"Asteriks" tom 33: "Kiedy niebo spada na głowę" - recenzja

Autor: Marcin Andrys Redaktor: Raven

Dodane: 04-10-2013 07:32 ()


W kraju okupowanym przez legiony rzymskie Julka Cezara jedyną ostoją wolności jest niewielka osada położona w Armoryce u wybrzeży Bretanii. Przez lata z powodzeniem przygody niezłomnych Galów tworzył dynamiczny duet Rene Goscinny / Albert Uderzo. Gdy zabrakło tego pierwszego, Uderzo postanowił sam kontynuować niezwykle popularną serię.

Spod jego ręki nie wyszło zbyt wiele scenariuszy, a w ogólnej opinii albumy tworzone już samodzielnie przez francuskiego rysownika nieco odstają poziomem od tych najlepszych z udziałem Asteriksa i Obeliksa. Trudno, bowiem kopiować specyficzny humor Goscinnego bądź też w nieskończoność powtarzać kultowe żarty i gagi. Na pewno nie można odmówić Uderzo ambicji w próbie sprostania nie lada wyzwaniu, jakim było przejęcie na barki serii, dla wielu posiadającej miano ponadczasowej. I pewnie rysownik z większym lub mniejszym szczęściem tworzyłby kolejne albumy, gdyby nie rozpaczliwa próba oddania hołdu Waltowi Disneyowi, która dla serii zakończyła się praktycznie katastrofą.

Wiadomo nie od dziś, że Galowie spożywający dopalacze w ilościach hurtowych, dostarczane przez niezastąpionego Panoramiksa, nie mają sobie równych, a boją się jedynie tego, aby niebo nie spadło im na głowę. Ot zabobon skrzętnie pielęgnowany z pokolenia na pokolenie trzyma nieokiełznaną siłę Galów w ryzach, wywołując przy tym wiele komicznych sytuacji. Bohaterom nie przyszło jednak do tej pory zmagać się ze spadającym nieboskłonem, ani choćby z niewielką asteroidą czy meteorytem. Ten temat nie został poruszony aż do trzydziestego trzeciego albumu serii.

„Kiedy niebo spada na głowę” traktuje o przybyciu nad galijską wioskę statków kosmicznych.  Na Ziemię przyleciały dwie grupy obcych, które poszukują broni mogącej zadać ostateczny cios stronie przeciwnej. Asteriks i Obeliks kontra kosmici? Pomysł już w samej szkicowej formie wydaje się niedorzeczny i mało ciekawy. Konfrontacja zaawansowanej technologii z wojownikami dysponującymi magicznym napojem ani nie jest zabawna ani też porywająca. Najwyraźniej Uderzo nie zdawał sobie sprawy z tego, że niekontrolowany mariaż fantasy z s-f nie wyjdzie jego dziecku na zdrowie. Prawdę powiedziawszy jest to jedyny album cyklu, który trudno przebrnąć za jednym razem. Oznacza to tyle, że kosmici nad wioską Galów nie wzbudzają takich emocji jak kolejne szarże na zawsze skorych do zabawy Rzymian czy też wyprawy do pobliskich plemion w celach wybitnie edukacyjnych.

Niestety Uderzo mimo szczytnej intencji uhonorowania osoby Walta Disneya zabrał się do tego z najgorszej możliwie strony. Czarę goryczy przelewają olbrzymie, zapychające fabułę i nic niewnoszące do historii kadry, będące jedynie wypełniaczem kolejnych komiksowych stronic. Jeżeli nawet jesteście wielkimi fanami Asteriksa i Obeliksa to niniejszy album powinniście schować gdzieś głęboko w regale, niech nie psuje pozytywnego wizerunku serii. W przededniu premiery nowego, trzydziestego piątego albumu o przygodach najpopularniejszych Galów po tej stronie Wisły, można mieć nadzieję, że doczekamy się małego renesansu tego zasłużonego cyklu. W oczekiwaniu na „Asteriksa u Piktów” odkładam na półkę „Kiedy niebo spada na głowę” z myślą, że nie prędko będę musiał sięgnąć po ten komiks.

 

Tytuł: "Asteriks" tom 33: "Kiedy niebo spada nam na głowę"

  • Scenariusz: Albert Uderzo
  • Rysunek: Albert Uderzo
  • Tłumaczenie: Marek Puszczewicz
  • Wydawca: Egmont
  • Liczba stron: 48
  • Format: 215x290 mm
  • Oprawa: miękka
  • Papier: offset
  • Druk: kolor
  • Wydanie: III
  • Cena: 19,99 zł

Dziękujemy wydawnictwu Egmont za udostępnienie komiksu do recenzji.


comments powered by Disqus