Recenzja Osadników z Catanu

Autor: Krzysztof "Krzyś-Miś" Księski Redaktor: Siman

Dodane: 14-02-2007 18:17 ()


„Osadnicy z Catanu" to gra planszowa, która w 1995 roku zdobyła prestiżowy tytuł gry roku w Niemczech (Spiel des Jehres). To dość dawno, jednak rynek polski dopiero od kilku lat wchodzi na ścieżkę sprowadzania hitów planszówkowych zza granicy.

„Osadnicy..." są grą familijną, w którą z łatwością mogą zagrać zarówno rodzice z dziećmi, jak i grupa znajomych. Posiada sporo elementów ekonomicznych oraz negocjacyjnych. Przeznaczona dla trzech lub czterech graczy, przez co nie jest zbyt elastyczna, bowiem zmusza do gry małą grupą. Para lub większa grupa (pięciu, sześciu graczy) muszą poszukać innych planszówek lub kupić jadną z licznych wariacji Osadników, które dają możliwość rozgrywki taką grupą. Jednak jej zalety zdecydowanie przyćmiewają tę drobną wadę.

 

Fabuła nie prezentuje się szczególnie oryginalnie. Na wyspę na oceanie przybywają osadnicy, którymi kierują poszczególni gracze. Komu pierwszemu uda się skolonizować ją w największym stopniu, ten wygrywa. Proste. W praktyce sprawa jest nieco bardziej złożona, choć porównując grę z innymi, popularnymi na rynku, trzeba przyznać, że zasady ma nieskomplikowane.

Na początku trzeba rozstawić planszę. W tym celu układa się wyspę złożoną losowo z 19 heksagonalnych pól, a wokół ustawia porty. Następnie na ułożonych polach, ustawia się kolejno żetony od A do S, które po odkryciu ukazują liczby od 2 do 12. W ten sposób otrzymujemy kompletną planszę, która za każdym razem jest inna. Zróżnicowanie wynika nie tylko z wzajemnego układu poszczególnych heksów do siebie, ale również liczb leżących na poszczególnych polach. Skutkiem tego gra nie nudzi się wcale. Nawet po kilkudziesięciu rozgrywkach wciąż mam ochotę sięgnąć po nią po raz kolejny.

Następnym etapem gry jest ustalenie początkowych pozycji. Losowo ustala się kolejność, by następnie rozłożyć na planszy swoje drogi (dwie) oraz osady (również dwie). Każda budowla leży przy miejscach dających określone zasoby: zboże, kamienie, drewno, glinę lub owce. Pozwalają one na budowanie dalszych dróg, osad oraz miast, jak również umożliwiają zakup tzw. kart rozwoju, pozwalających na przyspieszenie naszej kolonizacji.

Gra opiera się o rachunek prawdopodobieństwa. Gdy następuje kolejka danego gracza, rzuca on dwoma kośćmi sześciościennymi. W zależności od wyniku, pola na których leżą żetony z wylosowanym numerem obradzają, a gracze, których osady lub miasta znajdują się przy nich otrzymują zasoby danego rodzaju. Można nimi handlować w portach, a także między sobą. Nie jest to jedyna możliwość interakcji pomiędzy graczami. Mogą oni także swoimi budowlami zagradzać cudze oraz kierować tzw. Rozbójnikiem (aktywowanym po wyrzuceniu siódemki na kościach), który niszczy zbiory z danego pola.

Wygrywa ten kto dzięki postępowi kolonizacyjnemu pierwszy zdobędzie 10 punktów.

Czas rozgrywki jest mocno zróżnicowany. Najkrótsze gry trwają około pół godziny najdłuższe nawet dwie. Najczęściej jednak rozgrywka kończy się po około półtorej godziny.

 

Jakość wydania w wersji polskojęzycznej prezentuje się dobrze, choć bez rewelacji. Wszystkie elementy gry są wykonane porządnie, trwale i mimo wielokrotnych rozgrywek nie niszczą się. Sporo do życzenia pozostawia natomiast strona estetyczna. Karty i żetony mogłyby być ładniejsze, grafiki na nich ciekawsze. Nie jest to najważniejsza wada gry, ale detal który mógłby zostać poprawiony. Niemniej jednak, stosunek ceny produktu (około 100 zł) do jakości wydania i grywalności powoduje, że „Osadnicy..." są bardzo opłacalnym zakupem.

 

Gra jest znakomita. To klasyk, doceniany przez wielu graczy, zarówno doświadczonych, jak i rozpoczynających swoją przygodę z planszówkami. Świetna sprawdza się w cichym domowym pokoju, jak i w głośnej knajpie przy piwie. Można w nią grać wraz z rodziną i znajomymi. Sama rozgrywka należy do bardzo przyjemnych. Z jednej strony trzeba trochę pokombinować, wykazać się odrobiną zmysłu handlowego przy wymianie surowców, a jednocześnie nie angażujuje umysłu na tyle, by męczyć lub być niedostępną dla dzieci. Dzięki temu spodoba się osobom w niemal każdym wieku. Zarówno dzieci, młodzież, jak i osoby starsze znajdą upodobanie w rozgrywce.

Właściwie jedynym mankamentem jest pewna losowość. Oparcie na rachunku prawdopodobieństwa nie daje gwarancji, że kości faktycznie posłuchają się reguły matematycznej. Nie raz byłem świadkiem, kiedy liczby: 6, 7 i 8, które powinny wypadać najczęściej na dwóch kościach sześciościennych, musiały ustąpić na rzecz trójek, czy dziesiątek. Taka sytuacja powodowała lekką irytację, gdy mimo dobrego rozstawienia, trafia do nas mało surowców. Jednak ta wada nie powinna przesłaniać wybitności całości. „Osadnicy z Catanu" to znakomita gra, którą mogę z ręką na sercu polecić każdemu.

 

 

Osadnicy z Catanu (Settlers of Catan)

 

  • Liczba graczy: 3 - 4 osoby

  • Wiek: od 10 lat

  • Czas gry: ok. 45 - 60 minut

  • Polski wydawca: Galakta

  • Projektant: Klaus Teuber

  • Cena: ok. 100 zł

 

Zawartość pudełka:

  • 19 sześciokątnych żetonów do budowy wyspy

  • 6 żetonów "morze"

  • 4 karty "koszty budowy"

  • 2 karty specjalne

  • 120 kart surowców i rozwoju

  • 18 żetonów z cyframi

  • 60 dróg

  • 20 osad

  • 16 miast

  • 1 pionek rozbójnika

  • 2 kostki

  • Instrukcja

  • Almanach

  • 2 woreczki z tkaniny

  • 2 pudełka na karty


Komentarze do starszych artykułów tymczasowo niedostępne...