„Favela w kadrze” - recenzja

Autor: Jarosław Drożdżewski Redaktor: Motyl

Dodane: 06-01-2018 13:00 ()


O „favelach”, czyli kolokwialnie rzecz ujmując brazylijskich slumsach, stało się głośno przy okazji niedawnych igrzysk olimpijskich, które odbywały się w Rio de Janeiro. Portale informacyjne donosiły o potencjalnych problemach i zagrożeniach wynikających z bliskości tych miejsc z olimpijskimi arenami. Wcześniej jednak kilka dobrych lat wstecz, świat poznał ubogie dzielnice za sprawą głośnego filmu „Miasto Boga”, nakręconego na podstawie powieści Paulo Linsa pod tym samym tytułem. Pod koniec ubiegłego roku i polscy miłośnicy komiksów mogli bliżej przyjrzeć się wkomponowanym w obraz Brazylii favelom.
 
Nieważne czy to Brazylia, Stany Zjednoczone czy Polska. Każdy kraj kryje w sobie to biedniejsze oblicze, oblicze ludzi mniej zamożnych, tworzących odrębne dzielnice, gdzie bieda aż piszczy i gdzie lepiej się nie zapuszczać nie tylko po zmroku. To właśnie jednej z takich dzielnic poświęcony jest komiks Andre Diniza - „Favela w kadrze”. Życie w takim miejscu nie jest łatwe, nie brakuje pesymizmu, a nowobogackim z pewnością trudno sobie wyobrazić jak można tam przeżyć choćby przez jeden miesiąc. Aby móc, choć w części doświadczyć tego, siedząc w zaciszu swojego mieszkania, należy sięgnąć po publikację wydawnictwa Mandioca. Dawno nie czytałem tak szczerego, pełnego cierpienia i szarości życia codziennego komiksu, który jednocześnie niesie ze sobą też ułamek nadziei dla potrzebujących. Opowieść oparta na wspomnieniach wybitnego brazylijskiego fotografa wywodzącego się ze wzgórza Favela Mauricio Hory to jedno z największych zaskoczeń tego roku. Obok tego komiksu nie da się przejść obojętnie, gdyż tak wiele w nim emocji, uczuć i szczerości w najprostszej (ale i docierającej do czytelnika) z możliwych postaci. Nie znajdzie się chyba nikt, kto obojętnie przejdzie obok sceny, w której dziecko pyta swojego ojca, kim jest bandyta i dlaczego wszyscy mówią tak o jego ukochanym tatusiu. Tego typu scen jest tu dużo więcej, bo „Favela w kadrze” to opowieść o zwykłych, szarych ludziach, których los pchnął do nie zawsze legalnych interesów i, którzy muszą przez to zmagać się z wieloma problemami. Nawet jednak ci ludzie mają w sobie dużo honoru, co przewodzi na myśl m.in. „Ojca Chrzestnego”. Ważne jest też to, że autor komiksu, ale i sam Hory nie ocenia postępowania mieszkańców faweli, nie krytykuje, nieco wręcz ich idealizując. Tymi złymi, czarnymi charakterami czyni z kolei tych, którzy powinni strzec porządku, czyli policję. I zanim osądzicie, że gada on głupoty, zapoznajcie się z komiksem, być może inaczej spojrzycie na niektóre sprawy, jeśli do tej pory nie dostrzegaliście lub nie chcieliście pewnych rzeczy zauważyć. Komiks Andre Diniza jest świetnym przyczynkiem do rozmyślań, będąc jednocześnie genialną opowieścią o rodzinie, której przyszło zmagać się z problemami znanymi ludziom ubogim finansowo. Diniz przynajmniej część z bohaterów pozwala poznać bardzo dokładnie, pokazując ich takimi, jakimi są w rzeczywistości. To sprawia, że wczuwamy się w ich skórę i autentycznie przeżywamy wraz z nimi kolejne dni. I nawet fakt, że zdarza się, że sposób prowadzenia narracji miejscami „chrupie”, nie wpływa na fakt, że w historii tej zatracimy się od początku do końca.
 
Zresztą „Favela w kadrze” ma też drugą, równie ważną płaszczyznę, czyli ukazanie historii miejsca, w którym toczy się cała akcja. Narrator w osobie głównego bohatera opowiada czytelnikom, jak powstawało i jak zmieniało się wzgórze Providence. Nie zawsze były to zmiany pozytywne, ale o każdej z nich opowiada on z takim samym zaangażowaniem. Poznając więc losy bohaterów, zapoznajemy się też z fawelą samą w sobie, co jest równie intrygujące. I na tej płaszczyźnie nie brakuje więc dużej dawki emocji, przekładających się na czytelnika co czyni ten komiks naprawdę wyjątkowym.
 
Sam Mauricio Hory był wychowanym w dzielnicy biedy fotografem, który za sprawą swojego talentu i aparatu fotograficznego chciał dać ludziom nadzieję na lepsze jutro i odczarować zły mit o brazylijskiej dzielnicy biedy. Odnosił on na tym polu pewne sukcesy, które jednak często zaprzepaszczane były przez policję i polityków. Jeśli bowiem myśleliście, że Igrzyska Olimpijskie w Rio odmieniły losy szarych ludzi, to końcowy fragment komiksu będzie dla was kubłem lodowatej wody wylanej na głowę. Nie bez znaczenia jest to, jaką rolę odgrywał Hory. Scenarzysta i zarazem rysownik Andre Diniz absolutnie nie starał się odrzucić spuścizny znanego Brazylijczyka i stworzył w swoim komiksie swego rodzaju negatyw kliszę rolki, na której zapisywana jest wizja fotografa. Tutaj role się całkowicie odwróciły, tzn. biel przejęła rolę czerni, będąc jedynie (albo i aż) cieniowaniem dla tej drugiej barwy. Komiks tylko na tym zyskał, stając się przez to jeszcze bardziej wymowny i charakterystyczny. Inaczej jednak niż na fotografiach, Diniz oparł całą swoją pracę na niezwykłym minimalistycznym stylu, który przywodzi na myśl książki dla najmłodszych czy geometryczne wycinanki. Naprawdę dużo tu uproszczeń, co tylko podkreśla i uwydatnia powagę, smutek i brutalność płynącą ze scenariusza. Jeśli jednak miałbym się do czegoś przyczepić to do tego, że projekty postaci są bardzo do siebie podobne, przez co dość ciężko jest odróżnić od siebie poszczególnych bohaterów. To w pewien sposób utrudnia odbiór całej historii, podobnie jak pewne użyte przez tłumacza zwroty, którymi trudno przypuszczać, aby posługiwali się mieszkańcy Providence wiele lat temu. Wiem, że miało być to przekucie na dzisiejszy język, miejscowego slangu, ale miejscami nie brzmi to naturalnie. To jednak tylko szczegóły, które giną pod wszystkimi zaletami tej historii i smaczkami jak choćby absolutnie jedynym kolorowym rysunkiem zamieszczonym w komiksie. Rysunkiem, który ma niezwykły wpływ na odbiór tak zręcznie prowadzonej do tej pory opowieści. Tego typu elementy działają i wzbudzają w czytelniku kolejne emocje.
 
Jak radzić sobie, gdy głowa domu jest za kratkami? Czy handlarz narkotyków może mieć w sobie więcej godności i uczciwości od policjanta? Jak uciec z dzielnicy biedy, jednocześnie o niej nie zapominając i nie wstydząc się miejsca swojego pochodzenia? Pytań w tym komiksie jest naprawdę dużo, osądzania nie ma w ogóle. Niezwykle szczery i prawdziwy komiks, który w moim rankingu śmiało znajdzie się na podium, będąc jednocześnie największym zaskoczeniem zakończonego właśnie 2017 roku. Tutaj każdy kadr ma znaczenie, historia jest emocjonalna a sam komiks szczery do bólu. Gorąco namawiam was do sięgnięcia po ten tytuł, bo warto jak rzadko kiedy.
 

Tytuł: Favela w kadrze

  • Scenarzysta: André Diniz
  • Ilustrator: André Diniz
  • Tłumacz: Jakub Jankowski
  • Wydawnictwo: Mandioca
  • Format: 160x230 mm
  • Liczba stron: 136
  • Oprawa: twarda
  • Papier: offsetowy
  • Druk: cz.-b.z kolorową wkładką
  • ISBN-13: 9788394719944
  • Data wydania: 06.12.2017 r.
  • Cena: 69 zł

Dziękujemy wydawnictwu Mandioca za udostępnienie komiksu do recenzji.

Galeria


comments powered by Disqus