Samoświadomy kicz – recenzja filmu „Barbie”

Autor: Michał Chudoliński Redaktor: Motyl

Dodane: 23-07-2023 19:20 ()


Dawno nie było filmu takiego formatu, będącego jedynym w swoim rodzaju. Metanarracji „Lego® Przygoda” zderza się z wrażliwością „Legalnej blondynki” i „Słodkich zmartwień”. Napisać, że film Gerwig to tandeta na resorach, to jakby nic nie napisać. Wręcz jest to zakłamywanie prawdziwego stanu rzeczy. W rzeczywistości to camp doby komunikacji internetowej bardziej zbliżony humorystycznie do GIF-ów i memów niż jakakolwiek inna produkcja. Susan Sontag miałaby intelektualne używanie, gdyby miała okazję zobaczyć „Barbie”. Niestety część frajdy jest niszczona przez ideologiczne podteksty pojawiające się w rozwinięciu fabuły.

„Barbie” z pewnością jest sukcesem artystycznym. W czasach świetności CGI i efektów specjalnych cieszy, że są jeszcze producenci i reżyserzy stawiający na scenografie, wnętrza stworzone od podstaw. Miasteczko idealnej blondynki, odgrywanej tutaj przez Margot Robbie, jest kwintesencją zarówno różu, jak i cukierkowatości. Przesadzone występy aktorów i ich mocno parodystyczna gra ma swój niepowtarzalny urok. Z pewnością po latach film zyska miano kultowego. Można w ogóle niniejszą konwencję odczytywać jako ironiczne potraktowanie trendu z USA i innych krajów zachodnich, gdzie obsesyjni fani Disneya tworzą wokół siebie przestrzenie nawiązujące do ich ulubionych kreskówek. Ba, niektórzy z nich przebierają się w identyczne motywy.

Film dawałby o wiele więcej uciechy, gdyby był inkluzywny i nie antagonizował. Tymczasem fabularnie podtekst ideowy jest podany mocno wyraziście, przez co jego odbiór może odebrany jako toporny. Historia filmu opiera się na uzyskaniu przez Barbie samoświadomości przybierającej formę kryzysu egzystencjalnego. Idea wejściowa jest całkiem angażująca – każdy z nas, mniej lub bardziej świadomie, wytwarza w swoim otoczeniu poczucie sfery komfortu. Ta zaś, bez sprawdzania od czasu do czasu naszego systemu wartości i poczucia celu, z przyjaznej oazy może przerodzić się w więzienie. To już nie jest pytanie o to, czy ktoś traktuje nad przedmiotowo poprzez kreowanie iluzji. Raczej o urządzanie się w platońskiej jaskini, przejawiające się brakiem odpowiedzi na pytanie: „Kim jestem?”

„Barbie” jest najlepsza, gdy Greta Gerwig i Noah Baumbach serwują niezobowiązującą zabawę, parodiującą klasykę kina (a są odwołania do „Matrixa” i „2001: Odysei kosmicznej” Kubricka). Zaangażowanie siada, gdy na archetypy zakotwiczone wokół lalek i przemysłu zabawkarskiego nakładane są własne fantazmaty, będące przejawem chęcią zmieniania świata wedle własnego upodobania. W tym sensie film jest mocno antagonizujący płciowo, jak i spłyca konflikt między mężczyznami a kobietami na rzecz dyskursu feministycznego. Niepotrzebnie w drugiej połowie filmu robi się z tego perwersyjna fantazja dla kobiet pragnących emancypacji polegającej na zadeptaniu mężczyzn obcasami. Można to odczytywać jako oznakę czasu.

„Barbie” mogła być najlepszym filmem tego roku. Zamiast tego mamy zaś wciskanie na siłę treści, która nie powinna znaleźć się w rozrywce mającej przede wszystkim bawić. Nie pouczać.

Ocena: 6/10

Tytuł: Barbie

Reżyseria: Greta Gerwig

Scenariusz: Greta Gerwig, Noah Baumbach

Obsada:

  • Margot Robbie
  • Ryan Gosling
  • America Ferrera
  • Ariana Greenblatt
  • Alexandra Shipp
  • Emma Mackey
  • Kate McKinnon
  • Will Ferrell
  • Michael Cera
  • Simu Liu
  • Issa Rae
  • Dua Lipa

Muzyka: Mark Ronson, Andrew Wyatt

Zdjęcia: Rodrigo Prieto

Montaż: Nick Houy

Scenografia: Sarah Greenwood

Kostiumy: Jacqueline Durran

Czas trwania: 114 minut

 

Dziękujemy Cinema City za udostępnienie filmu do recenzji.


comments powered by Disqus