„Annabelle: Narodziny zła" - recenzja

Autor: Marcin Andrys Redaktor: Raven

Dodane: 13-08-2017 21:32 ()


Sukces Obecności nie tylko przyczynił się do swoistego renesansu kina grozy, ale też zapoczątkował serię filmów osadzonych w tym uniwersum. Poza sequelem perypetii małżeństwa Warrenów doczekaliśmy się obrazu o demonicznej lalce, która była rozpoznawalnym elementem filmu Jamesa Wana. Mimo że Annabelle okazała się dość przeciętnym straszakiem, postanowiono z niej tak szybko nie rezygnować i ponownie sięgnąć po tę postać. W Hollywood nic mnie już nie zadziwi, nawet robienie prequela prequela. O dziwo, geneza upiornej szmacianki prezentuje się korzystniej niż poprzedni film.

Gdzieś na prowincji małżeństwo Mullinsów prowadzi spokojne, niczym niezmącone życie, wychowując nastoletnią córkę, Bee. Jej ojciec słynie w okolicy z wyrobu pięknych lalek i właśnie przygotowuje kolejną. Beztroski żywot przerywa tragiczny wypadek córki Mullinsów. Po latach od tego wydarzenia małżeństwo postanawia odciąć się od przeszłości i traumy, udostępniając swój olbrzymi dom na niewielki sierociniec dla kilku dziewcząt. Ich opiekunka, jak i one same nie mogą wyjść z podziwu pięknie utrzymanego i przestronnego domu, którego nigdy nie miały. Dla nich wydaje się to jak sen, spełnienie dawno oczekiwanego marzenia. Szybko okazuje się, że dzieją się tu dziwne rzeczy, a tłumaczenie ich zwykłymi opowieściami o duchach z czasem przestaje wystarczać. Kiedy niepełnosprawna Janice odkrywa w zamkniętym pokoju niepozorną lalkę, tajemnicza siła coraz mocniej zaznacza swoją obecność. Dziewczyna szuka duchowego wsparcia u siostry Charlotte, ale siły zła zagnieżdżone w posiadłości Mullinsów upatrzyły sobie ją na kolejną ofiarę.

David F. Sandberg w swoim najnowszym obrazie sięga po sprawdzone chwyty kina grozy, bazując na dość powszechnych schematach takich jak nawiedzone domostwo czy chęć opętania czystej duszy przez demona. Film zyskuje jednak dzięki zmianie lokacji, ucieka od stylistyki poprzedniej części. Z powodzeniem wykorzystuje umiejscowienie akcji oraz rozległy dom skrywający w swoich trzewiach mroczną tajemnicę. Jest w tej wizji twórczy minimalizm, który pozwala skupić się na dwóch czołowych bohaterkach produkcji.

Od początku widać, że główne role przypadną najmłodszym sierotom – Janice i Lindzie. Ta pierwsza – doświadczona przez los i po cichu wyszydzana przez zdrowe koleżanki, z ciekawości łamie zakaz buszowania po domu, druga, będąca jej najlepszą przyjaciółką, pragnie uwolnić ją od złego wpływu lalki. Młode aktorki mają pozostawione duże pole do popisu, a Janice wypada niezwykle autentycznie. Sandberg nie bawi się w przydługie wstępy, tylko od razu zaznacza obecność mrocznej siły, której emanacja rośnie z każdą minutą filmu. I nawet szybkie ukazanie oblicza demona nie przeszkadza, ponieważ twórca stopniuje kolejne jego akcje, upatrując sobie następne ofiary. Przeplata sceny mające za zadanie zbudować atmosferę niepokoju, jak i wpadnięcia w pułapkę, z sekwencjami, w których już bez krępacji epatuje grozą. Nie czyni tego jednak w typowy dla obecnych horrorów sposób, a mianowicie stara się zaskoczyć widza.

Trudno mówić, aby Annabelle: Narodziny zła w jakiś szczególny sposób odświeżało to uniwersum, ale z pewnością prezentuje się lepiej niż poprzedni film o upiornej lalce. Również aktorstwo stoi na wyższym poziomie, z kreacjami doświadczonych Mirandy Otto i Anthony’ego LaPaglii. Popis umiejętności dają najmłodsze odtwórczynie ról, czyli Lulu Wilson i Talitha Bateman. Sandberg w płynny sposób nawiązał do Annabelle, a także kolejnego filmu w tym uniwersum - The Nun. Puścił też oczko do widza, umieszczając odniesienie do innego swojego horroru – Kiedy gasną światła. Udało mu się nakręcić film, który nie tylko straszy, wywołuje dreszcz emocji, ale też rozwija świat powołany do życia w Obecności. Fani horrorów nie powinni czuć się rozczarowani, bo Annabelle nigdy nie miała się lepiej.

Ocena: 7/10

Tytuł: „Annabelle: Narodziny zła"

Reżyseria: David F. Sandberg

Scenariusz: Gary Dauberman

Obsada: 

  • Stephanie Sigman     
  • Miranda Otto     
  • Lulu Wilson     
  • Anthony LaPaglia
  • Talitha Bateman     
  • Alicia Vela-Bailey     
  • Philippa Coulthard

Muzyka: Benjamin Wallfisch

Zdjęcia: Maxime Alexandre

Montaż: Michel Aller    

Scenografia: Lisa Son

Kostiumy: Leah Butler    

Czas trwania: 109 minut

Dziękujemy Cinema City za udostępnienie filmu do recenzji.


comments powered by Disqus