"Języki węży" Naomi Novik - recenzja

Autor: Argante Redaktor: Krzyś-Miś

Dodane: 16-02-2011 13:22 ()


 

Laurence i Temeraire się nudzą - ostatecznie dożywotnie wygnanie spędzane na końcu świata nie nastręcza zbyt wiele okazji do zdobywania sławy w boju. Niestety, w związku z tym czytelnicy śledzący ich losy również nudzą się nieco bardziej niż zwykle, otrzymując znacznie mniejszą dawkę potyczek zbrojnych niż ta, do której przyzwyczaiła ich autorka. 'Języki węży', szósty już tom cyklu Naomi Novik, to jak dotąd najspokojniejsza część alternatywnej historii wojen napoleońskich, w której, prócz ludzi, udział biorą także wspomagające ich smoki. Niewiele zmieniają w tej kwestii nawet tytułowe węże, przybywające z odsieczą bliżej końca niż początku...

Powieść nabiera tempa w ostatnich rozdziałach, jak zwykle wtedy, kiedy na kartach książek Novik następuje spotkanie dwóch diametralnie różnych kultur. Zanim to nastąpi, 'Języki węży' przypominają typową powieść fantasy opartą na motywie questu: dzielna, choć targana konfliktami drużyna przedziera się przez nieprzyjazne pustkowia, by - w zależności od aktualnego rozdania kart - chronić, poszukiwać, ścigać lub uciekać. Nietrudno przewidzieć, że poszukiwanie skończy się odnalezieniem, a pościg dogonieniem, pozostaje więc śledzić rozterki bohaterów, którzy muszą odnaleźć się w chaotycznej rzeczywistości XIX-wiecznej Australii.

Na plan pierwszy, prócz głównych bohaterów całego cyklu, wysuwa się młody, nagle obarczony odpowiedzialnością Demane, a kolorów nabierają także jego brat - kujon Sipho, zbuntowana Emily i oschły Rankin (który podejmuje się zupełnie nowego dla siebie zadania). Korpus powiększa się o dwa nowe, dość oryginalne smoki, które także walczą o uwagę czytelnika. W szóstym tomie fabuła zaczyna koncentrować się na zawiłych konfliktach dyplomatycznych związanych z współzawodnictwem handlowym, które, jeśli to możliwe, stawiają Laurence'a w jeszcze trudniejszej sytuacji niż ta, w jakiej znalazł się zaraz po posądzeniu o zdradę.

'Języki węży' to typowy przykład książki powstałej na podstawie niepisanej umowy między autorem a czytelnikiem, polegającej na tym, że jeden będzie dostarczał drugiemu coraz więcej tego samego. Niestety, przy takim układzie zdarza się, że ekstrakt, którego oczekują odbiorcy, staje się z tomu na tom coraz bardziej rozcieńczony. Ten symptom dotknął już cykl o przygodach Temeraire'a - najbardziej przykuwające uwagę fragmenty książki to te, w których powracają bohaterowie i wątki znane z poprzednich tomów: Chińczycy z ich niezwykłym stosunkiem do smoków, hipokryzja brytyjskich polityków i relacja pomiędzy smokiem a jego opiekunem, w tym tomie pokazana na szczególnie wielu przykładach. Znaczną część książki zajmują jednak dywagacje związane z problemem wykarmienia smoków (mięso kangurów jest za chude) i znalezienia drogi wśród australijskich bezdroży - co jest zwyczajnie nużące. Ponieważ na globie zostało jeszcze całkiem sporo miejsc, których nie odwiedzili podczas swoich podróży smok i jego człowiek, można przypuszczać, że zapowiada się na bolesne i rozłożone w czasie konanie serii.

Z drugiej strony, powiedzmy sobie szczerze: już po ukazaniu się pierwszego tomu 'Temeraire'a' stało się jasne, że cykl nie jest skierowany do łowców nowości w literaturze, a nawet do miłośników epoki napoleońskiej, którzy znajdą tam zbyt mało historii, by na dłużej wciągnąć się w lekturę. Jeśli komuś odpowiada spokojna narracja Novik i już wie, że lubi serwowane przez nią opowieści, nie powinien czuć się zawiedziony szóstym tomem cyklu. Stwierdzenie 'najnowsza powieść Naomi Novik napisana jest dla miłośników jej powieści' brzmi jak tautologia, ale to chyba najlepsze możliwe podsumowanie 'Języków węży'.

 

Tytuł: Języki węży (Tongues of Serpents)

Cykl: Temeraire

Tom: 6

Autor: Naomi Novik

Tłumaczenie: Jan Pyka

Wydawca: Rebis

Miejsce wydania: Poznań

Data wydania: 26 października 2010

Liczba stron: 392

ISBN-13: 978-83-7510-507-0

Oprawa: miękka

Cena: 29,90 zł


Komentarze do starszych artykułów tymczasowo niedostępne...