„Zamieć” - recenzja
Dodane: 23-12-2010 22:04 ()
Dominic Sena twórca takich hitów jak 60 sekund czy Kod dostępu wziął na warsztat jeden z mniej komercyjnych, ale niezmiernie udanych komiksów autorstwa Grega Rucki. Tematyka stacji na Antarktydzie i badanego tam morderstwa sama w sobie wydaje się nośnym tematem filmowy. Bez odpowiednich ludzi na produkcyjnych fotelach trudno wyobrazić sobie, że wyjdzie z tego coś dobrego.
Greg Rucka zasłynął jako twórca scenariuszy zarówno do komiksów superbohaterskich, kryminalnych, jak i sensacyjnych. Jego nieprzeciętny talent możemy podziwiać w przygodach Batmana, Wonder Woman, Queen & Country oraz właśnie w Zamieci.
W lodowatym piekle na Antarktydzie zostało popełnione morderstwo - zginął członek ekipy badawczej. Carrie Stetko, szeryf amerykańskiej stacji, otrzymuje od przełożonych zadanie odnalezienia zabójcy - w innym wypadku może pożegnać się z posadą. Obok zwłok odnaleziono kilka wydrążonych w lodzie dziur. Ich zawartość okazała się na tyle cenna, iż stała się wystarczającym powodem do popełnienia zbrodni. Jednak poszukiwania sprawcy okazują się trudniejsze, niż można było przypuszczać, a to ze względu na wszechobecną nieprzyjazną aurę. Morderstwo na „krańcu świata” jest rzeczą nienaturalną, tutaj zabójcza bywa sama natura. Biegun polarny nie jest najlepszym miejscem na prowadzenie dochodzenia. Jakby tego było mało, Stetko nie może pochwalić się dużym gronem sprzymierzeńców - personel w żadnym razie nie jest do niej przyjaźnie nastawiony.
Pomimo niesprzyjających warunków Carrie szybko odnajduje kolejne ślady prowadzące do sprawcy. Jednak brak pomocy z zewnątrz oraz arktyczna pogoda nie stanowią jedynego problemu naszej bohaterki. Na zimnym pustkowiu ludzie czasami zatracają się we własnym szaleństwie. Niekiedy własne wspomnienia trzeba zostawić daleko za sobą, aby wizja przeszłości nie zakrywała obrazu rzeczywistości. To właśnie od wyniku konfrontacji z własnymi słabościami będą zależały losy śledztwa oraz samej pani szeryf.
Twórcom nie udało się nawet w niewielkim stopniu osiągnąć poziomu komiksu, a już na pewno wykorzystać drzemiący w nim potencjał. Film Seny cechuje sporo fabularnych luk, nie mówiąc już o bzdurach wynikających z umiejscowienia akcji. Niesprzyjająca aura staje się tutaj kolejnym przeciwnikiem najpotężniejszym i nieprzewidywalnym. Autorzy scenariusza nie przewidzieli, że w bardzo niskiej temperaturze pewne sytuacje są nieosiągalne albo proces wychłodzenia organizmu postępowałby znacznie szybciej. Nie ma w tym grama emocji, a opowieść jest prowadzona stereotypowo, przez co mocno przewidywalna. I nic na to nie poradzi Kate Beckinsale, która ma po prostu ładnie wyglądać i podkreślać heroizm Carrie, jednak w żaden sposób nie wybija się swoim aktorstwem na pierwszy plan. Jak na film osadzony w odciętej od świata placówce, nie udało się autorom utrzymać napięcia czy uczucia beznadziei.
Po komiksową Zamieć sięgnąć warto, natomiast filmową należy sobie odpuścić. Nie jest to film, który zapada głęboko w pamięć, a już na pewno taki, o którym będzie się dyskutować tygodniami.
Ocena: 4/10
Tytuł: Zamieć
Reżyser: Dominic Sena
Scenariusz: Erich Hoeber, Jon Hoeber, Carey Hayes, Chad Hayes
Obsada:
- Kate Beckinsale
- Gabriel Macht
- Tom Skerritt
- Alex O'Loughlin
Czas trwania: 96 minut
Komentarze do starszych artykułów tymczasowo niedostępne...