„Maus. Opowieść ocalałego" - recenzja

Autor: Małgorzata Chudziak Redaktor: Motyl

Dodane: 18-12-2016 20:00 ()


Jeżeli miałabym wskazać jeden komiks, który powinien zostać lekturą szkolną, to bez chwili wahania wybrałabym Mausa. Trudny temat Holocaustu zamknięty w formie komiksu – szalony pomysł, który nie miał prawa się udać. A jednak powstała przejmująca powieść graficzna, która zaowocowała Nagrodą Pulitzera.

Władek Szpigelman był polskim Żydem, któremu wraz z żoną udało się przetrwać piekło II wojny światowej. Jego dorosły syn - Art - postanawia stworzyć komiks opowiadający o tym trudnym dla jego rodziny czasie. Przeprowadza więc szereg wywiadów z tatą, pomagają mu one lepiej zrozumieć postępowanie mężczyzny – nieufnego wobec obcych, chorobliwie skąpego i podejrzewającego swoją drugą żonę o czyhanie na rodzinny majątek. Podczas lektury odczuwa się olbrzymi dysonans pomiędzy zachowaniem Władka z przeszłości a tym obecnym. W młodości był to człowiek zaradny, umiejący wybrnąć z każdej sytuacji, troszczący się o swoich najbliższych. Kiedy komiks opowiada o starszej wersji Władka, obserwujemy te same cechy, ale odbite w krzywym zwierciadle. Kiedy przebywał w Auschwitz, oszczędzał jedzenie, zachowywał chleb na później, gospodarując nim mądrze, w czasach bardziej współczesnych, jako majętny człowiek oddaje do sklepu pudełka z napoczętym jedzeniem, aby otrzymać za nie zwrot pieniędzy lub zabiera kable ze śmietników.

Obserwowanie jak Władek jest powoli obdzierany ze wszystkiego, porusza dogłębnie. Na początku opowieści mężczyzna jest przedsiębiorczym człowiekiem, którego teściowie to bardzo majętni ludzie. Otoczony rodziną i dostatkiem żył sobie spokojnie w Sosnowcu, kiedy wybuchła wojna. Wszystko zaczęło się niewinnie – od antysemickich komentarzy na ulicy, czy godziny policyjnej. Później odebrano bohaterowi fabrykę, meble, dom. Rodzina przenoszona do coraz to gorszych gett gnieździła się w coraz mniejszych klitkach. Z czasem poszczególni członkowie zostawali zabierani przez Niemców i już nigdy nie wracali. Sam Władek z  żoną trafili w końcu do obozu zagłady w Oświęcimiu. Granica nieludzkiego traktowania przesuwa się coraz dalej podczas opowieści.

To, co niezwykłe w tym komiksie to warstwa graficzna. Rysunki są proste, ale do wyobrażenia sobie okropieństw, jakie przeszli Żydzi, nie potrzeba szczegółowych obrazów. Postaci przedstawione są jako zwierzęta. Żydzi to tytułowe myszy, polujący na nich Niemcy to koty, a Polakom przypadły… świnie. To ostatnie wzbudziło w naszym kraju sporo kontrowersji, kiedy komiks ukazywał się po raz pierwszy w Polsce. Sam autor różnie tłumaczył dobór takiego zwierzęcia. W jednym z wywiadów wskazywał, że świnka miała budzić pozytywne skojarzenia z takimi bohaterami jak Porky czy Miss Piggy. Kolejnym argumentem autora jest przyjęcie punktu widzenia nazistów w opowiadanej historii, a to Niemcy nazywali Polaków świniami podczas II wojny światowej. Antypolskość komiksu miała wyrażać także jego treść – nasi rodacy pomagający rodzinie Szpigelmanów robili to za pieniądze, a kobiety straszyły Żydami swoje dzieci. Należy jednak pamiętać, że historia ta jest bardzo osobistym zbiorem wspomnień  - Władek opowiada synowi, o tym, co przeżył na własnej skórze, nie można na tej podstawie generalizować i wykazywać, że komiks stara się oddać zachowanie wszystkich Polaków. Warto także wspomnieć, że Spiegelman przedstawia negatywnie również niektórych Żydów współpracujących z Nazistami. Dodatkowo autor na kartach komiksu przejmuje się, że oddanie wiernie obrazu ojca sprawi, że wyjdzie on na „rasistowską karykaturę starego Żyda-skąpca”, do czego ostatecznie dochodzi.

Kolejnym atutem tomu jest tłumaczenie Piotra Bikonta. Pamiętając, że ojciec i syn rozmawiają ze sobą po angielsku, zniekształca on umiejętnie mowę starszego mężczyzny. Oddaje to błędy językowe, jakie popełniał Władek jako imigrant i osoba, dla której angielski był zaledwie jednym z języków, w jakich umiał się porozumieć. Kiedy akcja rozgrywa się w przeszłości – w Polsce, bohater wysławia się perfekcyjnie, bo przecież pochodził z Częstochowy.

Maus to wzruszająca i przerażająca opowieść o woli przeżycia i okrutnych zbrodniach. Zagłada oglądana oczyma jednostki, połączona z obserwacją piętna, jakie odcisnęły na niej te dramatyczne przeżycia. Komiks, który powinno się znać i którego kolejny dodruk wcale mnie nie dziwi.

 

Tytuł: „Maus. Opowieść ocalałego"

  • Scenariusz: Art Spiegelman
  • Rysunek: Art Spiegelman
  • Tłumaczenie: Piotr Bikont
  • Wydawca: Wydawnictwo Komiksowe
  • Data publikacji: 11.2016 r.
  • Tytuł oryginalny: Maus
  • Wydawca oryginalny: Pantheon Books
  • Rok wydania oryginału: 1991
  • Liczba stron: 304
  • Format: 160x230 mm
  • Oprawa: twarda
  • Papier: offsetowy
  • Druk: cz.-b.
  • Cena: 54,90

Dziękujemy Wydawnictwu Komiksowemu za udostępnienie egzemplarza do recenzji.

Galeria


comments powered by Disqus