„Barbie” - recenzja

Autor: Bartłomiej Bolczyk Redaktor: Motyl

Dodane: 22-07-2023 15:37 ()


„Barbie” to jeden z najbardziej oczekiwanych filmów roku, co można było łatwo zauważyć, obserwując kolejkę do kina na premierowy seans. Przypuszczam, że niemal w każdym kinie przytłaczająca większość widzów (w tym autor tej recenzji) ubrała się w kolor różowy, co na sali robiło naprawdę spore wrażenie. Nic dziwnego – lalki Barbie to zabawki kultowe, znane na całym świecie, będące obiektem pożądania mnóstwa dzieciaków, a nawet wielu dorosłych. Jak z tak ikoniczną marką poradziła sobie reżyserka i współscenarzystka Greta Gerwig?

Przede wszystkim „Barbie” to film zaskakujący, bo nie dość, że dotyka ważnych tematów i podaje je wcale nie w tak różowo-cukierkowej formie, jak mógłby wskazywać na to początek, to jeszcze cechuje go uniwersalność, dzięki której niemal każdy znajdzie tam coś dla siebie i wyjdzie z seansu z jakimiś przemyśleniami. Przesłanie (a nawet przesłania) filmu trafią bez wątpienia do szerokiego grona odbiorców. Już samo to jest godne pochwały, tym bardziej że wychodzi to dość naturalnie, bez prób moralizowania na siłę.

Stereotypową Barbie (główną bohaterkę filmu) poznajemy podczas jednego z jej idealnych dni w Barbie Landzie – utopijnej krainie, w której rządzą lalki, królują dobry humor, zabawa i niekończące się imprezy. Wkrótce jej spokój zaczynają burzyć problemy dnia codziennego: przypalony tost, zimna woda pod prysznicem, cellulit na nogach i podobne niedogodności. Grana przez Margot Robbie postać odkrywa, że źródło jej problemów znajduje się w Prawdziwym Świecie i żeby temu zaradzić, udaje się do Los Angeles, by znaleźć bawiącą się nią dziewczynkę. W podróży tej – na gapę i w charakterze piątego koła u wozu – towarzyszy jej Plażowy Ken (Ryan Gosling).

No właśnie, Ken – niezwykle spodobało mi się to, jak twórcy filmu podeszli do tej postaci. Ken to tylko dodatek do Barbie, nie tyle drugoplanowy bohater, ile niewiele znaczący epizod. Bez Barbie Kena nie ma. Ale czy zastanowiliśmy się kiedyś, czy naszemu plastikowemu panu lalce taka rola odpowiada? Co może mieć do zaproponowania Ken, jeżeli wyjdzie z cienia Barbie? Nie zdradzając za wiele, mogę jedynie powiedzieć, że odpowiedzi na te pytania mogą nas zaskoczyć.

Zaskakuje również Barbie – czasami widza, a czasami samą siebie, gdy w wyniku drastycznego zderzenia z Prawdziwym Światem odkrywa, że wbrew temu, w co zawsze wierzyła, jej rola w krzewieniu feminizmu może nie być aż tak znacząca, a i ona sama nie do końca jest bohaterką tłumów, przed którą kobiety na sam jej widok rozkładać będą czerwone dywany. Co nie oznacza oczywiście, że nie może kimś takim się stać, ale by to osiągnąć trzeba, no cóż, wydostać się z pudełka.

Duet aktorów grających tych najważniejszych Barbie i Kena (trzeba to podkreślić, bo niemal wszyscy mieszkańcy Barbie Landu noszą te same imiona, choć zdarza się parę wyjątków – wspomnę choćby o Allanie, bo na to zasługuje!) został dobrany wprost wyśmienicie. Margot Robbie to aktorka, która odnajduje się na ekranie w zasadzie w każdej roli, można ją jeść łyżkami, a nawet chochlami i bez względu na to czy kreuje (właśnie tak, kreuje, a nie odgrywa) Harley Quinn, Elżbietę I, Tonyę Harding czy Naomi Lapaglię, prezentuje się autentycznie. Również jako tak nierealna postać jak Barbie wypada wiarygodnie i to zarówno jako niepoprawna idealistka, jak i jako pogubiona, smutna lalka. Ryan Gosling to kameleon – naprawdę trudno uwierzyć, że to ten gość z „Pamiętnika”, „Blade Runnera” czy „Pierwszego Człowieka”. W zależności od potrzeb potrafi on być groźny, enigmatyczny, stonowany, ekspresyjny, uroczy lub… plastikowy, do tego po raz kolejny – po „La La Landzie” – pokazuje talent wokalny i serwuje nam absolutnie niespodziewanego Kena, którego aż chce się oglądać. Z przyjemnością oglądało się tę parę na ekranie.

„Barbie” to jednak cała plejada innych ważnych osobistości, które odgrywają fabularnie istotne role i również świetnie się na nie patrzy. Casting został przeprowadzony rewelacyjnie, trudno doszukiwać się tutaj jakiegoś błędu obsadowego. Bardzo przypadły mi do gustu postacie matki i córki, które łączy dość trudna relacja, odgrywane przez kolejno Americę Ferrerę i Arianę Greenblatt. Kate McKinnon zaliczyła być może najlepszą rolę w swojej karierze, a jej Dziwna Barbie to jedna z najbardziej charakterystycznych bohaterek filmu. Will Ferrell jako prezes firmy Mattel (swoją drogą – brawa dla producentów lalek Barbie za autoironię i dystans) zrobił to, co potrafi najlepiej. Simu Liu doskonale sprawdza się jako jeden z wielu Kenów, a Michael Cera to jedyny w swoim rodzaju Allan. W rolach różnych Barbie zobaczyć możemy m.in. Sharon Rooney, Alexandrę Shipp czy Issę Rae i każda z nich jest na swój sposób perfekcyjnie dobrana. Również Helen Mirren, choć pełni jedynie rolę narratorki, ma momenty, podczas których trudno się nie uśmiechnąć.

Film daje radę również w warstwie wizualnej – przede wszystkim w przerysowanym i intensywnie różowym Barbie Landzie (Prawdziwy Świat nie jest aż tak interesujący, bo jest prawdziwy, choć dostaliśmy w nim całkiem konkretną… scenę pościgu samochodowego) – oraz muzycznej: usłyszeć możemy choćby Billie Eilish czy Duę Lipę, która nawet wciela się w jedną z licznych Barbie. Kostiumy to mistrzostwo – zwłaszcza sceny, w których możemy przejrzeć niektóre z nich dokładnie opisane nazwami z katalogów Mattela. Wrażenie robią również domki dla lalek czy ambulans.

Ogólnie rzecz biorąc „zabawkowość” filmu dobrze kontrastuje z poruszanymi w nim tematami, które dzięki temu w przewrotny sposób wybrzmiewają jeszcze głośniej. Po ostatniej scenie (zresztą świetnej) warto zostać także na napisach końcowych, jeśli chcecie lepiej poznać różne warianty zaprezentowanych w filmie lalek.

Przede wszystkim jednak warto w ogóle znaleźć się w kinie i zapoznać się z tym, co Gerwig dla nas przygotowała. Dla mnie jest to jedno z największych zaskoczeń tego roku, między innymi ze względu na rozjazd oczekiwań i rzeczywistości. Na szczęście, odwrotnie niż zwykle w tego typu przypadkach, te pierwsze zostały przekroczone, a ta druga nie pozostawia widza z poczuciem niedosytu. Dwie godziny z „Barbie” upłynęły mi bardzo szybko i z czystym sumieniem mogę ten film polecić praktycznie każdemu

Ocena: 9/10

Tytuł: Barbie

Reżyseria: Greta Gerwig

Scenariusz: Greta Gerwig, Noah Baumbach

Obsada:

  • Margot Robbie
  • Ryan Gosling
  • America Ferrera
  • Ariana Greenblatt
  • Kate McKinnon
  • Will Ferrell
  • Michael Cera

Muzyka: Mark Ronson, Andrew Wyatt

Zdjęcia: Rodrigo Prieto

Scenografia: Sarah Greenwood

Kostiumy: Jacqueline Durran

Czas trwania: 114 minut


comments powered by Disqus