„Clifton” tom 1 - recenzja

Autor: Jakub Syty Redaktor: Motyl

Dodane: 24-05-2018 16:42 ()


Detektyw amator Harold Wilberforce Clifton jest emerytowanym pułkownikiem brytyjskiej armii i ma dar pakowania się w przeróżne dziwne sytuacje. Taki z niego pechowiec. Raz musi odnaleźć porwanego dla okupu skauta, którym miał się opiekować, innym razem próbuje ustalić tożsamość mężczyzny, który przez niego nabawił się amnezji. Dość sympatyczny Anglik z charakterystycznym wąsem jest powszechnie znany czytelnikom we Francji i Belgii, jego przygody przez lata okazywały się w magazynie „Tintin”. Teraz w solidnej dawce możemy poznać je również my.

Wydany przez Egmont integral zbiera cztery historie, wszystkie napisane przez Boba De Groota, a zilustrowane przez Turka (właść. Philippe Liégeois) oraz Bédu (właść. Bernard Dumont). Każda z nich przedstawia pełnometrażową przygodę Cliftona, nie mamy zatem do czynienia ze zbiorem jednoplanszowych historii humorystycznych. Jeśli ktoś tego się spodziewał, warto zwrócić uwagę na ten fakt. Co więcej, nie są one powiązane fabularnie ani chronologicznie. Może to wywołać konsternację po lekturze pierwszej z nich („Kidnapping”), w której Clifton pełni funkcję zastępowego drużyny skautów, pod jakże dziwnym kryptonimem Bocian Meloman. Jak się okazuje jednorazowo, bo później zastępowym już nie jest. W kolejnej historii („Czas przeszły złożony”) otrzymujemy dwie retrospekcje związane z pierwszą rozwiązaną przez naszego bohatera sprawą oraz epizod z czasów II wojny światowej. Trzecia historia („Uszkodzona pamięć”) skupia się na postaci tajemniczego jegomościa, który traci pamięć wskutek gapiostwa Cliftona, w czwartej („Ostatni film”) Clifton otrzymuje propozycję zekranizowania jego dokonań. Co warto jeszcze zauważyć, nie są to chronologicznie pierwsze albumy z przygodami tego bohatera, niniejsze wydanie zbiorcze jest czwartym w kolejności w kolekcji przygotowanej przez belgijską oficynę Le Lombard.

Seria łączy motywy przygodowe z humorystycznymi, a że mamy do czynienia z francuskim komiksem na temat Anglików, można spodziewać się różnego rodzaju przytyków wobec niezbyt lubianej nad Sekwaną nacji. Nie stanowi to jednak osi fabularnej żadnej z historyjek. Więcej tu humoru sytuacyjnego, słownego na poziomie nieporozumień, najczęściej wynikających z usposobienia tytułowego bohatera. Jestem bardzo ciekaw, jak współczesny polski czytelnik przyjmie „Cliftona”, ponieważ moim zdaniem nie wyróżnia się on niczym szczególnym. Jego przygody są dość zwyczajne, nie zachwyca gagami, nie jest też postacią rozpoznawalną. Rodzi się również pytanie, do kogo w zasadzie adresowany jest tytuł z fabułami bawiącymi czytelników „Tintina” w połowie lat 80. Czy wychowywane w XXI wieku dzieci „kupią” taką nieco archaiczną narrację, tudzież czy dorośli dadzą się uwieść.

Clifton – a i owszem – pojawił się na lamach „Świata Komiksu”, ale chyba nie był wyróżniającą się postacią humorystyczną spośród tych, które przewinęły się przez nieodżałowany periodyk wydawany przez Klub Świata Komiksu. Decyzji o wydaniu albumu, ba! integrala z przygodami wąsatego detektywa amatora, upatrywałbym zatem w osobie rysownika Bédu, którego „Hugo” cieszył się popularnością w latach 90., a którego wydanie zbiorcze zaprezentował niedawno Egmont. Pytanie tylko, czy ten wabik na czytelnika zadziała...

Moim zdaniem oryginalny świat wykreowany przez Bédu w „Hugo” zdecydowane wart jest uwagi. Dlatego doceniam decyzję Egmontu w kwestii reedycji tego komiksu. Problem w tym, że świat „Cliftona”‎ nie został oryginalnie stworzony przez Bédu, toteż dostosował on swoją kreskę do oryginalnej kreski Turka. Owszem, przyglądając się stylom obydwu rysowników, można odnaleźć pewne różnice w sposobie przedstawiania postaci albo dynamiki sekwencji, ale są to różnice nieznaczne, co w zasadzie dowodzi jednego – Bédu dobrze wpasował się w stylistykę Turka. Swoją drogą tenże również nie był rysownikiem odpowiedzialnym za kreację tego świata. Ojcem Cliftona był bowiem Raymond Macherot, który powołał do życia byłego agenta MI5 w roku 1959.

Co by dużo nie mówić, „Clifton” to klasyka na rynku frankofońskim. Zapewne czytelnicy magazynu „Tintin” doceniają tego typu wznowienia jednego z ich ulubionych tytułów w wydaniach zbiorczych. Nie wróżę jednak dużego sukcesu tej pozycji na naszym rynku. Jest to komiks przeznaczony raczej dla koneserów gatunku.

 

Tytuł: Clifton tom 1

  • Scenariusz: Bob de Groot
  • Rysunki: Bédu, Turk
  • Przekład: Marek Puszczewicz
  • Wydawca: Egmont
  • Data publikacji: 17.05.2018 r. 
  • Oprawa: twarda
  • Papier: kreda
  • Druk: kolor
  • Stron: 208 
  • Format: 216x285
  • ISBN: 978-83-281-2644-2
  • Cena: 99,99 zł

Dziękujemy wydawnictwu Egmont za udostępnienie komiksu do recenzji.

Galeria


comments powered by Disqus