"Dziwne dni" - recenzja

Autor: Piotr Bednarek Redaktor: Motyl

Dodane: 23-06-2011 11:07 ()


„Dziwne dni” to uderzający w widza od pierwszej sceny młot pneumatyczny. Pościg po dachach nowojorskich budynków przypomina raczej nowoczesną grę komputerową, naładowaną po same brzegi adrenaliną, niż film SF z końca zeszłego stulecia.

Wyreżyserowany w 1995 roku przez Kathryn Bigelow (nagrodzoną w 2010 roku Oscarem za prowokujący „The Hurt Locker”) obraz opowiada historię byłego policjanta, który zarabia na życie handlując nielegalnym towarem. Jednak to nie broń czy narkotyki są przedmiotem jego działalności. Pod postacią wirtualnych kaset wideo, które umożliwiają widzowi zobaczyć, a przede wszystkim poczuć obraz zapisany wcześniej przy pomocy urządzenia zwanego SQUID, sprzedaje ludziom ich najskrytsze pragnienia. Kupców nie brakuje, a najbardziej chodliwy jest repertuar napompowany po brzegi seksem i przemocą. Wiadomo to nie od dziś, jeśli istnieje zapotrzebowanie, szybko znajdą się chętni sprzedać kawałek siebie, aby tylko zarobić.

Cała opowieść komplikuje się, gdy na jednym z nagrań, które trafia w ręce Lenny’ego, znajduje on brutalne morderstwo – oczywiście pięknej kobiety. We wszystko zamieszana jest skorumpowana policja, a nasz bohater, pomimo początkowej obojętności podejmuje się rozwikłania sprawy. Wszystko się gmatwa i kończy z wielkim hukiem.

Jednak nie tylko sprawnie nakreślony scenariusz jest zaletą tej produkcji. Przede wszystkim bardzo dobrze widać, że Kathryn Bigelow jest świetnym reżyserem. Film został zrealizowany w eleganckim stylu, a autorzy nie nastawiali się na kino masowe. Osobiście takie produkcje cenię sobie najbardziej. Ponadczasowy film SF nie musi charakteryzować się wspaniałymi efektami, które zapewnią mu długowieczność, musi natomiast być dobrze przemyślany. I takie właśnie są „Dziwne dni”. Pomimo kilku ładnych lat od premiery, nadal jest to świeży film, a jego przesłanie aktualne.

Od strony aktorskiej nie prezentuje się wcale gorzej. W roli głównej zobaczymy samego Ralpha Fiennesa, czyli nikogo innego jak Lorda Voldemorta. Piszę to trochę jako żart, ale połapałem się dopiero przeglądając dorobek tego aktora. W filmie zagrała również świetna oraz nieziemsko seksowna Angela Bassett, zwłaszcza, że wciela się tutaj w rolę „bodyguarda”, który często ratuje Lenny'emu przysłowiowy „tyłek”.

Podsumowując, gorąco polecam ten obraz wszystkim fanom SF, cyberpunku i dystopii. Pomimo tego, że jest po brzegi wypełniony adrenaliną i został skonstruowany w myśl teorii Hitchcocka o tym, że film rozpoczyna się trzęsieniem ziemi, a potem napięcie powinno stopniowo rosnąć, to jest on także dobrze przemyślany i pomysłowo zrealizowany pod względem koncepcyjnym.

  • Audio/Wizualnie: 8/10
  • Koncepcyjnie: 7/10
  • Fabularnie: 9/10
  • Ogółem spożycie strawne w: 80%

 

Tytuł: "Dziwne dni"

Reżyseria: Kathryn Bigelow

Scenariusz: Jay Cocks, James Cameron

Obsada:

  • Ralph Fiennes
  • Angela Bassett
  • Juliette Lewis
  • Tom Sizemore
  • Michael Wincott
  • Vincent D'Onofrio
  • Glenn Plummer
  • William Fichtner

Muzyka: Eric Mouquet, Graeme Revell, Peter Gabriel

Zdjęcia: Matthew F. Leonetti

Montaż: Howard E. Smith: James Cameron

Kostiumy:  Ellen Mirojnick

Czas trwania: 145 minut


Komentarze do starszych artykułów tymczasowo niedostępne...