"Dylan Dog: Zamek Grozy. Dama w czerni" - recenzja

Autor: Przemysław Mazur Redaktor: Motyl

Dodane: 17-05-2010 16:50 ()


Ku uciesze fanów specyficznej, lekko humorystycznej odmiany horroru, Dylan Dog, "detektyw mroku" i "łowca potworów", wraca nad Wisłę! Chciałoby się rzec: "Nareszcie!!!", bo jego absencja w naszym kraju trwała aż nazbyt długo.

Po raz ostatni "gościliśmy" rzeczonego w grudniu 2004 roku, kiedy to nakładem polskiej filii Egmontu opublikowano tomik "Po północy". Niestety, początkowo entuzjastycznie powitany na naszym rynku włoski cykl prędko tracił na swej popularności i stąd wraz z wspomnianym odcinkiem zniknął z oferty tegoż wydawnictwa. Wielka szkoda, bo "Dylan Dog" już teraz zaliczany jest do popkulturowych klasyków, a niebawem możemy spodziewać się wzmożenia zainteresowania tą postacią, bowiem jeszcze w tym roku do kin trafi filmowa adaptacja jego perypetii. I tym zapewne wypada tłumaczyć decyzję "władz zwierzchnich" Egmontu o ponownym sięgnięciu po ów tytuł.

Tym razem wydawca zastosował nieco odmienną taktykę edytorską łącząc w całość dwa, powiązane fabularnie tomy. Przekłada się to niestety na cenę, choć siłą rzeczy również i objętość. Na dwustu stronach mamy okazję przyglądać się z pozoru sztampowej fabule inspirowanej powieściami gotyckimi i frenetycznymi. W ponurym i z dawna już nie remontowanym "zamczydle" rodu Blendings dochodzi do tragedii, w której ginie jego właściciel, słynący ze skąpstwa lord Harold Bledings III. Zwłoki rzeczonego, z odartą ze skóry głową, odnajduje jego przerażona służba, a towarzyszące temu wydarzeniu zjawiska (zamanifestowanie obecności tajemniczej Damy w Czerni) wskazują na nadprzyrodzony charakter całego zajścia. Nic zatem dziwnego, że do rozwikłania tegoż tajemniczego przypadku zostaje zaangażowany specjalizujący się w podobnych sprawach Dylan Dog. Z inicjatywy ponętnej kuzynki zmarłego arystokraty, który pomimo swego skąpstwa pozostawił spadek w wysokości bagatela 22 milionów funtów, nieszablonowy detektyw trafia do wspomnianego zamku, prędko przekonując się, że coś jest na rzeczy. Zarówno wspomniana kobieta, jak i reszta kuzynostwa, są żywotnie zainteresowani pozyskaniem intratnej spuścizny. Będzie to jednak możliwe po spędzeniu przez nich pełnego tygodnia w zamku. Żadne wyzwanie dla twardo stąpającego po ziemi sceptyka. Sęk w tym, że ponad wszystkim roztacza się fama rodowej klątwy…

Zgodnie z pierwotnym założeniem serii, również i tu scenarzysta zafundował nam konwencje horroru w jej dalece spopularyzowanej formule. Ponury zamek, widmo kobiety przemierzającej obskurne korytarze arystokratycznej siedziby, czy rodowa klątwa to ograne motywy eksploatowane już u schyłku XVIII wielu w literaturze sentymentalnej i romantycznej. Niemniej Sclavi z charakterystyczną dlań wprawą znakomicie żonglują wspomnianymi motywami wtłaczając pomiędzy nie autorskie innowacje. Szkoda, że niezastąpiony Groucho odegrał tu jedynie śladową rolę, ustępując miejsca kamerdynerowi imieniem Desmond. Ten z kolei, sprawiający wrażenie umyślnej parodii włoskich socjalistów, jako chwilowa odskocznia od specyficznych dowcipów asystenta Dylana, sprawdza się jedynie połowicznie. Postaciom kobiecym, zwłaszcza Petulii i Anabel, nie brak wdzięku i powabu uatrakcyjniającego ponurą atmosferę zamkowych wnętrz. A przy okazji dają głównej postaci cyklu możliwość wykazania się na innym niż tylko detektywistycznym polu…

Scenarzysta zgrabnie buduje intrygę stopniując napięcie tak, że chwilami nie sposób odczuć czy ma się do czynienia ze zjawiskami nadprzyrodzonymi czy też zagrożeniem dalece bardziej przyziemnym. A to sprawia, że fabuła trzyma w napięciu, wprowadzając czytelnika w dezorientację. Pod względem jakości scenariusza to prawdopodobnie jeden z najbardziej udanych epizodów tegoż cyklu, zapewne także z tego powodu, że Tiziano Sclavi dysponował w tym przypadku niemal dwustoma stronicami na rozbudowę tej opowieści. Po lekturze ma się odczucie, że tej możliwości nie zmarnował.

Maniera graficzna, w jakiej zilustrowano tę odsłonę dziejów Dylana nie odbiega od standardu znanego z poprzednich tomów. Montanari i Grassani koncentrują się na wprawnym ujmowaniu sylwetek występujących tu postaci, akcentując tło tylko wówczas, gdy jest to niezbędne. Klasyczna płynna kreska raczej nie zachwyci zwolenników awangardowego rysunku, niemniej ta stylistyka zdaje się w tym przypadku idealna. Każda z zaistniałych tu postaci jest na swój sposób charakterystyczna i rozpoznawalna. A to umiejętność z reguły cechująca doświadczonych ilustratorów. I nic w tym dziwnego, bo wzmiankowani twórcy to przedstawiciele tzw. starej szkoły rysunku, celującej w realistycznej konwencji.

Wygląda na to, że niniejsze wydanie to nie ostatnie słowo Egmontu w temacie "Dylan Dog", ponieważ już zapowiedziano publikacje kolejnego zbiorczego tomiku, zawierającego epizody pt. "Morgana" oraz "Opowieść o nikim". I oby na tym nie poprzestano, tym bardziej, że cykl o „Detektywie mroku” ma nam jeszcze wiele do zaoferowania. 

 

 

Tytuł: "Dylan Dog: Zamek Grozy. Dama w czerni" 

  • Scenariusz: Tiziano Sclavi 
  • Rysunki: Giuseppe Montanari i Ernesto Grassani
  • Okładka: Claudio Villa
  • Tłumaczenie: Jacek Drewnowski
  • Wydawca: Egmont Polska
  • Data publikacji: 19.04.2010 r.
  • Druk: offset
  • Format: 14,5 x 20,5
  • Okładka: miękka ze skrzydełkami
  • Liczba stron: 200
  • Cena: 39,90 zł

 

    


Komentarze do starszych artykułów tymczasowo niedostępne...