„Dom Usherów” - recenzja

Autor: Paweł Ciołkiewicz Redaktor: Motyl

Dodane: 10-04-2024 23:21 ()


Wydawnictwo Lost In Time proponuje miłośnikom komiksów i literatury adaptację jednego z kultowych, a zarazem niezwykle wymagających opowiadań amerykańskiego mistrza grozy. „Zagłada Domu Usherów” to bez wątpienia jedno z najbardziej znanych i być może najlepszych opowiadań Edgara Allana Poego, warto zatem sprawdzić, jak Jean Dufaux oraz Jamie Calderon sprostali zadaniu przełożenia go na język opowieści obrazkowej. Opublikowane pierwotnie na łamach magazynu „Burton’s Gentleman’s Magazine” w 1839 roku, zostało włączone do wydanego rok później tomu „Opowieści groteskowe i arabeskowe”. Do opowiadania Poe wplótł jeszcze wiersz „Opętany zamek”, który został wcześniej opublikowany w 1839 roku w magazynie „Baltimore Museum”. Fabuła jest prosta, ale to w formalnej konstrukcji opowiadania oraz jego atmosferze ukryta jest siła oddziaływania tej historii. Bezimienny narrator po długiej i męczącej podróży dociera do upiornej siedziby rodu Usherów. Przybył tu na prośbę swojego przyjaciela z lat dziecięcych. Roderick Usher nie tylko opiekuje się umierającą siostrą, ale i sam zmaga się z chorobą, która stopniowo wyniszcza jego zmysły. Wsparcie przyjaciela okazuje się przydatne, bowiem Madeleine Usher umiera niedługo po jego przybyciu. Zrozpaczony brat bardzo przeżywa tę śmierć i trwa w stanie nerwowego uniesienia, oczekując swojego przeznaczenia. I faktycznie, po kilku dniach od pochówku, dochodzi do prawdziwej makabry…

W tym przejmującym opowiadaniu jak w soczewce skupiają się w motywy, którymi przesiąknięta jest cała twórczość pisarza – mroczny gotycki klimat, którego ucieleśnieniem jest upiorny dom odbijający się w toni czarnego, spowitego w morowym powietrzu stawu, nadwrażliwy bohater, świadomy fatum, jakie na nim ciąży, jego piękna siostra dotknięta przypadłością, która musi nieuchronnie sprowadzić na nią śmierć oraz niepokojący wątek sobowtóra pojawiający się raz po raz pod różnymi postaciami. Jest także narrator, który uczestniczy w koszmarnych zdarzeniach i drobiazgowo relacjonuje je czytelnikowi. No i wreszcie mamy, jeden z najbardziej przerażających wątków, jakie odnaleźć można w wielu dziełach Poego. Obsesję, która spędzała mu sen z powiek i nieustannie nadwerężała i tak słabowite zdrowie. To oczywiście strach przed pogrzebaniem żywcem. Strach przed tym, że ludzkie ciało, pozornie tylko pozbawione oznak życia, zostanie złożone w trumnie i zakopane w ziemi na wieki. Strach przed powrotem świadomości w klaustrofobicznym wnętrzu drewnianej skrzyni stanowiącej ostatnie makabryczne więzienie rozpaczliwie próbującego się uwolnić nieszczęśnika.

Nic zatem dziwnego, że ten przejaw prozatorskiego kunsztu nieustannie przyciąga uwagę twórców, próbujących dokonać jego przekładu na inne media. Nie brakuje zatem filmów, seriali i komiksów portretujących tragiczny los rodu Usherów. Pierwszy film fabularny stanowiący adaptację tego dzieła powstał już w 1928 roku we Francji, ale najbardziej chyba znany jest amerykański film z 1960 roku z niezapomnianą kreacją Vincenta Price’a – aktora, który później użyczył swojego złowieszczego głosu w utworze Michaela Jacksona „Thriller”. Odnotujemy od razu, że także twórcy recenzowanego komiksu postanowili oddać hołd temu aktorowi, obdarzając jego nazwiskiem swojego narratora. Najnowsza produkcja oparta na motywach tego dzieła to z kolei wyprodukowany przez Netflix serial „Zagłada Domu Usherów”. Trudno tu jednak mówić o adaptacji. Twórcy, podobnie jak uczynili to z twórczością Shirley Jackson oraz Henry’ego Jamesa w swoich wcześniejszych serialach („Nawiedzony dom na wzgórzu”, „Nawiedzony dwór w Bly”), także i do spuścizny Poego podeszli dość swobodnie. Wykreowali całe uniwersum zasiedlone przez postaci z jego opowiadań i wpletli do fabuły wątki z wielu różnych utworów.

Opowiadanie przyciąga również uwagę twórców komiksów. Z dziełem tym mierzył się między innymi Richard Corben („Duchy zmarłych”, Mucha). W jego interpretacji utwór zyskał nowe oblicze, za sprawą wprowadzenia wątków z innego opowiadania – „Owalny obraz”. Roderick Usher jest malarzem, który ma obsesję na punkcie swojej siostry. Madeline musi mu pozować w trakcie długich, wyczerpujących sesji. Artysta chce stworzyć obraz idealny, obraz nie tylko wiernie odzwierciedlający kobietę, ale wręcz… będący nią. Usher jest owładnięty obsesją stworzenia wizerunku, który – jak to opisywał Poe – nie będzie się niczym różnił od życia. Narrator opowieści, któremu Corben nadaje imię Allan, ale obdarza go obliczem przypominającym Lovecrafta, staje się świadkiem twórczego szału, który splata się z nieuchronną zagładą rodu Ucherów. Corben postanowił zatem uczynić motywem przewodnim tej opowieści figurę sobowtóra, który napełnia niepokojem życie głównego bohatera. W opowiadaniu dotyczy to relacji między rodzeństwem – Roderykiem i Madeline Usherami, ale także i upiorny dom rodu przecież znajduje swoje odbicie w tafli spowitego w morowym powietrzu jeziora. Bardziej dosłownie w warstwie fabularnej do materii opowiadania podszedł Dino Battaglia (Opowieści grozy, Mandioca). W czarno-białych, wirtuozerskich kadrach artysta ukazuje w syntetyzowanej formie, na zaledwie dziewięciu planszach, koszmar, jakiego świadkiem staje się narrator. Przerażenie malujące się w groteskowej, zniekształconej chorobą twarzy Roderickka Ushera pozostaje z czytelnikiem na długo po skończonej lekturze, a ekspresjonistyczne, surowe widoki okolicy posiadłości Usherów przyprawiają o ciarki.

Jak na tym zarysowanym jedynie w ogólnych zarysach tle prezentuje się komiks Jeana Dufauxa oraz Jaime Calderona? Przede wszystkim trzeba odnotować, że scenarzysta postanowił znacznie wyjść poza fabułę opowiadania. Wprowadza do komiksu postać samego Edgara Allana Poego i ukazuje jego twórczość jako byt zawieszony między fikcją a rzeczywistością. Pisarz żyje między dwoma światami – realnym oraz tym, jaki wykreował w swojej prozie. Obie rzeczywistości zresztą nieustannie się przenikają. Ten zabieg nie jest jednak w tym wypadku specjalnie przekonujący, a tym bardziej oryginalny. Znacznie lepiej i w bardziej przemyślany sposób zrobił to na przykład Alan Moore z twórczością Lovecrafta w monumentalnej serii „Providence” (Egmont). Nie przekonują także inne zmiany zaproponowane przez scenarzystę. Historia narratora nic nie wnosi do opowieści, a motywy, jakie skłaniają go do odwiedzenia siedziby rodu Usherów, nie pasują do tej historii. Jest to o tyle ważne, że opowiadanie uchodzi za przejaw formalnej doskonałości, w którym każdy element pełni ważną funkcję i znajduje swoje rozwinięcie oraz kulminację w dalszych partiach. W scenariuszu Dufauxa cała ta misterna konstrukcja się rozpada, jak – nie przymierzając – dom Usherów w spektakularnym finale opowiadania. Obdarzenie narratora nazwiskiem Price, stanowiącym nawiązanie do niepowtarzalnego Vincenta Price to zbyt mało, by uznać ten pomysł za interesujący. Ze wszystkich modyfikacji wprowadzonych przez scenarzystę najbardziej kuriozalna jest jednak ta dotycząca relacji między rodzeństwem Usherów oraz charakterystyki tych postaci. U amerykańskiego pisarza wszystko układa się w logiczną całość, spójną z całą jego twórczością. Dufaux tymczasem chyba chciał coś tu zmienić na siłę i dokonał niezrozumiałych zmian, wpisujących się być może jakoś w nastroje współczesności, ale zupełnie niepasujących do tego dzieła. O ataku armii żywych trupów, przez grzeczność nawet nie wspominam.

Nie ukrywam zatem, że ta kolejna wariacja na temat „Zagłady Domu Usherów” nie przekonuje mnie pod względem fabularnym. O ile jednak modyfikacje scenarzysty nietrudno uznać za udane, o tyle w warstwie graficznej komiks jest po prostu zachwycający. Jaime Calderon doskonale uchwycił nastrój tej opowieści. Już pozostawiony w ołówku szkic Rodericka Ushera umieszczony na stronie tytułowej wprowadza mroczną atmosferę. Ostatni z przeklętego rodu patrzy na nas upiornym wzrokiem, w którym szaleństwo miesza się z rozpaczą, zapowiadając czekającą nas makabrę. Artysta kreuje mroczną atmosferę opowieści zarówno nastrojowymi, jak i pełnymi szczegółów krajobrazami dziewiętnastowiecznego Baltimore, gdzie swoje hulaszcze życie pędzi Damon Price, a także gotyckimi, przestrzennymi wnętrzami dworzyszcza zamieszkiwanego przez Usherów. Tworzone techniką koloru bezpośredniego, malowane plansze urzekają grą ciepłych i zimnych barw. Oświetlone kandelabrami wnętrza upiornego domostwa dzięki czerwieniom i brązom sprawiają wrażenie (pozornie) przytulnych, szczególnie w zestawieniu z zimnymi, morowymi błękitami, w jakich ukazane zostało jego otoczenie. Wiele emocji, tak przecież w ważnych w prozie Poego, maluje się na obliczach bohaterów. Piękna i dostojna Madeline tchnie jakimś dziwnym spokojem, natomiast jej nadwrażliwy brat emanuje szaleństwem i obłędem, które narastają wraz z każdą kolejną planszą. Wszystko to ukazane jednak w subtelny sposób doskonale kreuje nastrój nadchodzącej katastrofy.

Ciekawym pomysłem było uzupełnienie tomu opowiadaniem „Zagłada Domu Usherów” ilustrowanym utrzymanymi w szarościach kadrami z komiksu. Zresztą w związku z tym opowiadaniem i zawartym w nim poematem warto odnotować jeszcze jeden drobiazg. Otóż w komiksie pojawia się fragment tegoż poematu, ale w innym tłumaczeniu, co może powodować pewien zamęt. Kiedy Price wchodzi do dyliżansu, który ma zawieźć go do upiornego dworzyszcza, znajduje w środku umieszczone na ściance słowa: „Aż ci naraz w czarnych szatach spadła chmura klęsk obfita”. Te słowa pochodzą z poematu „Opętany zamek” w tłumaczeniu Antoniego Lange. W wersji opowiadania umieszczonej w albumie, w tłumaczeniu Sławomira Studniarza ten fragment zyskuje następujące brzmienie: „Lecz widm wataha, oddana złemu, za królobójczy miecz wnet chwyta”. Ta druga wersja tłumaczenia, bardziej dosłowna, lepiej oczywiście pasuje do samego opowiadania, w którym wszystkie elementy tworzą skomplikowaną układankę. W komiksie być może lepiej brzmi wersja Langego, ale może ona sprawić, że czytelnikowi umknie związek tych wersów z samym opowiadaniem.

Komiks Dufauxa i Calderona, jak każda adaptacja dzieła literackiego, wart jest uwagi. Autorzy, podobnie jak wspomniany powyżej Corben, postanowili dodać coś od siebie i zamiast prostej adaptacji stworzyli dzieło znacznie wykraczające poza oryginał i wciągające do swojego wnętrza niczym bezdnia Maelströmu nawet samego Poego. W moim odczuciu te pomysły scenarzysty nie są specjalnie udane i zamiast eksponować kluczowe elementy opowiadania, niszczą jego starannie dopracowaną strukturę. Niewykluczone jednak, że te zmiany znajdą swoich zwolenników. Każdy, kto tropi pomysły twórców komiksowych mierzących się z literackimi arcydziełami, powinien sięgnąć do tego tomu. A poza tym komiks bez wątpienia zadowoli wszystkich swoją oprawą graficzną. Realistyczne plansze sprawią, że losy Usherów po raz kolejny przerażą czytelnika.

 

Tytuł: Dom Usherów

  • Tytuł oryginalny: La Maison Usher
  • Scenariusz: Jean Dufaux, Edgar Allan Poe
  • Rysunki: Jaime Calderón
  • Kolory: Jaime Calderón
  • Tłumaczenie: Jakub Syty, Sławomir Studniarz
  • Redakcja: Izabela Rutkowska
  • Korekta: Izabela Rutkowska
  • Skład: Piotr Margol
  • Liczba stron: 72
  • Format: 240 x 320 mm
  • Oprawa: Twarda
  • Papier: Kredowy
  • Druk: Kolor
  • Wydawnictwo: Lost In Time
  • Wydawca oryginalny: Delcourt
  • Data premiery: 22 lutego 2024 r.
  • Cena okładkowa: 75 zł
  • ISBN-13: 978-83-67270-67-0

Dziękujemy wydawnictwu Lost In Time za udostępnienie komiksu do recenzji.

 

 


comments powered by Disqus