"Turysta" - recenzja

Autor: Piotr Bednarek Redaktor: Motyl

Dodane: 27-09-2012 07:45 ()


„Turysta” to film z gatunku "obejrzyj i zapomnij". Powodów takiego stanu rzeczy jest kilka. Jednak najważniejszym jest fakt, że obraz ten nie wzbudza u odbiorcy zbyt wielu emocji.

Krótkie badanie przeprowadzone za pomocą znanej każdemu wyszukiwarki (nie pamiętam czy w filmie jest gdzieś to wspomniane) szybko naprowadziło mnie na źródło całego problemu związanego z produkcją Floriana Von Donnersmarcka z 2010 r. „Turysta” jest bowiem amerykańską wersją francuskiego obrazu o tytule „Anthony Zimmer”, wydanego 5 lat wcześniej. To rzeczywiście duży mankament, ponieważ oryginał był co najmniej znośny, jeśli nie momentami zapadający w pamięć.  Przy nim „Turysta” wygląda blado.

Jak być może wiecie kino europejskie różni się znacznie od swojego amerykańskiego odpowiednika. Widać to świetnie na omawianym tu remake'u. Przede wszystkim europejskie produkcje starają się być ambitne (oczywiście cierpią na tym znacznie w odbiorze masowym oraz jak wiadomo ambicja nie zawsze idzie w parze ze zdrowym rozsądkiem). „Turysta” jest tutaj doskonałym przykładem, bowiem oryginalny scenariusz został zmieniony minimalnie. Dzięki temu możemy podziwiać te same sceny, bohaterów, a nawet identyczne dialogi w dwóch wydaniach. Jest to prawdziwie zaskakujący zabieg, zwłaszcza gdy mamy nadzieję na choć odrobinę oryginalności ze strony ludzi odpowiedzialnych za przeróbkę. Niestety.

Fabuła to najzwyklejszy kryminał. Amerykański turysta Frank (Johnny Depp) wybiera się na wakacje do Europy. W pociągu do Wenecji zaczepia go piękna kobieta. Elise (Angelina Jolie) przy okazji przelotnego romansu wplątuje Franka w aferę, w którą zamieszana jest rosyjska mafia, Interpol oraz setki milionów dolarów. Okazuje się, że Elise była związana z mężczyzną oskarżonym o pranie brudnych pieniędzy mafii, a dzięki jej gierkom to Frank zostaje uznany za podejrzanego i poszukiwanego mężczyznę. Sprawa się komplikuje, gdy mafiosi zaczynają do niego strzelać, a zauroczony wdziękiem Elise bohater wcale nie ma zamiaru uciekać z podkulonym ogonem do Ameryki.  

O ile we francuskim wydaniu widać próby pogodzenia fikcyjnej historii z prawdziwym światem, to amerykański odpowiednik nawet nie stara się udawać, że taka historia mogłaby wydarzyć się naprawdę. Gdy w oryginale bohaterka spala wiadomość napisaną na kartce i koniec, w remake'u spece z Interpolu na naszych oczach odtwarzają dokładnie jej zawartość bez większego wysiłku. Podczas gdy François z ledwością ucieka po korytarzach hotelu i ulicy, jego amerykański odpowiednik skacze bez problemu po dachach i bez zadyszki. Oczywiście podaje się za zwykłego amerykańskiego nauczyciela, ale oni tak potrafią. To pierwszy element, w którym remake różni się od oryginału. Kolejnym kłującym w oczy błędem "Turysty" jest całkowite spłaszczenie emocjonalne tego obrazu. W oryginale zmysłowa Sophie Marceau sprawia, że ciężko oderwać od niej wzrok, i choć w filmie brak nagości to z ekranu aż kipi namiętnością. Niestety Angelina Jolie wydaje się prezentować koncepcję, że prawdziwe piękno jest tylko dodatkiem do bogactwa. Na  odbiór filmu wpływa też aktor grający Franka. W oryginale jest to mało znany Yvan Attal, natomiast Johnny Depp u boku Jolie sprawia, że cała historia traci trochę urok "kopciuszkowatości" oryginału. Zwłaszcza, że Depp wydaje się nawet bardziej zadufany w sobie w tej roli niż jako sławny pirat gej. W „Piratach z Karaibów” to oczywiście był wielki plus, jednak w „Turyście” sprawdza się to dosyć miernie. 

Niestety za spłaszczeniem emocjonalnym poszło też wizualne. Pierwowzór ogląda się przyjemnie, a ujęcia, zdjęcia i reżyseria są interesujące i niebanalne. „Turyście” brakuje choćby odrobiny wizualnego polotu. Twórcy myśleli chyba, że wystarczy pokazać trochę luksusu na ekranie, aby widzowie wpadli w zachwyt. Jeśli ktoś żył przez ostatnie 20 lat pod kamieniem to może się na to nabierze. Dysonans jest naprawdę powalający, gdy doskonałe zdjęcia „Anthony’ego Zimmera” (nadrabiającego braki w budżecie kreatywnością), porównać do naładowanego dolarami remake’u, nawet nie starającego się udawać, że chodzi o coś więcej niż wyciągnięcie kasy z kieszeni widza. 

Ostatnim elementem różniącym obie produkcje jest nastrój. O ile oryginał buduje zdecydowanie narastające uczucie niepokoju zarówno poprzez obraz jak i dźwięk, to „Turysta” wydaje się być wyprany z tych emocji całkowicie. Pościg, intryga, romans w wydaniu amerykańskim są bezpłciowe i okropnie nudne.

Bardzo się zawiodłem na „Turyście”, którego nie ratuje absolutnie nic, nawet zaskakujący finał. Jedynym pozytywem jaki potrafię znaleźć w tej produkcji jest fakt, że dzięki niemu obejrzałem oryginał. Co i wam serdecznie polecam.

 

Tytuł: "Turysta"

Reżyseria: Florian Henckel von Donnersmarck

Scenariusz: Julian Fellowes, Christopher McQuarrie, Florian Henckel von

Donnersmarck

Obsada:

  • Angelina Jolie
  • Johnny Depp
  • Paul Bettany
  • Timothy Dalton
  • Steven Berkoff
  • Rufus Sewell
  • Christian De Sica
  • Alessio Boni

Muzyka: James Newton Howard

Zdjęcia: John Seale

Montaż: Patricia Rommel, Joe Hutshing

Scenografia: Jon Hutman

Kostiumy: Colleen Atwood

Czas trwania: 103 minuty


comments powered by Disqus