łatwa do przyswojenia, wystarczy zagrać od 2 do 3 tur i już wiemy jak się kręcą Pory Roku. Przed samą grą możemy ustawić poziom trudności. Im prostszy tym mniej kart będzie w rogrywce, gdyż te bardziej zaawansowane będą poza grą. Zaś jeżeli chcemy wysłać nasze szare komórki na porządną burzę mózgów, to polecam zagrać w Seasons całą talią.

Gra się składa z dwóch faz: pierwsza to draftowanie kart, druga to zagrywanie ich na przestrzeni różnych pór roku. Draftując każdy gracz dobiera 9 kart, wybiera jedną z nich, zaś resztę oddaje kolejnemu graczowi. Mając nową, tym razem mniejszą pulę kart ponownie dobieramy jedną sztukę i znów podajemy kupkę dalej i tak aż do wyczerpania kart. W ten sposób każdy gracz ma po 9 wybranych przez siebie kart, które rozdziela na 3 kupki po 3 karty, gdzie pierwszą dobieramy na samym początku pierwszego roku, drugie 3 karty na początku drugiego roku i 3 stos na początku 3 roku. Taki podział kart daje nam możliwość zrobienia zarysu strategii, którą będziemy się starać ulepszać poprzez grę kartami dobieranymi.

Drugą fazę można określić jako czas, w którym będziemy musieli nawozić i zbierać plony tego, co zasialiśmy w fazie pierwszej. W ruch wchodzą kości. W grze bierze udział tyle kości ilu jest graczy plus jedna, tyczy się to każdej pory roku.

Zaczynamy od zimy, rzucamy niebieskimi kośćmi i patrzymy co nam szczęście przyniosło. Każdy z graczy po rzucie kośćmi będzie wybierał jedną z nich i zabierał na swoją planszę gracza. Oczywiście na nasz wybór będzie miało wpływ to co na nich zobaczymy, gdzie:

  • Cyfry oznaczające ilość kryształów, które zdobywamy podczas tej tury;

  • Symbole energii (wiatr, ogień, ziemia albo woda) oznaczające jakie energie dostajemy do naszej puli, gdzie maksymalnie możemy mieć na raz 7 żetonów;

  • Biały prostokąt oznaczający dobranie karty;

  • Gwiazdka oznaczająca zwiększenie poziomu przywoływania o 1;

  • "Okrąg" oznaczający możliwość wymiany energii wcześniej pozyskanej na kryształy. Im rzadsza energia w danej porze roku, tym więcej kryształów za nią dostaniemy;

  • Małe kropeczki oznaczające ile miesięcy mija w danym roku. Zliczamy to z ostatniej, nie wybranej przez nikogo kostki.

 

 

Po wybraniu kości czas na zagrywanie kart, jednak zanim to zrobimy musimy się upewnić, iż mamy wystarczający poziom przywoływania. Poziom ten oznacza ilość kart, które możemy mieć na obecną chwilę na stole. Jeżeli spełniamy wymagania poziomowe to czas zaszastać naszą kasą, eee... to znaczy energią albo kryształami. Opłacamy wymagany koszt zagrywanej karty i umieszczamy ją przed sobą; dopiero to powoduje aktywację przypisanych jej efektów. Dzielimy je na: stałe, jednorazowe i aktywowane, gdzie aktywowane mogą mieć swój koszt, również w energi i/lub kryształach, ale także w usuwaniu kart za stołu, bądź z ręki.

Poza zagraniem efektów z kart i kości, mamy możliwość wykorzystania jednej z czterech akcji dodatkowych:

  • Dobranie dwóch kart, z czego zostawiamy na ręcę jedną, drugą odrzucamy;

  • Zamiana energii na inny typ;

  • Zwiększenie poziomu przywoływania o 1;

  • Możliwość wymiany energii na kryształy (jak z kości), lecz za każdą energię spaloną w ten sposób dostajemy o 1 kryształ więcej;

 

W przypadku tych akcji trzeba uważać. Możemy ich użyć nawet do 3 razy na grę, ale im częściej się tego podejmiemy, tym więcej punktów na koniec gry utracimy.

Kiedy znacznik pór roku przeskoczy z jesieni na zimę to czas zacząć kolejny rok w Xidit. Dobieramy kolejną pulę kart, które pomogą nam w dotarciu do zwycięstwa albo będą nas piętnować (gdyż grając w Seasons trzeba pamiętać, że niezagrane karty na koniec gry przynoszą nam ujemne punkty, po minus 5 za każdą).

 

Jak to jest być czarodziejem?

 

Seasons to bardzo przyjemna gra, jednak ma dla mnie znak zapytania co do losowości, biorąc pod uwagę, iż składa się ona głównie z kości i kart. Czynnik losowy Seasons może czasami nam pokrzyżować plany, jednak sama mechanika umożliwia nam wystarczająco nad nim zapanować.

Co do ilości graczy, czy ta gra jest lepsza dla dwóch, trzech czy czterech osób? To zależy - grając w dwie osoby czułem się jakbym miał faktyczną kontrolę nad tym co robię z moimi kartami, kryształami, energią oraz całą resztą. Zaś przy rozgrywce na trzech i czterech graczy poczujemy przede wszystkim chaos kości i kart. Będzie to jednak przyjemny chaos, zważając iż sporo kart w talii ma działanie na wszystkich graczy, zamiast na jednego konkretnego. Czuję jakbym dzięki temu nie doświadczył w rogrywkach uczucia snowbollowania przez siebie ani przeciwników, a jeżeli jeden faktycznie już się jakoś wyróżnił zdobywając większą ilość kryształów to zaraz był hamowany przez innych najróżniejszymi kombinacjami kart.

Seasons na pewno zachęca do gry swoją oprawą graficzną, klarowną mechaniką, a zwłaszcza ilością zabawy, której dostarcza. Niektórych może odstraszyć losowością, jednak, tak jak pisałem, w tej grze można się do niej przyzwyczaić.

Pory Roku wywarły na mnie wrażenie grania w planszówkę, której twórcy postanowili ustawić sobię poprzeczkę dosyć wysoko i zdołali ją przeskoczyć. Gdzie mechanika nie zgrzyta pomimo losowości gry w porównaniu np. do zblokowania się przy wymianach surowców w Osadnikach z Catanu. Gra jest odpowiednia dla młodszych graczy, sądzę że 10-latek dałby sobie radę, lecz również starsi gracze na moich oczach zazdrościli mi posiadania tej gry.

Plusy:

  • jakość wykonania elementów

  • różnorodność kart

  • KOŚCI

  • różne poziomy rozgrywki

  • przygotowywanie strategi na resztę gry na samym początku

Minusy:

  • losowość (ale to minus nie dla każdego)

  • błędy w polskim tłumaczeniu instrukcji

Ocena końcowa 8/10

Cena: 108zł do 130zł (zależnie od sklepu).

Zdjęcia pochodzą ze strony Rebel.pl

Dziękujemy wydawnictwu Rebel za udostępnienie egzemplarza do recenzji.


comments powered by Disqus