"Jeźdźcy Apokalipsy" - recenzja

Autor: Miłosz Koziński Redaktor: Motyl

Dodane: 16-07-2012 16:58 ()


Spotkałem się kiedyś ze stwierdzeniem, że apokalipsę obejrzymy sobie w telewizji. Zapytałem osobę, która wygłosiła ten niecodzienny pogląd, co takiego ma na myśli. Udzielono mi odpowiedzi, która dała mi wiele do myślenia. Świat nie odejdzie z hukiem, asteroida nie uderzy, nie pochłonie nas nuklearna pożoga. Świat umrze w objęciach entropii, cicho i spokojnie, choć niekoniecznie z godnością. Jeźdźcy apokalipsy przybędą nie grając na trąbach, ale cisi i anonimowi. Przedsmak tego pozwala nam odczuć film „Jeźdźcy Apokalipsy”.

Obraz Larry’ego Charlesa to historia o podróży przez świat, który zapada się sam w sobie. Jack Fate, niegdyś sława estrady i wzięty muzyk, przemierza bliżej nieokreślony kraj w bliżej nieokreślonej przyszłości, zmierzając na występ charytatywny, którego ma być gwiazdą. W czasie podróży obserwuje życie w świecie pozbawionym przyszłości i skazanym na powolne obumieranie. Spotyka wielu ludzi, jedni starają się walczyć pomimo otaczającej ich beznadziei, inni poddali się, staczając się powoli ku nicości. Po drodze zmaga się również z własnymi demonami i swoją przeszłością. Nie wie również, że koncert, na który zmierza, kryje w sobie cel o wiele bardziej mroczny a zarazem pospolity.

Zanim jednak zatrzecie z radości ręce bądźcie świadomi jednego. Choć „Jeźdźcy Apokalipsy” na papierze wyglądają całkiem obiecująco, to rzeczywistość z typową dla siebie gracją równa z ziemią nasze oczekiwania. Film całkiem nieźle radzi sobie z oddaniem atmosfery marazmu i beznadziei, ale wytworzony przez niego klimat nie jest w stanie uciągnąć reszty produkcji, która momentami ociera się o kicz i banał. Szczególnie poziom dialogów skacze w górę i w dół jak EKG człowieka w stanie przedzawałowym – raz mamy do czynienia z błyskotliwymi komentarzami i zaciekłymi wymianami złośliwych ripost, innym razem z banałami wypowiadanymi tonem człowieka w stanie bliskim totalnej katatonii.

Szczególnie blado prezentuje się ze swoją grą aktorską Bob Dylan odtwarzający rolę Jacka Fate’a. Szczerze mówiąc nie jestem w stanie dociec czy jest to doskonale zagrany marazm i poczucie beznadziei, jakie cechują bohatera, czy też może Dylan naprawdę ani w ząb nie rozumie o co chodzi w aktorstwie. Jak na film wręcz napchany nazwiskami pokroju Johna Goodmana, Jeffa Bridgesa, Penelope Cruz, Jessici Lange to ogólny poziom aktorstwa wypada raczej średnio. Aktorzy swoje role wypowiadają jakby od niechcenia i bez przekonania oraz energii, niekiedy tylko zdarza się im wykrzesać nieco więcej emocji. Tak jak wspomniałem, jeżeli jest to zamierzony efekt mający podkreślić ponurą i raczej pesymistyczną naturę oraz atmosferę produkcji to udał się doskonale, ale nie mogę się oprzeć wrażeniu, że to jednak nie o to chodzi i artyści po prostu nie chcą lub nie potrafią wczuć się w rolę.

Z drugiej strony bardzo przyzwoicie wypada warstwa audiowizualna obrazu. Brudne kolory i niekiedy rozmyty obraz doskonale współgrają z wszechobecną atmosferą przygnębienia. Doskonale zaaranżowana bylejakość wprost wylewa się z ekranu i oplata widza pesymistycznymi mackami. Obrazom wtóruje muzyka nieco bardziej pogodna niż to, co widzimy, jednak wciąż na swój sposób rzewna i melancholijna. Na ścieżkę dźwiękową składają się klasyki autorstwa samego Boba Dylana i co należy odnotować wiele z nich nagrano ponownie specjalnie na potrzeby filmu.

Trudno ocenić mi film, który z jednej strony oczarowuję atmosferą, a z drugiej utyka tak boleśnie na polu gry aktorskiej. Jeśli jesteście w stanie uznać zatrważające niechciejstwo aktorów za element obrazu budujący atmosferę, „Jeźdźcy Apokalipsy” urzekną was swoją aurą i klimatem. Jeśli zaś nie możecie przeboleć tego, że artyści grają, jak gdyby robili to za karę, to nawet nie podchodźcie. Osobiście polecam ten film widzom pragnącym zaznajomić się z nieco innym podejściem do tematu końca i obumierania naszego świata i tym, którzy chcą poznać teoretyczne oblicze świata jaki może czekać na nas już niedługo.

 

Tytuł: "Jeźdźcy Apokalipsy"

Reżyseria: Larry Charles

Scenariusz: Bob Dylan, Larry Charles

Obsada:

  • Bob Dylan
  • Jeff Bridges
  • Penélope Cruz
  • John Goodman
  • Jessica Lange
  • Luke Wilson
  • Angela Bassett
  • Ed Harris
  • Christian Slater
  • Chris Penn
  • Mickey Rourke
  • Val Kilmer
  • Giovanni Ribisi

Muzyka: Bob Dylan

Zdjęcia: Rogier Stoffers

Montaż: Luis Alvarez y Alvarez

Kostiumy: Abigail Murray

Czas trwania: 100 minut


comments powered by Disqus