„Bez litości 3” - recenzja

Autor: Marcin Andrys Redaktor: Motyl

Dodane: 03-09-2023 00:00 ()


Denzel Washington im starszy, tym lepszy. Jak wino. Po raz kolejny i najwyraźniej ostatni wcielił się w Roberta McCalla, byłego tajnego agenta, człowieka o żelaznych zasadach, silnym kręgosłupie moralnym, niosącego pomoc potrzebującym, nawet jeśli o taką nie proszą wprost. Człowiek, który nie jest może kryształowy, ale doskonale widzi zło tego świata i postanawia mu przeciwdziałać. Wbrew politykom, policji, służbom i różnym agencjom. Jest tam, gdzie go potrzebują. Bezszelestnie podkrada się do swoich przeciwników, aby w pojedynkę, z zegarkiem w ręku, pokazać im, gdzie jest miejsce dla przestępczego elementu zatruwającego lokalną społeczność. Tak jest i tym razem, gdy po jednej z akcji ranny McCall trafia do urokliwej miejscowości Altamonte na Sycylii. Tutaj odnajduje wewnętrzny spokój, a lokalni mieszkańcy przyjmują go jak swojego. Dobra okazja do przejścia na emeryturę i rozkoszowania się śródziemnomorskim klimatem. 

Niestety, nawet w tej sielskiej okolicy panoszy się mafia uprzykrzająca życie ciężko harującym na wikt i opierunek ludziom, a przy okazji terroryzująca lokalną społeczność. McCall nie może siedzieć z założonymi rękami, zwłaszcza że miejscowi okazali mu wiele serdeczności i dobroci, a więc postara się im odwdzięczyć, przenosząc kilku zakapiorów na łono Abrahama. 

Poprzednia, średnio udana odsłona serii nie zwiastowała kontynuacji. Niemniej Denzel Washington jest już w takim wieku, że nie wybrzydza przy wyborze ról, a i znajomość i doskonała współpraca z reżyserem Antoine Fuqua zapewne wiele dla niego znaczy. Pracuje na swoich warunkach, nie gwiazdorzy, a przy okazji daje popis umiejętności. Fabuła nie należy wszak do wyszukanych, a mimo to w tej sennej, malowniczej miejscowości pleni się zło, które można pokonać tylko w równie bezwzględny sposób. Zwłaszcza że McCall dał się już poznać jako człowiek mówiący serio i zawsze trafiający w samo sedno, który od słownych kazań będących ostatecznym ostrzeżeniem bardzo szybko przechodzi do czynu. Nie patyczkuje się ze swoimi przeciwnikami. Wydawać by się mogło, że w takiej konfiguracji nie ma miejsca na większe napięcie. Fuqua z pietyzmem buduje nastrój, najpierw pokazując słabość starzejącego się już bohatera, a później jego odrodzenie. Daje jednocześnie do zrozumienia, że nikt nie jest ze stali, każdą skałę można skruszyć, a branie na siebie odpowiedzialności i wymierzanie krwawej sprawiedliwości również ma swoją cenę. Na brak napięcia mimo powolnej akcji na pewno nie będziemy narzekać. 

Finał tej opowieści wydaje się idealnie skrojony. To godne pożegnanie Denzela Washingtona z rolą Roberta McCalla. Nieprzesłodzone ani nieprzegięte i zrobione w odpowiednim momencie, aby aktor nie stał się więźniem jednej roli, jak to niestety stało się w przypadku Liama Neesona. I dla tego pożegnania warto się wybrać do kina.     

Ocena: 7,5/10

Tytuł: „Bez litości 3”

Reżyseria: Antoine Fuqua

Scenariusz: Richard Wenk

Obsada:

  • Denzel Washington
  • Dakota Fanning
  • Eugenio Mastrandrea
  • David Denman
  • Gaia Scodellaro
  • Remo Girone
  • Andrea Scarduzio
  • Andrea Dodero
  • Daniele Perrone

Muzyka: Marcelo Zarvos

Zdjęcia: Robert Richardson

Montaż: Conrad Buff IV 

Scenograf: Naomi Shohan

Kostiumy: Giovanni Casalnuovo

Czas trwania 109 minut

Dziękujemy Cinema City za udostępnienie filmu do recenzji.


comments powered by Disqus