„Dwanaście prac Asteriksa” - recenzja

Autor: Dominika Malecka Redaktor: Motyl

Dodane: 13-07-2017 23:53 ()


Przed nieco ponad czterdziestu laty powstała animacja, która nie bez przyczyny otrzymała miano kultowej. Oto bowiem przygody dwóch niezwyciężonych Galów doczekały się jak dotąd najlepszej ekranizacji. Mowa oczywiście o niezapomnianej animacji „Dwanaście prac Asteriksa”. Co ciekawe, za kanwę filmu nie posłużył żaden z wydanych wówczas tomów serii. René Goscinny, Henri Gruel, Albert Uderzo i Pierre Watrin postanowili stworzyć całkiem nowe przygody oderwane od komiksowych perypetii mężnych galijskich wojów. Ogromny sukces zadecydował o wysypie kolejnych animacji, jednak żadna nie dorównała już sukcesowi słynnych „Dwunastu prac Asteriksa”.

Nic więc dziwnego, że popularna animacja doczekała się również wersji papierowej. Niestety nie jest to standardowa formuła komiksu, do jakiej przyzwyczaili nas twórcy. To adaptacja scenariusza Goscinnego okraszona ilustracjami Uderzo, coś w stylu albumu „Jak Obeliks wpadł do kociołka druida, kiedy był mały”. Drugie wydanie opublikowane przez Egmont zostało przygotowane we Francji z okazji czterdziestolecia powstania animacji. Posiada ponad czterdzieści oryginalnych całostronicowych ilustracji, które posłużyły przy tworzeniu filmu. Z pewnością jest to gratka dla wielbicieli tego tytułu, jednak ci, którzy poszukują tu klasycznego komiksu, będą odrobinę rozczarowani.  

Fabuła jest niezmienna w porównaniu z animacją. Julek Cezar przybywa do wioski niepokonanych Galów, aby złożyć im propozycję nie do odrzucenia. Wykonają oni dwanaście arcytrudnych zadań, które udowodnią, że są istotami boskim lub przeciwnie, co będzie oznaczało dla nich rychły koniec na arenie Circus Maximus. Mając za przewodnika Gajusza Pupusa – oddelegowani do stawienia czoła wyzwaniu Rzymu – Asteriks i Obeliks przystępują do kolejnych wyszukanych testów. I choć poziom trudności jest wysoki, a stający naprzeciw nich oponenci mistrzami w swoich profesjach, para Galów bawi się w najlepsze kosztem swoich rzymskich oprawców.

Mimo upływu lat „Dwanaście prac Asteriksa” nieustannie bawi, wskazując na uniwersalność i ponadczasowość tej opowieści. Wyrwana poza ramy standardowej historii z Galami w tle, nie tylko nawiązuje do mitologicznych zmagań Herkulesa, ale też w większym stopniu niż inne przygody sięga do gatunku fantasy. Niebagatelną rolę odgrywa tu humor, który przechodzi płynnie od sytuacyjnych i słownych żartów do abstrakcyjnych dowcipów. Jest też tu próba pokazania zmagań bohaterów utrzymanych w atmosferze grozy, co raczej bardzo rzadko zdarzało się w regularnej serii. 

Ilustracje Uderzo wiernie przywołują w pamięci kadry z filmu animowanego, ale też spełniają się w roli niewerbalnej narracji. Na pewno omawiany album stanowi gratkę nie tylko dla wielbicieli kultowego już dzieła, ale też może przekonać do siebie miłośników historyjek obrazkowych, wszak fabuła nie straciła nic ze swojej unikalności, a lektura Dwunastu prac… daje tyle samo frajdy, co oglądanie animacji. Warto zatem po nią sięgnąć, aby odświeżyć sobie trochę zapomnianą przygodę dwóch najsłynniejszych Galów.

 

Tytuł: Dwanaście prac Asteriksa

  • Tekst według scenariusza Rene Goscinny
  • Rysunki: Albert Uderzo
  • Kolory: Thierry Mebarki
  • Tłumaczenie: Marek Puszczewicz
  • Wydawca: Egmont
  • Wydanie: II
  • Data wydania: 05.2017
  • Druk: kolor
  • Oprawa: miękka
  • Format: 210x290 mm
  • Stron: 80
  • Cena: 19,99 zł

Dziękujemy wydawnictwu Egmont za udostępnienie komiksu do recenzji.

Galeria


comments powered by Disqus