„Lucky Luke” tom 12: „Kuzyni Daltonów” - recenzja

Autor: Marcin Andrys Redaktor: Raven

Dodane: 02-04-2019 23:31 ()


Największa zmora Dzikiego Zachodu powraca! A dokładnie to właśnie jesteśmy świadkami narodzin najbardziej diabolicznych przestępców, jakich świat widział na oczy, którzy napsuli krwi Lucky Luke’owi nie raz i nie dwa. Mowa oczywiście o Daltonach. Jednakże z punktu dwunastego tomiku bestsellerowego cyklu dowiadujemy się, że „ci” Daltonowie niekoniecznie byli pierwszym postrachem przydrożnych saloonów i lokalnych banków. Wszak w tym świecie bezprawia łatwo było sięgnąć po broń, trzeba było tylko zrobić z niej należyty użytek.

Przestępczy gang Daltonów, który był inspiracją dla Morrisa, pojawił się w nieopublikowanym jeszcze u nas tomie Hors-la-loi – Wyjęci spod prawa z 1951 roku. Tam wystąpili Bob, Grat, Bill i Emmett Dalton. Z kolei w dwunastym tomie poznajemy ich fikcyjnych kuzynów. Dobrze nam już znanych Joego, Williama, Jacka i Averella. Ktoś przecież musi bronić nazwiska i honoru Daltonów i zająć należyte miejsce na Dzikim Zachodzie. I nie chodzi tu o najbliższy zakład karny. Czwórka zdeterminowanych gangsterów pragnie osiągnąć poziom swoich znacznie sławniejszych kuzynów, dlatego też przyszli kryminaliście rozpoczynają morderczy trening, aby kontynuować rodzinne rzemiosło. Ponadto planują wyrównać rachunki z Luke'iem, wszak to on położył kres przestępczej karierze ich kuzynów.

Nieobliczalność i drapieżność Daltonów sprawia, że Lucke będzie musiał wykazać się nie lada sprytem, aby ubiec czwórkę braci, a przy okazji zapobiec ich przestępczej działalności. Wytężony trening wydaje się na nic, skoro ich największy wróg postanawia… do nich dołączyć. Cóż to za niepokonana grupa Daltonowie i Lucky Luke. Czy Dziki Zachód padnie łupem tych oto rzezimieszków?

Goscinny i Morris sprytnie wykorzystali sławę rzeczywistego gangu Daltonów, aby powołać do życia najbardziej zajadłych i pamiętnych przeciwników najszybszego rewolwerowca na Dzikim Zachodzie. Pomysł z kuzynami to strzał w dziesiątkę, który nie tylko znajduje wiele nawiązań do historii tego burzliwego okresu w Stanach Zjednoczonych, ale jednocześnie pozwala autorom nieco zadrwić z roli gangstera. Lucky Luke – jako przedstawiciel prawa – nie pozwala panoszyć się żadnym Daltonom w okolicy, a zbieg różnych komicznych sytuacji wywołanych pojawieniem się naśladowców groźnych bandytów tylko zmusza kowboja do zastosowania podstępów o różnej sile rażenia, z których większość dostarcza sporo komizmu słownego i sytuacyjnego czytelnikowi. Zarówno w stronie graficznej, jak i fabularnej tego przedsięwzięcia widać, że to początki zagranego duetu twórców. Początki niełatwe, ale zwiastujące owocną współpracę. Dlatego też warto sięgnąć po Kuzynów Daltonów i przekonać się, w jaki sposób to zmora Dzikiego Zachodu doszła do głosu, by uprzykrzać życie najspokojniejszemu rewolwerowców, który nie zamierzał stosować taryfy ulgowej wobec żądnych zemsty kryminalistów.

 

Tytuł: „Lucky Luke tom 12: „Kuzyni Daltonów” 

  • Scenariusz: Rene Goscinny
  • Rysunek: Morris
  • Wydawnictwo: Egmont
  • Tłumaczenie: Marek Puszczewicz 
  • Liczba stron: 48
  • Format: 215x290 mm
  • Oprawa: miękka
  • Druk: kolor
  • Data wydania: 20.02.2019 r.
  • Cena: 24,99 zł

Dziękujemy wydawnictwu Egmont za udostępnienie komiksu do recenzji.


comments powered by Disqus