Marcin Wełnicki "Testament Damoklesa" - recenzja

Autor: Mariusz „Orzeł” Wojteczek Redaktor: Motyl

Dodane: 09-09-2013 08:06 ()


Recenzent czasem musi się przyczepić. Tak z czystej uczciwości, aby było wiadomo, że solidnie przyłożył się do swojej roboty, że napisał tekst rzetelny, którym można się sugerować przy wyborze lektury. A więc musi czasem ponarzekać, bo wiadomo – rzadko zdarzają się powieści, którym nic nie brakuje. Ale tak właśnie jest z książką Marcina Wełnickiego - „Testament Damoklesa”.

Największą zaletą powieści jest rozbudowana, wielowątkowa fabuła, której starczyłoby na dwie, trzy książki. Toczy się w dwóch osiach czasowych – w roku 1967, kiedy inspektor Misato Inoue tropi handlarza ludźmi, wspierana przez tajemniczego Gajina, posiadające swoje tajemnice, odmienne cele oraz w roku 1987, kiedy studentka Eve Namura wyjeżdża na wolontariat do Somalii, gdzie staje się świadkiem zdarzeń, jakich nie powinna oglądać. A to, co zobaczyła zmusza ją do walki o przetrwanie, o życie i o odkrycie prawdy o samej sobie. Te dwa historie rozdziela dwadzieścia lat i z pozoru nic ich nie łączy. Pojawiają się jednak nowe wątki, nowi bohaterowie, których losy niespodziewanie splatają się z przygodami wspomnianych bohaterek i sprawiają, że fabuła zaczyna się zazębiać, a każdą stronę powieści czyta się z wypiekami na twarzy.

Marcin Wełnicki jest prawnikiem z aplikacją notarialną i po studiach socjologicznych. To miłośnik europejskich muzeów oraz polskich pustkowi, który marzy o zwiedzeniu Afryki i Azji (a ta fascynacja mocno widoczna jest w powieści). Przez wiele lat związany był ze środowiskiem gier fabularnych, a także jest autorem wielu materiałów do gier. Debiutował powieścią „Śmiertelny bóg” trzy lata temu. A więc już nie nowicjusz, choć autor mało znany, mało widoczny na konwentach, nie promowany w środowisku. A szkoda, bo „Testamentem...” udowadnia, że ma bardzo wiele do powiedzenia w polskiej fantastyce. Mnie z pewnością zachwycił, zauroczył, zafascynował i przeraził jednocześnie. I dlatego tak twardo i zaciekle promuję tę książkę.

Książkę, która może w pierwszej chwili nieco przytłaczać, ale to wina precyzyjnie nakreślonego świata, w którym III Rzesza wygrała wojnę, zaanektowała Europę, jednocześnie odcinając się od swej ideowej genezy, tj. nazizmu i Adolfa Hitlera, a problem koreański został rozwiązany przez gen. MacArthura za pomocą broni atomowej... Ten skrupulatnie nakreślony świat alternatywny może sprawić, że czytelnik poczuje się zagubiony, zanim kolejne sceny, kolejne sugestie i aluzje pozwolą mu ułożyć w wyobraźni obraz jednego z najlepszych alternatywnych uniwersum, jakim może się pochwalić polska fantastyka.

Autor z powodzeniem radzi sobie z mnogością wątków i w odpowiedniej chwili odsłania nam kolejne elementy układanki, by w następnej chwili rzucić swym bohaterom nowe kłody pod nogi. A nam – czytelnikom – nową zagadkę, na której rozwiązanie z niecierpliwością oczekujemy. Łatwo się zatracić w alternatywnej rzeczywistości „Testamentu...”.

Doskonale nakreślone postacie, żywe, dynamiczne i zróżnicowane, świetne tło fabularne, przywodzące mi na myśl dalekie echa „Człowieka z Wysokiego Zamku” Dicka i „V jak Vendetta” Moore'a. Do tego lovecraftowskie motywy i zaskakujące zwroty akcji składają się na wyśmienity thriller fantastyczny, na jaki dawno nie trafiłem w polskiej literaturze.

Dla zainteresowanych uniwersum stworzonym w powieści polecam dobrą stronę poświęconą „Testamentowi...”.

 

Tytuł: Testament Damoklesa

Autor: Marcin Wełnicki

Wydawca: Bellona, Runa

ISBN: 978-83-89595-79-9

ISBN: 978-83-11-12179-9

Wymiary: 125×195 mm

Okładka: miękka

Ilustracja na okładce: Chris McGrath

Data wydania: 16.11.2011 r.

Cena: 39,00 zł

 


comments powered by Disqus