"Pirania 3DD" - recenzja
Dodane: 03-06-2012 20:04 ()
Niespełna dwa lata po krwiożerczej uczcie nad jeziorem Victorii, piranie ponownie szturmują kina. Jednak w porównaniu ze świetnym pastiszem autorstwa Alexandre Aji, „Pirania 3DD” raczej sukcesu nie odniesie.
John Gulager i spółka postanowili zebrać niedobitków z poprzedniej części, dorzucić nieco świeżego narybku, osadzić akcję w parku wodnym i pozwolić działać spragnionym krwi maszkarom. Dodatkowo reżyser w centrum wydarzeń umieścił miłosne rozterki dorastającej młodzieży, pazernego biznesmena oraz goliznę w każdym wydaniu. W sumie ten krótki opis wyczerpuje wszelkie wątki fabuły, która z horrorem nie ma wiele wspólnego, nudzi, a co najgorsze, trudno sympatyzować z bohaterami, którzy są nijacy lub zwyczajnie głupi. Żarty w wykonaniu postaci zamiast bawić każą się zastanowić czy na pewno osoby odpowiedzialne za scenariusz mają więcej niż piętnaście lat.
W zamyśle twórców połączenie gagów o erotycznym zabarwieniu wraz z makabrą, w stylu: piranii w waginie, odcinanych penisów, czy też dostarczanych hurtowo przed kamerę roznegliżowanych amatorek wodnych uciech, stanowi przepis na udany obraz. Niestety, to co w produkcji Aji zostało pokazane z wyczuciem i przymrużeniem oka, wpisując się doskonale w pastisz horroru, w „Piranii 3DD” nie bawi, a wręcz przeciwnie, przez nagminne przerysowanie i monotonność, plasuje film gdzieś na skraju przyswajalności. Za niespełna osiemdziesięciominutowy seans odpowiada trójka scenarzystów, którzy nie za bardzo wiedzieli jak poskładać do kupy swoje pomysły, o absurdalnych i kiczowatych dialogach już nawet nie wspominając.
Miłym okiem puszczonym w kierunku widza są epizody mniej lub bardziej znanych twarzy kina. W scenie otwierającej jest to Gary Busey, którego charakterystyczną facjatę trudno zapomnieć. Pojawia się, tak jak poprzednio, postrzelony ichtiolog, czyli Christopher Lloyd, a także cudownie ocalały z rzezi nad jeziorem Victorii zastępca szeryfa Fallon – Ving Rhames. Wisienką na tym stęchłym torcie jest niewielka kreacja Davida Hasselhoffa. Gwiazdor „Słonecznego patrolu” parodiuje sam siebie, podchodząc do roli z niebywałym dystansem, osładzając niejako chwile spędzone przed ekranem. Jest najlepszy spośród menażerii dziwolągów wypuszczonych z klatki, którzy w krwawym show mają udawać durni.
„Pirania 3DD” posiada jeszcze jeden niezaprzeczalny mankament. Nie wiem czy można przedobrzyć z efektami trójwymiarowymi, ale jeżeli tak, to twórcy obrazu są w tej kategorii mistrzami. W scenie otwierającej, mimo posiadanych okularów trójwymiarowych, widać rozdwojenie postaci oraz napisów, co negatywnie wpływa na odbiór filmu. Z czasem powoli zaczyna być lepiej, ale uderzające po twarzy napisy wręcz przeszkadzają w oglądaniu.
Mimo całej marności „Piranii 3DD” jest idealnym przykładem, jak nie powinno kręcić się komediowych horrorów, w których granica dobrego smaku została przekroczona wielokrotnie, a umiejętności aktorskie czołowych postaci niższe już być nie mogą. Reżyser może jednak sobie pogratulować, że nie jest gorszy od samego Jamesa Camerona, którego „Pirania II” posiada niechlubny tytuł jednego z najgorszych obrazów w historii gatunku. Wizyta w kinie wyłącznie na własną odpowiedzialność.
2/10
Tytuł: "Pirania 3DD"
Reżyseria: John Gulager
Scenariusz: Patrick Melton, Marcus Dunstan, Joel Soisson
Obsada:
- Danielle Panabaker
- Matt Bush
- David Koechner
- Jean-Luc Bilodeau
- Chris Zylka
- Katrina Bowden
- Adrian Martinez
- Meagan Tandy
- David Hasselhoff
- Christopher Lloyd
- Ving Rhames
- Gary Busey
Muzyka: Elia Cmiral Elia Cmiral
Zdjęcia: Alexandre Lehmann
Montaż: Martin Bernfeld, Devin C. Lussier
Scenografia: Ermanno Di Febo-Orsini, Thurston Edwards
Czas trwania: 82 minuty
Dziękujemy Cinema City za udostępnienie filmu do recenzji.
comments powered by Disqus