„Morze po kolana” - recenzja

Autor: Damian Maksymowicz Redaktor: Motyl

Dodane: 22-11-2016 10:30 ()


„Morze po kolana” to tytuł, który wymyka się jasnej, gatunkowej klasyfikacji. Po zapowiedzi oczekiwałem książki z niewielką liczbą ilustracji. Stąd moje zdziwienie, gdy w salonie pewnej sieci zauważyłem „Morze po kolana” wśród komiksów. Po przekartkowaniu można pomyśleć, że tym właśnie jest. Jednak nie do końca jest to prawdą. Sami autorzy unikają określenia, czym jest to dzieło, wydaje mi się jednak, że najwłaściwszym będzie „reportaż w formie komiksu".

To moje pierwsze spotkanie z twórczością Mariusza Kołodziejczyka, ale na pewno nie ostatnie. Autor udowadnia, że pogłoski o zapaści polskiego reportażu były mocno przesadzone. Pokazuje też, że można stworzyć ciekawy reportaż, nie jeżdżąc do wielkich miast czy egzotycznych lokacji. Wiele historii czeka na opowiedzenie we wsiach i małych miasteczkach. Kołodziejczyk to wprawny słuchacz i obserwator, opisujący samo życie na prowincjach w Polsce B. Zresztą, „Morze po kolana” zawiera wątki z dwóch jego książek - „Bardzo martwy sezon. Reportaże naoczne” i „B. Opowieści z planety prowincja". Owe wybrane, oparte na faktach opowiadania zostały połączone w całość wspólną fabułą. Jest to naprawdę sprawny montaż. „Morze po kolana” to z pozoru błahe perypetie przeciętnych mieszkańców jednej z uniwersalnych, małych nadmorskich mieścin w trakcie martwego sezonu. Są one przez Kołodziejczaka snute tak, że od lektury trudno się oderwać.

Mylący wydaje się opis na tylnej okładce tego reportażowego komiksu. Niedoszły polonista Marian to jeden z trzech głównych bohaterów. W piciu, siedzeniu na przystanku, gadaniu o niczym i czekaniu na pierwszych letników towarzyszą mu jeszcze kaleki Gumowy - ofiara nieszczęśliwej miłości, fetyszysta stóp i wulkanizator oraz Szczurek - głupiec i pechowiec, który już kiedyś próbował się wyrwać z rodzinnego grajdołka i nieudolnie szukał szczęścia na saksach. Takich Szczurków, Gumowych i Marianów znajdziemy w Polsce B. na pęczki. Są oni takimi Tantalami prowincji, uwięzionymi w zaklętym kręgu czasu. Nie mogą zaspokoić swych pragnień, dlatego ich egzystencja pozbawiona jest sensu. Choć zmiana jest na wyciągniecie ręki, to nie są oni w stanie się ruszyć. Prowincja wsysa ich jak bagno, jest nimi, a oni są nią.

Mimo tego pesymistycznego wydźwięku Kołodziejczyk stara się przedstawiać ten świat w cieplejszych barwach. Czyni to również Marcin Podolec. Ten młody, utalentowany rysownik ma już na koncie kilka hitów, w tym ostatnie głośne „Fugazi Music Club” i „Dym - Pablopavo – wywiad graficzny". Nie miałem jeszcze okazji czytać „Dymu...”, dlatego nie mogę wyrokować, który tegoroczny komiks Podolca jest najlepszy. Kreska artysty po raz kolejny dobrze współgra z obyczajowym klimatem i pozwala czytelnikom podziwiać, jak cementuje się jego delikatny, urzekający od pierwszych kadrów styl. Podolec ulepsza swój warsztat z każdym kolejnym albumem. Ponownie przechodzi samego siebie, gdyż pewne ważne elementy narracji przedstawione są wyłącznie w formie graficznej.

To pierwszy komiks w dorobku wydawnictwa Wielka Litera. Jakość wydania jest bez zarzutu, dzięki wsparciu Kultury Gniewu. Gruby, matowy papier idealnie pasuje do odcieni kolorów użytych przez Podolca. Do tej pory jego rysunki charakteryzowała zawsze chłodna i oszczędna paleta barw. Mimo czarno-białych retrospekcji, „Morze po kolana” to jego najbardziej kolorowy komiks w dorobku. Jednocześnie, sprane kolory idealnie pasują do martwych dni pomiędzy sezonami – swoistego czasu poza czasem.

Polecam „Morze po kolana” zarówno fanom twórczości Podolca, jak i reportaży. Mam też małą prośbę: jak będziecie w salonie, to weźcie kilka egzemplarzy „Morza” i przełóżcie do działu literatura faktu. Niech więcej osób ma szansę trafić na ten tytuł.

 

Tytuł: „Morze po kolana"

  • Scenariusz: Marcin Kołodziejczyk
  • Rysunek: Marcin Podolec
  • Wydawnictwo: Wielka Litera
  • Liczba stron: 160
  • Oprawa: miękka
  • Papier: offsetowy
  • Druk: kolor
  • ISBN-13: 9788380321267
  • Wydanie: I
  • Data wydania: 10.2016 r.
  • Cena: 49,90 zł

Dziękujemy wydawnictwu Wielka Litera za udostępnienie komiksu do recenzji.

Galeria


comments powered by Disqus