„Silver Surfer” tom 2 - recenzja

Autor: Dawid Śmigielski Redaktor: Motyl

Dodane: 17-03-2023 23:28 ()


W kosmosie bez zmian. Dawn Greenwood i Silver Surfer wędrują od planety do planety, od galaktyki do galaktyki poznając i doświadczając nieskończoności (czy aby na pewno?) wszechświata, ucząc się przy tym siebie nawzajem. Jednak cokolwiek się nie wydarzy, jest jedno miejsce, które zawsze będzie ich przyciągać. Ziemia. Dom, do którego chce się wracać, tylko po to, by po kilku krótszych bądź dłuższych chwilach uciec z niego w głęboką czerń nieskończonych możliwości. Bo przecież tam dom Twój, gdzie serce Twoje. A to bije podwójnym rytmem wśród rozmaitych gwiazdozbiorów i zakamarków stworzenia dla pary szczęśliwych kochanków, połączonych życzeniem wiecznego trwania dla dobra ogółu.

Drugi tom „Silver Surfera” Dana Slotta, Michaela Allreda i Laury Allred to wzruszające domknięcie przepięknej opowieści o sile miłości i bezcenności marzeń. Z każdą kolejną stroną tego arcydzieła Marvela pomysły zamieszczone w pierwszym albumie dopiero tu wybrzmiewają w całej okazałości. Nie sposób bowiem nie dostrzec totalnego panowania autorów nad wszelkimi, nawet najdrobniejszymi aspektami fabularnej i plastycznej warstwy omawianego przedsięwzięcia. Należy podkreślić, że te dwadzieścia dziewięć zeszytów tworzy bezwzględną jedność i dopiero z ostatnią planszą kosmicznej (dosłownie i w przenośni) epopei możemy spojrzeć w pełnej okazałości na przedstawiony nam wielobarwny fresk o życiu i śmierci. O sztuce przekraczającej granice istnienia i kulturze kształtującej masy. O człowieczej kondycji i tożsamości. O perspektywach dla rodzaju ludzkiego i jego wyjątkowości…

Slott i Allredowie kontynuują więc pierwotnie obrany kurs. Nadal korzystają z sitcomowej estetyki, która bezpośrednio przekłada się na humorystyczny ton opowieści i pewną dozę umyślnej naiwności słyszalnej szczególnie w dialogach wprowadzających czytelnika w środek akcji. Jednak w toku rozwoju fabuły, autorzy powoli zaczynają odrzucać komizm na rzecz melodramatycznych wydarzeń prowadzących do zmiany wszechświata. I właśnie w tym konkretnym przypadku słynne słowa: „już nigdy nic nie będzie takie samo” spełniają się w całym swoim zakresie. Ponieważ jest to opowieść o końcu i początku, lecz opowiedziana nie przez pryzmat nic niewnoszącej walki pomiędzy herosami w pelerynach i maskach, a po przesz intymny portret pary zakochanych w sobie i we wszystkim, co ich otacza.

Dawn i Surfer czerpią garściami z każdej spędzonej razem minuty, wewnątrz ducha zdając sobie sprawę, że nic nie jest wieczne. Pragną bliskości i przygód. Chcą cieszyć się życiem, jednocześnie balansując na jego granicy, gotowi poświęcić dla siebie nawzajem wszystko to, co mają najcenniejsze. A Slott umożliwia im działanie, pozwalając na ekstatyczną odyseję po orientalnych i tajemniczych zakamarkach kosmosu, czasu i przestrzeni. I to czas, a w szczególności jego nieubłagany upływ odgrywa w tej opowieści niebagatelną rolę, wpływając na losy głównych bohaterów tego gorącego romansu. Oczywiste bowiem jest, że jedno z nich jest śmiertelnikiem, a drugie półbogiem i nawet przy całej kosmicznej mocy nie da się zmienić odwiecznych praw natury… Ostatni akt życia musi się wypełnić. Tym samym Slott i Allredowie opowiadający z tak ogromną wrażliwością o miłości, poświęceniu, życiu i śmierci nawiązują do swoich wielkich poprzedników – Jima Starlina („Śmierć Kapitana Marvela”), Chrisa Claremonta i Johna Byrne’a („Saga o Mrocznej Phoenix”) oraz Stana Lee i Moebiusa („Silver Surfer: Przypowieść”), zapisując się na stałe w kanonie najważniejszych komiksów wydanych pod szyldem Domu Pomysłów.

Ta niezapomniana komedia romantyczna łamiąca wiele stereotypów ciążących na superbohaterskiej konwencji to emocjonalna podróż po ludzkim sercu, umyśle i duszy, które składają się na cudowność zjawiska, jakim jest człowiek – istota umiejąca przekuć własne słabości i porażki w sztukę zmuszającą do największych i najgłębszych refleksji. Z pomysłowością zilustrowana przez Michaela i Laurę Allredów zachwyca wizualnym rozmachem i rozwiązaniami. Niebanalnym kadrowaniem, na czele z zapadającym w pamięć fantastycznym aktem stworzenia/scalenia dokonanym przez Wieczność. Odważna zabawa formą, pełna śmiałych, ale nie nachalnych nawiązań do wielkich mistrzów, jest jedną z największych zalet tego dzieła. Realistyczna styl, w którym dominuje mocny czarny kontur w połączeniu z wyrazistą, aczkolwiek dobraną ze starannym wyczuciem paletą barw, oddają całe piękno i unikalność tego rozszerzającego się ciągle wszechświata, gdzie pewnego razu były herold Galactusa ceniący sobie wolność, niezależność i brak międzygalaktycznych granic spotkała dziewczynę przywiązaną na śmierć do swojego ukochanego Anchor Bay.

Oto losy dwojga zakochanych, którzy uratowali siebie nawzajem, stając się dla innych srebrzystym świtem rozświetlającym wszelkie egzystencjalne troski.

Bywajcie piękni podróżnicy.

Wszędzie i nigdzie.

 

Tytuł: Silver Surfer tom 2

  • Scenariusz: Dan Slott, Michael Allred
  • Rysunki: Michael Allred, Laura Allred
  • Przekład: Jacek Żuławnik
  • Wydawca: Egmont
  • Data publikacji: 25.01.23 r. 
  • Oprawa: twarda
  • Objętość: 324 strony
  • Papier: kreda
  • Druk: kolor
  • Format: 170x260
  • ISBN: 978-83-281-5335-6
  • Cena: 149,99 zł

Dziękujemy wydawnictwu Egmont za udostępnienie komiksu do recenzji.


comments powered by Disqus