„Lucky Luke” tom 24: „Karawana” - recenzja

Autor: Marcin Andrys Redaktor: Motyl

Dodane: 11-03-2023 23:11 ()


Lucky Luke nie boi się żadnego wyzwania, gdy tylko nie ugania się za Daltonami albo nie ma zleconej pracy przez prezydenta Stanów Zjednoczonych, przesiaduje w saloonach skory do pomocy na zawołanie. W ten sposób właśnie poznaje niejakiego Andrew Bostona, pioniera, który wraz ze swoją karawaną zmierza ku Kalifornii. Dotychczasowy jego przewodnik, obłudnik, moczymorda i typ spod ciemnej gwizdy – Frank Malone – zostaje posłany w diabły przez najszybszego rewolwerowca na Dzikim Zachodzie. Także Luke’owi nie pozostaje nic innego jak tylko wskoczyć na jego miejsce i doprowadzić bezpiecznie kolumnę powozów na Zachodnie Wybrzeże Ameryki.

W Karawanie nie może być nudno ani smutno. O tym Luke przekonuje się już na początku, gdy wdzięczność ludzi w desperacji przechodzi jego najśmielsze oczekiwania. To właśnie ten element jest głównym atutem niniejszego komiksu. Jako że mamy tutaj wielu bohaterów drugoplanowych tworzących tło dla głównych wydarzeń, a będących kolejnymi trybikami w wielkiej machinie podróżniczej. Bo pionierów mamy różnych, od mistrza nożyc i fryzury, prawdziwego macho w osobie poganiacza mułów, a także zwariowanego wynalazcy, który w każdym powozie widzi szansę na ulepszenie codzienności strapionych pielgrzymów. Nie brakuje rzecz jasna autochtonów, niesfornych dzieciaków czy Indian starających się w miarę swoich możliwości, a zwłaszcza lenistwa, uprzykrzyć życie brnących mozolnie do celu członków karawany. Jest zatem wesoło, nieprzewidywalnie, czasem nerwowo, ale na pewno nie nudno. Wszystkie małe i większe wybryki podróżników do ziemi obiecanej stara się tonować Lucky Luke ze znaną czytelnikom swadą. Nie zabrakło na pokładzie również sabotażysty, który stara się utrudnić dotarcie do celu. Ten wątek może nie jest aż tak silnie zarysowany, ale staje się siłą napędową dla innych wydarzeń, które przytrafiają się pionierom w trakcie tej ekscytującej wyprawy.

Jak w każdych tomach sygnowanych nazwiskami Goscinnego i Morrisa, także i w tym nie brakuje specyficznego humoru, trafnych komentarzy życia na Dzikim Zachodzie czy też żartów i gagów udanie wpisujących się w charakter tej opowieści. Karawana być może nie należy do szczytowych osiągnięć pamiętnego duetu twórców, ale prezentuje solidny poziom i zapewnia udaną rozrywkę na dwa kwadranse. Nie wszystkie perypetie samotnego kowboja muszą się kręcić wokół Daltonów i niniejsza publikacja z powodzeniem to udowadnia.

 

Tytuł: Lucky Luke tom 24: Karawana

  • Scenariusz: Morris
  • Rysunek: Morris
  • Tłumaczenie: Marek Puszczewicz
  • Wydawnictwo: Egmont
  • Data wydania: 09.11.2022 r.
  • Wydawca oryginalny: Dupuis
  • Rok wydania oryginału: 1964
  • Liczba stron: 48
  • Format: 215x290 mm
  • Oprawa: miękka
  • Druk: kolor
  • ISBN: 978-83-281-5054-6
  • Cena: 29,99 zł

Dziękujemy wydawnictwu Egmont za udostępnienie komiksu do recenzji.


comments powered by Disqus