„Jezioro Ognia” - recenzja
Dodane: 14-01-2018 12:01 ()
Pewnie każdy z nas oglądał kiedyś film o inwazji kosmitów. Atakowali oni Ziemię albo statek kosmiczny, który miał za zadanie zbadać wszechświat czy przetransportować ludzi na inną planetę. W takich produkcjach dzielny Amerykanin przy pomocy granatów i broni maszynowej stara się powstrzymać intruzów przed wybiciem członków załogi. Większość takich filmów rozgrywa się w teraźniejszości lub dalekiej przyszłości, co jednak stałoby się, gdyby kosmici trafili na Ziemię w średniowieczu?
Theo to młody, wysoko urodzony chłopak, który pragnie wziąć udział w krucjacie. Niedawno pasowany na rycerza, ma głowę pełną ideałów i chce służyć Bogu swoim mieczem. Zostaje wcielony do grupy mającej sprawdzić, czy w pewnym miasteczku nie szerzy się herezja i spacyfikować jednostki nieprzychylne Kościołowi. Theo przeżyje dwa wstrząsy: pierwszy związany jest z przybyłymi na Ziemię kosmitami, nazywanymi przez bohaterów diabłami. Paskudne potwory będą próbowały zabić wszystko, co się rusza, a rycerzom trudno będzie walczyć z bestiami tylko za pomocą mieczy. Kolejnym szokiem dla młodego chłopaka będzie poznanie zasad panujących wśród krzyżowców. Mordowanie (domniemanych) heretyków nie było czymś, czego spodziewał się Theo. Wyobrażał sobie szlachetną służbę w imię Boga, a nie bierne przyglądanie się jak młoda dziewczyna szykowana jest do spalenia na stosie.
Rysunkowo komiks wygląda bardzo dobrze i jedyne, do czego mogę przyczepić, to zbyt wiele postaci ze złamanym nosem (chociaż w średniowieczu pewnie nietrudno było uszkodzić sobie tę część ciała). Sceny walki zaskakują dynamiką, a szybka zmiana perspektywy niemal co kadr nadaje im jeszcze więcej impetu. Do tego należy dodać świetne kolory zawsze dodatkowo podkreślające, gdzie i kiedy rozgrywa się dana scena. Zupełnie inaczej wyglądają stroje rycerzy, gdy znajdują się w świetle pochodni, a inaczej, gdy bohaterowie maszerują przez ośnieżony las. Nawet ilość użytego tuszu współgra z porą dnia i scenerią, w albumie udało się uniknąć stałego natężenia czerni, co często zdarza się w komiksach. Tutaj nakładający tusz umiejętnie balansuje pomiędzy zalewaniem nim niektórych kadrów, a niemal nieużywaniem go w innych.
Jezioro Ognia opiera się na bardzo ciekawym pomyśle, jednak zabrakło mi pogłębienia pewnych podjętych wątków. Prezentowani kosmici mają tylko jedną cechę: jedzą wszystko, co żyje. Czytając opis historii, liczyłam, że rasa, jakiej przyjdzie się mierzyć z człowiekiem, będzie nieco bardziej inteligentna. Tematyka paskudnych rzeczy, jakie robili krzyżowcy, podczas swoich krucjat jest kilka razy zasygnalizowana, a potem cały czas opiera się na jednym przykładzie palonej na stosie dziewczyny, którą ktoś koniecznie pragnie pozbawić życia. Nie mogę jednak pominąć faktu, że cała historia zamyka się w jednym tomie, więc na pewne rzeczy mogło zabraknąć miejsca. Pomimo rozczarowania kosmitami świetnie bawiłam się podczas lektury i nawet nie zauważyłam, jak dotarłam do końca tomu. Komiks, w którym rycerze walczą z kosmicznymi przybyszami, zdecydowanie zasługuje na uwagę. Starcia, podczas których giną obie strony, sympatyczni bohaterowie i piękne rysunki sprawiają, że mogę z czystym sumieniem polecić tę pozycję.
Tytuł: Jezioro Ognia
- Scenariusz: Nathan Fairbairn
- Rysunki: Matt Smith
- Tłumaczenie: Adam Olesiejuk
- Wydawca oryginału: Image Comics
- ISBN: 978-83-8110-179-0
- Format: 170x260mm
- Oprawa: miękka
- Liczba stron: 168
- druk: kolor
- Data wydania: 18.10.2017
- Cena: 44,90 zł
Dziękujemy wydawnictwu Non Stop Comics za udostępnienie komiksu do recenzji.
Galeria
comments powered by Disqus