"Adwokat" - recenzja

Autor: Marcin Andrys Redaktor: Raven

Dodane: 01-12-2013 23:58 ()


Ridley Scott i Cormac McCarthy – połączenie tych dwóch twórców powinno w ciemno zagwarantować sukces każdej produkcji. Łatwiej powiedzieć niż zrobić. Jak się jednak okazuje sławny reżyser i autor książek nie dogadali się na planie naszpikowanego znanymi nazwiskami „Adwokata”.

Twórca „Łowcy androidów” nie ma ostatnio dobrej prasy i raczej nie zyska dodatkowych punktów po swym ostatnim dziele. „Adwokat” to film pusty, przerost formy nad treścią, silący się na wielkie kino, którym niegdyś raczyli nas Martin Scorsese, Brian De Palma czy Francis Ford Coppola. Dzieło bez klasy, połysku, błyskotliwej fabuły. Na pierwszy rzut oka to film o niczym i o wszystkim. O chciwości, żądzy władzy, pożądaniu, upadłych kobietach, skorumpowanych gliniarzach, przemytnikach narkotyków i trupach zadekowanych w beczkach, które ktoś wysłał w tournee po Ameryce. W tym krótkim opisie widać rękę Cormaca McCarthy, który lubuje się w ukazywaniu świata plugawego, zdeprawowanego, gdzie nie ma widoków na lepszą przyszłość, a wszyscy bez wyjątku są zamieszani w brudne interesy. To kino jeszcze bardziej mroczne niż „To nie jest kraj dla starych ludzi”, pokazujące całą esencję zła oraz obojętności tkwiące w człowieku. Autor wywleka na wierzch wszelkie negatywne cechy społeczne, nawet przypadkowemu obserwatorowi, kobiecie użyczającej telefonu komórkowego, nadaje rys postaci niezbyt pozytywnej. Jednym słowem - ciężkie, mięsiste kino.

Do pełni szczęścia zabrakło tylko udanej prezentacji wizji autora. Niestety „Adwokat” rysuje się jako ciąg pomniejszych scen z udziałem znanych aktorów, na czoło których wysuwają się ekstrawagancki Javier Bardem oraz nijaki Michael Fassbender w rolach wpływowego i bogatego przestępcy oraz zbaczającego z drogi prawa tytułowego adwokata. Konwersacje, niejednokrotnie o zabarwieniu erotycznym, miast przyciągać uwagę widza nużą. W tle tych rozmów odbywają się kolejne mające zagęścić akcję i skierować ją na właściwe tory. Niestety nic takiego się nie dzieje. Impulsem wprawiającym machinę w ruch ma być przypadek, nieprawdopodobny, trywialny. Powód zemsty czy vendetty jest nieistotny, liczy się krwawa rzeź. Nagle cały świat wali się przestępcom na głowę, a kara może być tylko jedna. Za złe uczynki płaci się najwyższą cenę bądź też cierpi do końca życia.

Autor „Drogi” słynie z ciężkich monologów, moralizujących przemów czy szermierki słownej między postaciami, niekiedy stawia na symbolizm lub też bez ogródek dosadnie wali prosto z mostu. To nie jest kino dla ludzi niecierpliwych albo oczekujących co chwila serii z pistoletów. Niemniej w tym potoku rozmów i słów aktorzy wypadają pretensjonalnie, niekiedy niezamierzenie komicznie, wypowiadając niczym roboty przydługawe kwestie i gubiąc się w gąszczu dialogów. To nie jest Ameryka mlekiem i miodem płynąca, lecz kraj chaosu i bezprawia. Zbrodnia posiada ten sam ciężar obojętnie czy pociąga się za spust czy też wynajmuje przyjaciół zza meksykańskiej granic. Różnica jest tylko jedna – w Ameryce przestępcy opływają w luksusy, zaś w Meksyku wyglądają jak przeciętni lokatorzy slumsów.

Aktorsko „Adwokat” nie porywa. Może głównym powodem jest brak pozytywnych charakterów. Jedynie Malkina w interpretacji Cameron Diaz jako osoba całkowicie wyzbyta kręgosłupa moralnego zapada w pamięć. Długie monologi wypowiadane beznamiętnie przez kolejne postaci osłabiają wymowę filmu pozostawiając nas obojętnymi na wydarzenia na ekranie. Scott w niewielkim stopniu stawia na narrację obrazem, a jeżeli już się decyduje to za moment zaskakują nas napisy końcowe.

Scenariusz Cormaca McCarthy’ego byłby zapewne kolejną udaną pozycją książkową w karierze wielokrotnie nagradzanego autora, niestety jako film wypada tylko miernie.

 4/10

Tytuł: "Adwokat"

Reżyseria: Ridley Scott

Scenariusz: Cormac McCarthy

Obsada:

  • Michael Fassbender
  • Penélope Cruz
  • Cameron Diaz
  • Javier Bardem
  • Brad Pitt
  • Bruno Ganz
  • Rosie Perez
  • Toby Kebbell

Muzyka: Daniel Pemberton

Zdjęcia: Dariusz Wolski

Montaż: Pietro Scalia

Scenografia: Arthur Max

Kostiumy: Janty Yates

Czas trwania: 111 minut

Dziękujemy Cinema City za udostępnienie filmu do recenzji.

 


comments powered by Disqus