„Final Incal oraz Po Incalu” - recenzja

Autor: Przemysław Mazur Redaktor: Motyl

Dodane: 19-11-2015 21:37 ()


Jeszcze do niedawna wydawać się mogło, że zainteresowanie polskich czytelników przejawami twórczości Alejandro Jodorowsky’ego wygasło mniej więcej w połowie minionej dekady. Przyjęte początkowo z entuzjazmem takie serie jak „Technokapłani” i „Przed Incalem” stopniowo traciły czytelników, a rozrysowany przez Moebiusa cykl macierzysty uniwersum Incala również spotkał się z mieszanymi ocenami.

Wygląda jednak na to, że rok 2015 okazał się w kontekście dokonań chilijskiego twórcy przełomowy. Debiutujące na naszym rynku wydawnictwo Scream Comics sięgnęło bowiem po dotąd nieopublikowaną w Polsce konkluzję sagi o nieporadnym detektywie Johnie Difoolu. Złożyły się na nią trzy albumy, których warstwę plastyczną przygotował José Ladrönn, dodatkowy sygnowany przez samego Moebiusa. Tak się bowiem złożyło, że droga prowadząca do realizacji tej części systemu mitologicznego (termin w żadnym wypadku nienadużyty) zrodzonego w umysłowości scenarzysty m.in. „Megalexu” do łatwych bynajmniej nie należała. Zajęty autorskim projektami Jean Giraud ponoć migał się od powrotu do uniwersum Incala. Nie bez znaczenia było zapewne nie zawsze konstruktywne iskrzenie dwóch wielkich osobowości, którymi bez wątpienia są/byli obaj twórcy tego cyklu. Dość wspomnieć, że projekt „Po Incalu” doczekał się ledwie jednej odsłony i zdawać się mogło, że o jego kontynuacji nie może być już mowy. Widać jednak twórczy pęd okazał się dla Jodorowsky’ego nie do okiełznania, a warsztatowe umiejętności Ladrönna na tyle rozwinięte, że doczekaliśmy się dokończenia tego projektu.

Pozornie mamy tu do czynienia z eksploatowaniem tych samych motywów, które złożyły się na wysoko oceniany cykl „Incal”. Nawet scena otwierająca tę opowieść  wprost nawiązuje do pierwszej części wspomnianej chwilę temu serii. Prędko jednak rozmachu nabiera zupełnie nowa intryga: zamiar podjęcia ekspansji przez dysponującego nową, metaliczną powłoką Preza Miasta-Szybu. Zdegenerowany władca nie kryje bowiem zamiaru całkowitego wyeliminowania życia organicznego nie tylko z zamieszkiwanego przezeń Kosmosu, ale również wszelkich dostępnych jego technice wszechświatów równoległych. Środkiem (a zarazem inspiratorem) do osiągnięcia tego celu jest mroczny twór Zakonu Technokapłanów, czarny golem znany jako Benthacoden. Rozsiewana przezeń zaraza trawi mieszkańców zdeprawowanej metropolii, a sam Prez nie szczędzi wysiłków na rzecz jak najszybszego wdrożenia tych ekspansywnych zamierzeń w życie. Z oczywistych względów owe poczynania wzbudzają niepokój dotychczasowego władcy galaktycznego imperium, Androgyna, którego ocalił niegdyś protoplasta rodu Metabaronów. Sęk w tym, że powstrzymania zagrożenia podejmuje się wspomniany Zakon. Jak łatwo się domyślić nie za darmo…

Rzeczywistość kreowana imponuje rozmachem. Akcja poszczególnych tomów niniejszego wydania zbiorczego rozgrywa się na kilku planach równocześnie, a każdy z nich z powodzeniem posłużyłby za kanwę dla pełnowymiarowego eposu. Mnogość postaci nie przytłacza, a losy Difoola (a przy okazji również jego hipostaz) stanowią jedynie pretekst do ukazania uniwersum, w którym przyszło mu egzystować. Nadal odczuwalna jest silna zależność świata kreowanego od jego fabularnej bazy wyjściowej, tj. cyklu „Kroniki Diuny” Franka Herberta. Po raz kolejny przeważa motyw zmagań dwóch przeciwstawnych porządków – światła i ciemności, życia i śmierci, struktur organicznych i ekspansywnych, metalicznych konstruktów. Analogicznie do pozostałych części składowej mitologii Incala, także i tutaj nie mogło zabraknąć silnej kobiecej osobowości. Rola ta ponownie przypadła przedstawicielce arystoków, Luz de Garra. Ukochana Johna Difoola nadal ma w sobie wiele odstręczających cech uprzywilejowanej kasty Miasta-Szybu. Widać jednak, że podobnie jak w cyklu „Przed Incalem”, także i tutaj nadano jej cechy osobowości dynamicznej, podlegającej w toku fabuły stopniowemu przepoczwarzaniu. Również na przykładzie jej relacji z Johnem daje się dostrzec skłonność Jodorowsky’ego do eksponowania porządku dualnego, osiągnięcia pełni poprzez połączenie dwóch uzupełniających się elementów. Zbliżonej jakościowo symboliki jest tu zresztą więcej. Wystarczy wspomnieć choćby Incala, trudną do pełnego zdefiniowania istotę/artefakt. Ową koncepcję uzupełniają tradycyjne dla twórcy tego uniwersum odniesienia do mistyki Dalekiego Wschodu (chwilami nie wolnej zresztą od znamion parodii), osobliwie pojmowanego chrześcijaństwa oraz autorskich konceptów scenarzysty inspirowanych irańską odmianą gnozy. Owa znaczeniowa mieszanka tworzy chwilami pełen niedorzeczności konglomerat niespójnych pojęć; daleki jednak od pretensjonalności pseudo-mistycyzmu znacznie mniej utalentowanych scenarzystów.

 

W wymiarze plastycznym mamy tu do czynienia z solidną realizacją pomysłów Jodorowsky’ego, choć być może nie aż tak urzekającą jak miało to miejsce przy okazji „Kasty Metabaronów”. Co prawda Ladrönn stara się w niektórych rozwiązaniach stylistycznych (efekty świetlne, sekwencje rozgrywające się w przestrzeni kosmicznej) nawiązywać do warsztatu Juana Gimeneza. To jednak nie ta skala talentu co w przypadku autora „Czwartej Siły”. Niemniej rysownik „Final Incal” wyraźnie przyłożył się do swego zadania. Do tego stopnia, że efekt jego wysiłków momentami przyćmiewa ilustracje zawarte w „Po Incalu”. W pracach Moebiusa daje się dostrzec wyraźną skłonność do upraszczania formy, jakże różną od tego z czym mieliśmy do czynienia chociażby w cyklu o poruczniku Blueberrym. Miast szczegółowego „siankowania” zawartość kadrów wypełniono precyzyjną, choć dość oszczędną kreską. Razić może syntetyczna, chłodna kolorystyka, nie wolna od znamion sztuczności. Z drugiej strony zdaje się ona trafnie współtworzyć klimat rzeczywistości skrajnie zdehumanizowanej i stopniowo pochłanianej przez sztuczną i agresywną inteligencję.

„Final Incal oraz Po Incalu” to godne zwieńczenie kosmicznej sagi, słusznie uznanej za jedno z najbardziej błyskotliwych osiągnięć europejskiego komiksu w XX wieku. Jakością fabularną zarówno nie przytłacza serii macierzystej jak i nie obniża lotów względem pozostałych cykli mitologii Jodorowsky’ego. Stąd w żadnym wypadku nie może być mowy o przysłowiowym odcinaniu kuponów, a ci spośród czytelników, którzy akceptują niekiedy aż nazbyt dziwaczną kosmologię wspomnianego autora powinni być w pełni ukontentowani.

 

Tytuł: „Final Incal oraz Po Incalu”

  • Tytuł oryginału: „Final Incalsuivi de Aprés Incal”
  • Scenariusz: Alejandro Jodorowsky
  • Rysunki: José Ladrönn i Moebius
  • Kolory: Tato Caballero, José Ladrön i Fred Beltran
  • Tłumaczenie z języka francuskiego: Piotr Biskupski
  • Wydawca wersji oryginalnej: Les Humanoïdes Associés
  • Wydawca wersji polskiej: Scream Comics
  • Data premiery wersji oryginalnej:  30 kwietnia 2014 r.
  • Data premiery wersji polskiej: 16 maja 2015 r.
  • Oprawa: twarda
  • Format: 24 x 32 cm
  • Papier: kredowy 
  • Druk: kolor
  • Liczba stron: 224
  • Cena: 139 zł

Zawartość niniejszego wydania zbiorczego opublikowano pierwotnie w tomach „Czterech Johnów Difoolów”, „Luz de Garra”, „Brudas Gorgo” oraz „Nowy sen”.

Dziękujemy wydawnictwu Scream Comics za udostępnienie komiksu do recenzji.

 


comments powered by Disqus