„Strażnicy Galaktyki” tom 6: „Po drugiej stronie lustra” - recenzja

Autor: Paweł Ciołkiewicz Redaktor: Motyl

Dodane: 17-08-2018 22:01 ()


Szósty tom „Strażników Galaktyki” obnaża wszelkie słabości ewentowego konstruowania komiksowych fabuł. Poza pierwszą całkiem interesującą zamkniętą opowieścią dostajemy tu bowiem podziurawioną historię, nieudolnie pouzupełnianą krótkimi streszczeniami zdarzeń pominiętych w komiksie. Z tego powodu ten tom, zresztą podobnie jak poprzedni, będzie interesujący głównie dla fanów Marvela śledzących aktualne wydarzenia rozgrywające się w uniwersum. W tym przypadku chodzi o „Czarny Wir” – crossover przecinający dwie serie – poza „Strażnikami Galaktyki” zdarzenia związane z walką o kosmiczny artefakt rozegrały się także w serii „All New X-Men”. Najlepiej byłoby zatem czytać równolegle dwa tomy – „Po drugiej stronie lustra” oraz „Utopianie”.

Do opowieści o Czarnym Wirze wchodzimy w gruncie rzeczy już w samym środku akcji. Widzimy, jak Gamora poddała się kosmicznemu artefaktowi, dzięki czemu nabyła niezwykłe moce. Teraz może pomóc swoim przyjaciołom w walce z zabijakami J’Sona. To właśnie były władca Spartaksu w jakiś sposób odnalazł Czarny Wir i jako pierwszy użył jego mocy (oczywiście o tym dowiadujemy się z jednego ze streszczeń umieszczonych w tomie). Teraz jednak posiadają go Strażnicy i po walce, ukrywając się w bezpiecznym miejscu, rozpoczynają dyskusję o tym, co należy zrobić z niebezpiecznym artefaktem. Oczywiście powstają dwa stronnictwa. Jedni uważają, że należy z niego skorzystać, by zwiększyć własne moce (ku chwale ludzkości rzecz jasna), drudzy są przekonani, że dla dobra wszechświata należy go ukryć w jakimś niedostępnym miejscu. Ten konflikt stanowi oś całej opowieści. Kolejne zdarzenia wymuszają na naszych bohaterach dramatyczne decyzje i prowadzą do zaskakujących zwrotów akcji. Niestety o większości z tych zdarzeń dowiadujemy się z opisów umieszczonych pomiędzy kolejnymi zeszytami. Jest tak dlatego, że te wydarzenia rozgrywają się w albumie „Utopianie” z serii „All New X-Men”. Te luki skutecznie psują przyjemność z lektury. Jeśli bowiem kolejne zeszyty kończą się cliffhangerami zwiastującymi dalsze emocjonujące zdarzenia, o których dowiadujemy się z kilkuzdaniowego streszczenia, to trudno zaangażować się w lekturę tej opowieści. Jedyne emocje, jakie może ona wywoływać, to skrajna irytacja i zniechęcenie.

Fabularne mankamenty w jakimś stopniu neutralizuje na szczęście warstwa graficzna. Bez wątpienia ozdobą tego tomu są efektowne i eleganckie rysunki Franka Cho, który zilustrował otwierający tom „Annual #1”. Znajdziemy tu wszystkie elementy wyróżniające jego stylistykę – gruby, miękki kontur, wyraziste twarze, krągłe sylwetki kobiet oraz efektowne kompozycje plansz. Rysunki Valerio Schitiego również prezentują się całkiem nieźle, szczególnie efektownie wyglądają walki oraz rozkładówki. Interesująco prezentuje się również galeria okładek umieszczona na ostatnich stronach albumu.

Podobnie jak poprzednia odsłona serii, także i szósty tom nie sprawdza się jako zamknięta całość. Konstrukcja, na jaką zdecydowali się wydawcy, całkowicie psuje lekturę. Fragmentaryczność narracji sprawia, że zdarzenia związane z walką o Czarny Wir – same w sobie całkiem interesujące – nie są w stanie wywołać żadnych emocji poza irytacją wynikającą z kolejnych dziur wypełnianych skrótowymi streszczeniami pominiętych zeszytów. Oczywiście wiadomo, że amerykański przemysł komiksowy głównego nurtu rządzi się swoimi prawami i wielkie wydawnictwa robią wszystko, by przyciągnąć czytelnika. Jednak to, co być może sprawdza się jako efektywne narzędzie marketingowo-sprzedażowe, całkowicie zawodzi w sferze narracyjnej. Polityka wydawnicza, która opiera się na wielkich wydarzeniach przecinających jak największą liczbę poszczególnych serii, prowadzi bowiem do powstawania fabularnych bubli. Niestety takim właśnie bublem jest szósty tom „Strażników Galaktyki”.

 

Tytuł:Strażnicy Galaktyki” tom 6: „Po drugiej stronie lustra”

  • Tytuł oryginału: „Guardians of the Galaxy. Through the Looking Glass”
  • Scenariusz: Brian Michael Bendis
  • Rysunki: Fran Cho, Valerio Shiti
  • Tłumaczenie: Paulina Braiter
  • Wydawca: Egmont
  • Data polskiego wydania: 07.2018 r.
  • Objętość: 144 strony
  • Format 165x255 mm
  • Oprawa: miękka ze skrzydełkami
  • Papier: kredowy
  • Druk: kolorowy
  • Cena: 39,99 zł

Dziękujemy wydawnictwu Egmont za udostępnienie komiksu do recenzji.

Galeria


comments powered by Disqus