„Wąż i kojot” - recenzja

Autor: Wojciech Wilk Redaktor: Motyl

Dodane: 29-07-2023 17:07 ()


Za opowieść Wąż i kojot odpowiadają znani na naszym rynku Matz (właściwie to Alexis Nolent) oraz Philippe Xavier. Pierwszy może pochwalić się niespecjalnie udaną serią sensacyjną Zabójca, drugi szczegółową kreską, którą można podziwiać choćby w Krucjacie czy Konkwistadorze. Seriach może pozbawionych wirtuozerskich zapędów pod kątem złożoności fabuły, ale z pewnością przykuwających oko atrakcyjną stroną wizualną. Z połączenia talentów obu wzmiankowanych wyżej autorów dostaliśmy właśnie Węża i kojota. Komiks drogi z jego wszelkimi plusami i minusami, z gangsterskim tłem, które wydaje się niemniej istotne niż refleksyjna tułaczka podstarzałego złoczyńcy, który na stare lata postanowił przysłużyć się społeczeństwu swoimi zeznaniami i pogrążyć szare eminencje zbrodniczego półświatka Nowego Jorku.

To główny wątek tej niespiesznie sunącej do oczywistego finału opowieści. Głównym bohaterem jest Joe, a właściwie Giuseppe Barella, niegdysiejszy zatwardziały szef mafijny, a obecnie niepozorny wędrowiec, który przemierza pustkowia Arizony wysłużonym kamperem. Aby ratować swoją skórę, został objęty programem ochrony świadków (WITSEC) i rozpoczął nowe życie pod przykrywką. Niestety, gdy przeszłość nie pozwala o sobie zapomnieć, a dawne grzechy są zbyt wielkie do wybaczenia, mafijna część Nowego Jorku bardzo chce dopaść naszego obieżyświata, aby ten przypadkowo nie wypaplał za dużo na sądowej ławie. Dlatego też Joe skrywa się na najmniej ludnych terenach Ameryki lat siedemdziesiątych ubiegłego stulecia, by nie tylko zachować głową, ale też w jakiś sposób dalej egzystować. Czy dotrze na rozprawę, aby pogrążyć dawnych kompanów w zbrodni?

Dla miłośników gangsterskich porachunków i sensacyjnych historii Wąż i kojot będzie miał posmak produkcji z lat siedemdziesiątych. Odwzorowanie epoki, a przede wszystkim filmowe kadrowanie z kilkoma kunsztownie rozrysowanymi landszaftami przyciągają wzrok i wciągają w tę raczej niepozorną opowieść. Wszystko jest tu dopracowane i na swoim miejscu, nie ma efektu zaskoczenia, ale mamy męską, brutalną opowieść z bohaterem, który mimo lekcji życia, nie bardzo lubi się zmieniać. Trochę taki uparciuch płynący pod prąd, wierny swoim zasadom i bez namysłu zostawiający stosy trupów na swojej drodze. Zdecydowanie bohater niedzisiejszy. Niemniej autorzy zadbali o to, aby dało się go lubić, czyli dokooptowali mu wiernego kompana w podróży w postaci oswojonego kojota. Ten niecodzienny duet bohaterów przemierza bezdroża zapomnianej przez Boga krainy, wymierzając sprawiedliwość podług gangsterskiego kodeksu. Na pewno album zachwyca pod względem wizualnym, a wiele plansz pozostaje na długo w głowie.

Jedynym mankamentem, który nasuwa się w tej mocno nastrojowej opowieści, jest zbyt łatwa droga bohatera do jego punktu przeznaczenia i w rezultacie oczywisty finał. Zabrakło takiego mocniejszego zakończenia tej opowieści, które mocniej wryłoby się w pamięć. Wygląda to tak, jakby Matz nie miał problemu z kształtowanie zawiłej osobowości postaci, ale brakuje mu błyskotliwości Brubakera w gmatwaniu losów postaci i stawiania na nieoczywiste rozwiązania. Niemniej jest to tytuł wart poznania, zwłaszcza dla jego wysublimowanej strony graficznej. 

 

Tytuł: Wąż i kojot

  • Scenariusz: Matz
  • Ilustracje: Philippe Xavier
  • Kolory: Jérôme Maffre
  • Tłumaczenie: Jakub Syty
  • Redakcja: Marcin Grabski
  • Korekta: Agata Bogusławska
  • Skład: Piotr Margol
  • Liczba stron: 152
  • Format: 240x320 mm
  • Oprawa: twarda
  • Papier: kredowy
  • Druk: kolor
  • Wydawnictwo: Lost In Time
  • Data wydania:23 marca 2023 r.
  • ISBN: 978-83-67270-31-1
  • Cena okładkowa: 115 zł

Dziękujemy wydawnictwu Lost In Time za udostępnienie komiksu do recenzji.


comments powered by Disqus