"Popiół i kurz" - recenzja

Autor: Dominika "Elanor" Kurek Redaktor: Krzyś-Miś

Dodane: 17-03-2011 19:47 ()


 

 

Nie jestem wielką fanką twórczości Jarosława Grzędowicza, poprzednie spotkania z jego prozą wspominam dość przyjemnie, aczkolwiek bez zachwytu. Mając jednak w pamięci  pozytywne, ba, entuzjastyczne wręcz opinie zasłyszane swego czasu po ukazaniu się pierwszego wydania "Popiołu i kurzu", stwierdziłam, że reedycja to doskonała okazja, by zapoznać się i z tym utworem. Niestety, choć stylowi i wyobraźni autora tu również niewiele można zarzucić, to prawie wszystkie pozostałe aspekty tej powieści były mniejszym czy większym rozczarowaniem.

Zacznijmy jednak od początku - "Popiół i kurz. Opowieść ze świata Pomiędzy" (którego prolog, z postaci opowiadania "Obol dla Lilith", ukazał się wcześniej w antologii "Demony") dzieje się na pograniczu naszego świata i tytułowej właśnie krainy Pomiędzy. Główny bohater, nieco ekscentryczny etnolog i podróżnik, od dziecka stykał się z rzeczami niezwykłymi, napotykał zjawy i demony, co w końcu doprowadziło go do załamania i epizodu schizoidalnego. Te czasy ma jednak już za sobą. Spotkany w trakcie jednej z podróży naukowych syberyjski szaman nauczył go świadomego przechodzenia do świata Pomiędzy - przypominającej limbo krainy, gdzie trafiają po śmierci dusze niektórych ludzi. To nie wszystko - protagonista posiada też zdolność uwalniania - wysyłania tych dusz w należną im dalszą drogę. Wziął więc na siebie rolę Charona i odwiedzając regularnie te pseudo-zaświaty za niekiedy symbolicznego, a często dość wartościowego obola, wyprawia dalej zagubione duszyczki.

Po tak barwnie zarysowanym założeniu przykrym zaskoczeniem było dla mnie zatem to, że przez dobrą połowę powieści czułam się, jakbym czytała kopię "Pana Lodowego Ogrodu". Oto twardy, zdystansowany bohater, obdarzony wyjątkowymi umiejętnościami, wyrusza w podróże po obcym świecie, który zna tylko on jeden, i z pomocą wyjątkowego, pół-magicznego sprzętu roznosi w proch dziwaczne boschowskie kreatury. Brzmi znajomo? Efekt pogłębia jeszcze prowadzona w identycznym prawie stylu jak w "PLO" narracja pierwszoosobowa. Nie pomaga też w odbiorze oparta na osnowie paranormalnego kryminału fabuła, która wprawdzie zapowiada się ciekawie i ma w sobie potencjał, jednak jest zupełnie nierozwinięta, jakby ograniczona rozmiarem typowej dla Fabryki Słów powieści. Z jednej strony mamy fantazyjne, malownicze czy wręcz psychodeliczne wizje pseudo-zaświatów, z drugiej zaś są one spętane okowami w gruncie rzeczy konwencjonalnej, pospiesznie zakończonej fabuły. Przez typowo „twardzielską” akcję ciężko poczuć się tu jak w horrorze, na jaki książka ma dobre zadatki. Ani dochodzenie, obejmujące martwego mnicha i tajemniczy zakon, ani sam los bohatera nie są na tyle wciągające, by potraktować powieść jako satysfakcjonujący utwór choćby przygodowy.

Krótko rzecz ujmując, był dla mnie "Popiół i kurz" sporym zawodem. Być może na ocenie tej zaważyły wysoko postawione oczekiwania, przez cały czas lektury trudno jednak było mi się wyzbyć wrażenia, że gdyby nie była to pozycja polskiego autora, szybko zaginęłaby gdzieś w otchłaniach księgarnianych półek noszących etykietkę urban fantasy.

 

 

Tytuł: Popiół i kurz. Opowieść ze świata Pomiędzy

Autor: Jarosław Grzędowicz

Wydawnictwo: Fabryka Słów

Data wydania: listopad 2010 (wyd. II)

ISBN: 978-83-7574-380-7

Wymiary: 125 x 195

Liczba stron: 336

Oprawa: miękka


Komentarze do starszych artykułów tymczasowo niedostępne...