„Moja zbrodnia” - recenzja

Autor: Michał Chudoliński Redaktor: Motyl

Dodane: 08-08-2023 22:31 ()


Z komedią w obecnych czasach nie jest wcale najlepiej. O ile produkcje poprawiające nasz humor są nadal produkowane w ramach streamingu i na YouTubie, to w kinach coraz rzadziej ich uświadczymy. Dzisiejszy klimat światopoglądowy i strategia studiów produkcyjnych pozwala wyprodukować humorystyczne historie tylko wtedy, gdy idzie w parze stosowny przekaz, najlepiej dotyczące ważkich spraw. Ale od reguły zawsze są wyjątki, zwłaszcza w kinie europejskim

Przy takim klimacie obyczajowym należy pochwalić Francois Ozona za umiejętność wplecenia między wierszami w „Mojej zbrodni” własnych przemyśleń na temat postępującego feminizmu. Jego komedia kryminalna przyciągnęła ponad milion Francuzów do tamtejszych kin.

Najnowszy film Ozona, który jako reżyser kina gatunkowego potrafi się odnaleźć niemal w każdym nastroju i tematyce, jest luźną adaptacją sztuki Georgesa Berra i Louisa Verneuila z 1934 roku. Komediowy kryminał skupia się na losach Madeleine Verdier, obiecującej aktorki zmagającej się z biedą. Wynajmuje mieszkanie wraz ze współlokatorką, prawniczką Pauline, zalegając od wielu miesięcy z czynszem.

Na domiar złego aktorka zostaje podejrzana, a następnie oskarżona o zabójstwo słynnego producenta, dla którego miała pracować. Jak się jednak okaże, tandemowi bezrobotnej aktorki i równie biednej pani adwokat uda się wybronić przed sądem. A Madeleine sukces przemieni z reprezentantki paryskiego proletariatu w gwiazdę kina lat 30.

„Moja zbrodnia” jest reprezentantem kina nostalgicznego z dawnych, starych czasów. Ozon składa tutaj hołd zarówno dla teatru, jak i kina z dwudziestolecia międzywojennego, zwłaszcza filmów Billy'ego Wildera („Złe nasienie”, „Ludzie w niedzielę”). Kinomaniacy o szerokich horyzontach znajdą również wpływy „Chicago” oraz dzieł François Truffauta. Przy takim wachlarzu odniesień rację będą mieli ci uznający najnowszy film Ozona za produkcję skierowaną bardziej do koneserów sztuk wizualnych, umiejących wyłapać mniej lub bardziej skryte cytaty.

Wizualnie film autora „Młodej i pięknej” czy też „U niej w domu” doskonale oddaje realia Paryża lat 30., z wszelkimi nierównościami społecznymi oraz dość szowinistycznym podejście do tematu kobiecości jako takiej. W rzeczy samej kwestie feministyczne mają w nim kluczowe znaczenie. Dużo miejsca poświęca się równouprawnieniu i zbiciu wszechobecnego patriachatu. Ozon w odróżnieniu od wielu innych twórców i reżyserów, nie tylko głosi progresywizm, ale również go krytykuje, wręcz obnaża jego hipokryzję. Doskonale oddaje iluzję kreowaną przez szukające sensacji media jak i przedstawia mechanizm wyrachowanej manipulacji, poprzez którą kobiety wykorzystywały rządy mężczyzn dla zbijania własnego kapitału. Rzeczywistość w „Mojej zbrodni” ma swoje jasne i ciemne strony, dzięki czemu – na szczęście – nie mamy tutaj do czynienia z prostolinijnymi bohaterami, jednoznacznie opowiadających się za dobrem albo złem.

Koniec końców, najnowsza komedia kryminalna Ozona jest czułą projekcją, otulającą swoim ciepłem barw, ale też uczciwością wobec widza. Warto wybrać się do kina na niniejszy film i to nie tylko z powodu jego komicznych walorów (nawet jeżeli humor jest stonowany to niezwykle celny). Nade wszystko wyjawiona na światło dzienne zostaje elastyczność otaczających realiów oraz możliwości jej naginania. Spoglądając na sprawę Natalii Janoszek, można odnieść wrażenie, że nie za wiele w tym sferach się zmieniło. Na koniec w filmie występuje Isabelle Huppert, dająca popis swojego talentu aktorskiego przez dość krótką chwilę. Fani „Bulwaru zachodzącego słońca” będą mieli powody do radości, widząc jej kreację.

Ocena: 6/10

Tytuł: Moja zbrodnia

Reżyseria: François Ozon

Scenariusz: François Ozon, Philippe Piazzo

Obsada:

  • Nadia Tereszkiewicz
  • Rebecca Marder
  • Isabelle Huppert
  • Fabrice Luchini
  • Dany Boon
  • André Dussollier
  • Édouard Sulpice
  • Régis Laspalès
  • Olivier Broche

Muzyka: Philippe Rombi

Zdjęcia: Manuel Dacosse

Montaż: Laure Gardette

Scenografia: Philippe Cord'homme

Kostiumy: Constance Allain

Czas trwania: 102 minuty

 

Dziękujemy Cinema City za udostępnienie filmu do recenzji.


comments powered by Disqus