"Exclamat!on" - recenzja
Dodane: 03-01-2016 18:35 ()
Choć Michał Czarnocki z „Superhero Magazyn” porównując „Exclamat!on” z „Kick-Assem” nieco przesadził (myślę, że nie ta skala), to jednak nie sposób nie przyznać, że obydwa tytuły łączą pewne cechy wspólne. Wykazywanie podobieństw i różnic obydwu komiksów mija się z celem, ale jestem w stanie zgodzić się ze stwierdzeniem, że najnowszy zeszyt z wydawnictwa Sol Invictus można polubić.
Pierwsza rzecz, która przyszła mi do głowy, gdy sięgnąłem po „Exclamat!on”, to - „Czemu ten komiks jest taki krótki?”. 32 strony, gdy jeszcze dominują całostronicowe kadry, a tekstu jest jak na lekarstwo, daje w konsekwencji zaledwie kilka krótkich minut lektury. Przy komiksie internetowym, w którym historia zadebiutowała, to może tak mocno w oczy nie razi, lecz jeśli wydanie staje się papierowe, a nam przychodzi zapłacić, to już wzbudza pewne obawy. By jednak być zgodnym z prawdą od razu należy podkreślić, że cena, którą zaproponowali nam wydawcy za ten komiks nie jest wygórowana. 10 zł za naprawdę dobrej jakości zeszyt (mam na myśli papier i okładkę) nie jest kwotą, która sprawiałaby, że trzeba byłoby się specjalnie zastanawiać nad zakupem, tym bardziej, że liczba tych stron to jednak taki „zeszytowy” standard. Zresztą, nie liczba stron, a to co na nich się znajduje jest w przypadku komiksów przecież najważniejsze. Co więc proponują nam twórcy?
Jak już wspomniałem we wstępie, „Exclamat!on” porównywany jest do komiksu Marka Millara i Johna Romity Jr. I jeśli chodzi o zamysł to rzeczywiście coś – a może nawet więcej - w tym jest:
„Chcieliście kiedyś zostać superbohaterem? Ale tak na poważnie? Dave Lizewski chciał. Ale, w przeciwieństwie do Was czy do mnie, nie wystarczały mu zwyczajne marzenia.”
„Niejeden facet pragnął kiedyś zostać superbohaterem, poszybować nad miastem, błysnąć kolorowym trykotem, powalić poczwarę i wybawić z opresji damę w nadziei, że otrzyma od niej soczystego buziaka.”
Rozpoznacie, który opis dotyczy, danego tytułu? Prawda, że zapowiada się podobnie?
Nie chcę zarzucać „Exclamat!on” wtórności, bo po pierwsze, jakby się dobrze zastanowić to większość pomysłów już gdzieś kiedyś była wykorzystana, a poza tym „polski Kick-Ass” jest naprawdę fajnym czytadłem, którego lektura bawi.
Autorem scenariusza i rysunków jest debiutujący na rynku Aleksander Wałaszewski, który wspólnie z odpowiadającą za tusz Patrycją Awdjenko stworzyli komiks lekki, łatwy, przyjemny, ale też zaskakujący i bardzo przystępny w swojej formule. Myślę, że zdecydowana większość czytelników komiksów marzyła kiedyś o tym, aby wyruszyć w miasto na łowy, przez co bez trudu zidentyfikuje się z bezimiennym bohaterem. „Exclamat!on” to w pewnej mierze zapis „geekowskiego snu”, który każdy z nas chciałby, aby się spełnił, tym bardziej, że nagroda za bohaterską postawę jest doprawdy... baaardzo przyjemna. Kto już czytał, ten wie o czym piszę.
Wałaszewski podszedł do tego tematu tak jak należało, czyli z lekkością i humorem. Choć do swojego debiutu bohater komiksu przygotowywał się wiele lat, to jednak zderzenie (dosłowne) z rzeczywistością sprawiło, że złapało go pewne „zdziwko”. By wyjść cało z opresji, zmuszony był do stosowania nieprzystających prawdziwemu „superhero” sztuczek, a te z kolei wprowadzały luźną atmosferę i szereg żartów sytuacyjnych. Humor dodatkowo podkreślają fajnie rozpisane dialogi, których jest bardzo mało, ale gdy się pojawiają wprowadzają zamierzony efekt. Jeśli do tego wszystkiego dodam jeszcze niespodziewane zakończenie, okaże się, że jak na 32 strony jest tego całkiem dużo, że scenarzysta wycisnął z nich wszystko to co mógł.
Całkiem nieźle prezentuje się też oprawa graficzna komiksu. Minimalistyczna i surowa, w moim odczuciu, przywodzi na myśl kultowe „Sin City” Franka Millera. Podobna konstrukcja kadrów, gdzie dominującym kolorem jest głęboka czerń czy też kanciaste rysy twarzy antagonisty naszego młodego adepta sztuki trykociarskiej, sprawiają, że porównanie to przychodzi nam naturalnie. Żeby zostać dobrze zrozumianym, nie porównuję jakości rysunków Wałaszewskiego i Millera, ale wskazuję na pewne podobieństwa. Warstwa graficzna wymusza grę cieniem, w której autorzy się sprawdzają, podobnie jak przy dynamicznych kadrach, których również nie brakuje. Dla mnie osobiście wisienką na tym torcie było wykorzystanie kultowego „POW!” na jednej z plansz. Od razu przypomniały się stare, dobre czasy komiksu.
Czy więc po ten krótki tytuł warto sięgnąć? Ja zdecydowanie nie żałuję, że to zrobiłem. Jeśli więc szukacie w komiksie humoru, akcji, pięknych kobiet i brutalnych walk „Exclamat!on” powinno się wam spodobać. Aleksander Wałaszewski zaliczył całkiem udany debiut i pozostaje śledzić kolejne jego prace.
Tytuł: "Exclamat!on"
- Scenariusz: Alek Wałaszewski
- Rysunek: Alek Wałaszewski
- Wydawnictwo: Sol Invictus
- Tusz: Patrycja Awdjenko
- Liczba stron: 32
- Format: 170x260 mm
- Oprawa: miękka
- Papier: kredowy
- Druk: cz.-b.
- Data wydania: 12.2015
- Cena: 10 zł
Dziękujemy wydawnictwu Sol Invictus za udostępnienie egzemplarza do recenzji.
comments powered by Disqus