„Jupiter's Legacy: Dziedzictwo Jowisza” tom 2 - recenzja
Dodane: 08-11-2018 23:00 ()
Uderzający pod koniec ubiegłego roku niczym grom z jasnego nieba, świeży i nowatorski Jupiter's Legacy doczekał się w końcu kontynuacji. Przed nami zjawiskowe rozwiązania fabularne, nietuzinkowa historia i jeszcze więcej akcji. Pędzącej naprzód niebezpiecznie szybko.
Walter pokonał Sheldona, wykorzystując w tym celu niespełnionego i mającego poczucie niższości Brandona. Chociaż super ludzie sięgnęli po władzę, w szczytnych wydawałoby się celach, sytuacja Ameryki wcale się nie poprawiła. W tak złej kondycji supermocarstwo jeszcze nie było. Zamieszki na ulicach, strajki pod samym Białym Domem, obraz niczym z postapokaliptycznej, ponurej wizji nie jest tym, co Brandonowi obiecywał wujek Walter. Na domiar złego Chloe, Hutch i coraz potężniejszy nastoletni już Jason nie dają się zlokalizować. Cierpliwie i systematycznie gromadzą wokół siebie drużynę byłych superłotrów, żeby wprowadzić w życie jedyny plan, którym dysponują. Siłowe obalenie tyranii Waltera i marionetki Brandona stanie się realne, kiedy dołączy do nich nowy, zupełnie zaskakujący bohater.
Tom drugi stanowi wciągającą kontynuację. Millar okazuje się mieć wyjątkowy talent w konstruowaniu widowiskowych scen, w których supermoce wykorzystywane są w zupełnie nieoczekiwany i nieprzewidywalny sposób. Włączenie nowych postaci rozbudowuje i tak już pokaźny panteon bohaterów, ale w przeciwieństwie do większości trykociarskich opowiastek głównego nurtu nie służą one tylko do nabijania liczbowych statystyk, ale mają do spełnienia istotne zadania. Dzięki temu scenarzyście udaje się trudny zabieg zbudowania świata złożonego z postaci, a nie papierowych manekinów.
Niemniej po lekturze odnoszę wrażenie, jakoby siła oddziaływania tego tytułu nieco zelżała. Przede wszystkim akcja popędziła naprzód chyba ciut za szybko. Radykalne zmiany, które w związku z tym nastąpiły, nie miały wystarczającego miejsca na solidne podbudowanie pod nie gruntu. Świetnie uprzednio zarysowane relacje między głównymi uczestnikami nie doczekały się ani rozwoju, ani większych zmian. Wątek totalitarnej władzy, na której czele stanął przecież Brandon - oczywiście sterowany przez wuja, potraktowany został bardzo pobieżnie, stanowiąc głównie mgliste tło dla walki, i przeminął bez echa równie szybko, jak się pojawił. Szkoda, stanowiło to w poprzednim tomie ciekawie zarysowany wątek i liczyłem na to, że scenarzysta nieco głębiej poruszy tę kwestię. Wizja świata rządzonego przez superbohatera, którego nie da się obalić, zapowiadała się ekscytująco. Można by pomyśleć, że historia w zasadzie zatoczyła koło. Zamaskowani herosi usunęli się ponownie do roli pomocników i obrońców ludzkości, a ta z kolei powróciła na jedyną i słuszną drogę demokracji i nieograniczonej konsumpcji. Coś jednak czai się po powierzchnią, a sielanka jest złudna i ciekawe, w jakim dalej kierunku podąży Millar.
Frank Quitely jaki jest - czy też ściślej rzecz ujmując jego kreska - każdy widzi. Rysownik doskonale sprawdza się w tym tytule. Potrafi w bardzo obrazowy i przekonujący sposób pokazać moc, którą dysponują super wojownicy i robi to naprawdę pomysłowo. Oryginalny i rozpoznawalny styl, świetnie opanowana anatomia i ciekawe ujęcia nie pozwalają się nudzić. Malkontenci mogą się przyczepić co najwyżej charakterystycznej maniery rysowania twarzy, które u tego artysty są dość pociągłe, a czasami kanciate, ale to kwestia indywidualnego gustu.
Nie tak mocny, jak poprzednio Jupiter Legacy zostawia jednak lata świetlne w tyle seryjnie produkowane tytuły Marvela czy DC, pokazując zupełnie nowe i ekscytujące podejście do superbohaterskich mitologii. Chciałoby się, żeby tytułów na tak wysokim poziomie pojawiało się więcej. Sprawdźcie koniecznie, jeśli do tej pory projekt Millara i Quitely'ego nie znalazł się w waszych rękach. Nawet jeśli nie jesteście fanem peleryn, to warto spróbować.
Tytuł: Jupiter's Legacy: Dziedzictwo Jowisza tom 2
- Scenariusz: Mark Millar
- Rysunki: Frank Quitely
- Tłumaczenie: Marek Starosta
- Wydawnictwo: Mucha Comics
- Premiera: 31 października 2018
- Liczba stron: 136
- Format: 180x275 mm
- Oprawa: twarda
- Papier: kredowy
- Druk: kolor
- ISBN 978-83-65938-21-3
- Wydanie pierwsze
- Cena okładkowa: 59 zł
Dziękujemy wydawnictwu Mucha Comics za udostępnienie egzemplarza do recenzji.
Galeria
comments powered by Disqus