„Empress Cesarzowa” księga pierwsza - recenzja

Autor: Damian Maksymowicz Redaktor: Motyl

Dodane: 08-03-2018 23:01 ()


Mark Millar to komiksowy Midas. Niemal każdy kolejny projekt szkockiego scenarzysty jest z miejsca kupowany przez filmowców z Hollywood. Jakby tego było mało, latem zeszłego roku Netflix podpisał z autorem kontrakt dotyczący „Millarworld”, zyskując tym samym prawa do jego bogatego portfolio. Sam Millar jest twórcą, który generuje sprzeczne opinie. Jedni go uwielbiają, inni są zmęczeni kolejnymi napompowanymi adrenaliną akcyjniakami. Osobiście lubię i mam w swojej kolekcji kilka jego komiksów, ale nie jestem ślepo oddanym bałwochwalcą stawiającym autora na piedestale. W moim odczuciu Millar to pisarz, który ma kupę dobrych pomysłów, ale sama ich realizacja często nie dorasta do poziomu pierwotnej koncepcji. „Wojna domowa” wyrosła z interesującej koncepcji i oddaje klimat panujący w amerykańskim społeczeństwie po 11 września. To, co udało się Millarowi w świetnym „Ultimates”, leży jednak w uniwersum 616, gdzie autor pisze bohaterów out of character, przez co „Wojna domowa” nie jest dobrym utworem. Radziecki Człowiek ze Stali z „Superman: Czerwony syn” to jeden z najlepszych pomysłów na komiks z tą postacią. Mimo to ten potencjał mógłby zostać rozwinięty o wiele bardziej i lektura – choć dobra – pozostawia spory niedosyt.

O czym jest najnowszy komiks Millara w ofercie Muchy? Tytułowa cesarzowa wraz z trójką dzieci, wspierana przez swego wiernego ochroniarza, ucieka przed mężem, kosmicznym tyranem. Po drodze skaczą z planety na planetę i przeżywają niebezpieczne przygody (towarzyszy im postać, która wygląda jak karłowaty Lando). Okrutny cesarz oczywiście nie spocznie, dopóki ich nie dorwie i nie umocni swego wizerunku, który w jego oczach został nadszarpnięty ucieczką jego kobiety. Wszystkie te postacie są do bólu jednowymiarowe. Niewiele wiemy o samej cesarzowej, a jej przeszłość stanowi wytrych fabularny, który można wyczuć na kilometr. Jej bezwzględny mąż to taki prostolinijny Thanos, a dzieci określane są poprzez pojedyncze cechy. Najmłodsze dziecko jest po prostu małe, średnie świetnie sobie radzi z technologią, najstarsze zaś jest skore do bitki i impulsywne.

„Empress Cesarzowa” to przykład komiksu, gdzie Millar tak zajarał się pomysłem wyjściowym, że po raz n-ty akcja gna na złamanie karku i nie zwalnia, by choć na chwilę pogłębić dramatis personae. Omawiany komiks będący space-operą jest pod tymi względami zupełnym przeciwieństwem „Sagi”. Wystarczy w trakcie lektury włączyć myślenie, by zauważyć, że „Empress” to nie dramat rodzinny, a pierwszy lepszy z brzegu letni blockbuster, pełen fabularnych klisz. Produkcja w sam raz na raz, gdzie podobnie jak w tego typu filmach, warstwa wizualna nadgania niedoróbki scenariusza i niewysiloną grę aktorską. Stuart Immonen sprawia, że warto zatrzymać się przy sekwencjach akcji na dłużej. Nie zrozumcie mnie jednak źle, mimo moich zarzutów wobec historii, bawiłem się przy komiksie nie najgorzej. Przeczytałem go szybko, skupiając się na wydarzeniach i nie żałuję tej plus-minus godziny, jaką spędziłem z „Empress”, ale na pewno twarda okładka i cena, jaka na niej widnieje, nie są proporcjonalne do frajdy, jaką daje lektura.

Komiks kończy się małym cliffhangerem, ale szczerze wątpię, by ktoś z czytelników wyczekiwał drugiego tomu. Zresztą sama kontynuacja, znając ilość bieżących projektów i specyfikę pracy Millara, stoi pod ogromnym znakiem zapytania. Mucha ma w ofercie i dalszych planach wydawniczych inne produkty z „Millarworld”. Jeśli macie ograniczony budżet, to zalecałbym wstrzymanie się i przeznaczenie go na „Starlight”, które ukaże się jeszcze w tym roku.

Tytuł: Empress Cesarzowa

  • Scenariusz: Mark Millar
  • Rysunki: Stuart Immonen
  • Tłumaczenie: Marek Starosta
  • Wydawnictwo: Mucha Comics 
  • Premiera: 24 stycznia 2018
  • Liczba stron: 192
  • Format: 180x275 mm
  • Oprawa: twarda
  • Papier: kredowy
  • Druk: kolor
  • ISBN 978-83-65938-06-0
  • Wydanie pierwsze
  • Cena: 79,00 zł

 Dziękujemy wydawnictwu Mucha Comics za udostępnienie egzemplarza do recenzji. 

Galeria


comments powered by Disqus