,,Ranma 1/2" 21 tom - recenzja

Autor: Marcin "Eyepock" Kawecki Redaktor: Wesoła Magda

Dodane: 03-12-2008 20:10 ()


Jest mroźna i wietrzna noc w górach. Wszędzie wokół ciemno i tylko przeraźliwie świszczący za cienkimi ściankami namiotu wiatr nie pozwala młodemu adeptowi sztuk walki i jego ojcu zapomnieć, że nie znajdują się w kompletnej pustce. Nieludzkie warunki na zewnątrz utrzymują się niezmienne już od dwóch dni. Podróżnicy czekają na nadejście przynajmniej chwilowej poprawy pogody, by móc wrócić do spokojnego, cichego, ciepłego i przytulnego dojo. W pewnym momencie uświadamiają sobie mrożący krew w żyłach fakt – do jedzenia została im ostatnia zupka chińska... Głód trawiący ich ciała i umysły sprawia, że zapominają o łączących ich rodzinnych więziach i stają do walki o ostatnie kęsy pożywnego ramenu. Mogłoby się wydawać, że wynik starcia jest z góry wiadomy, jednak z zaskoczeniem przekonujemy się, że w pojedynku o życiodajne pożywienie uczeń przerasta mistrza i chłopak pokonuje swego ojca – nauczyciela... Gdy wreszcie pogoda uspokaja się i podróżnicy wracają do swego domostwa pozostali domownicy niepokoją się o stan psychiczny mistrza – wydaje się bowiem, że nie może on pogodzić się z porażką. Już niedługo przekonamy się, że nie ma zamiaru jednak tak łatwo oddawać palmy pierwszeństwa w rodzinie, a także, że zna i - co istotniejsze - potrafi skutecznie użyć w walce sekretnej techniki rodziny Saotome – techniki „karpia-na-desce-do-krojenia” oraz niezwykle niebezpiecznej techniki „piekielnej kołyski”, ale... nie uprzedzajmy faktów.

            Ponadto w odcinku historia, po której każdemu prawdziwemu mężczyźnie przejdą ciarki po plecach. Historia rozpoczynająca się od spotkania zakochanej niewiasty z wędrownym sprzedawcą pieczywa. Starzeć ów nie jest jednak przeciętnym piekarzem, jakich to wielu spotkać można na bezkresnych gruntach naszej planety... Dysponuje przepisem na magiczne ciastka pokazujące prawdziwe uczucia i miłosne przeznaczenie ludzi, którzy je zjedli w stosunku do osób, które te ciastka sporządziły. Teraz wytężcie swoje szare komórki i skojarzcie fakty – zakochane dziewczę nie mające ani odrobiny talentu kucharskiego, w którego ręce wpada ten wyklęty przez wszystkich niewiernych mężczyzn przepis. Czy teraz rozumiecie już, dlaczego narzeczony dziewczyny powinien drżeć ze strachu na samą myśl o takiej historii? Co się stanie, jeśli ciastka spróbują również rzesze adoratorów narzeczonej panny? Czy to któryś z nich okaże się być prawdziwym mężczyzną życia nieświadomej niczego niewiasty? Czy chłopak, z którym łączy ją narzeczeństwo naprawdę powinien nie spać z nerwów po nocach? Nie zdradzajmy jednak niespodzianki czekającej nas na kartach tej niewielkiej książeczki...

            Ostatnią w tym tomie historią będzie opowieść pełna ciosów bojowych i okrzyków zagrzewających do walki - w sensie dosłownym. Nie spodziewacie się, jak bardzo fascynujące i trzymające w napięciu potrafi być łapczywe połykanie kolejnych kart opowieści o cheerleaderkach. Nie jest to jednak zwyczajny doping pięknych dziewcząt o ponętnych kształtach. Jest to niewidziany dotąd pojedynek podtrzymywania na duchu przeprowadzony przez mistrzynię świata w cheerleaderstwie bojowym oraz mistrza wszelkich sztuk walki uwięzionego w ciele pięknej dziewczyny. Czy może być coś bardziej niezwykłego, rzadziej spotykanego oraz bardziej trzymającego w napięciu niż to? Otóż owszem – może. Będzie takie, jeśli do tej sytuacji wplączemy fakt, że ów mistrz sztuk walki musi dopingować adoratora swej narzeczonej... Aby dodać jeszcze więcej dramaturgii dodajmy, że bojowa cheerleaderka zakochuje się w dopingowanym przez nią wojowniku i jest to... ten sam wojownik, którego dopinguje strona przeciwna! Czy już pogubiliście się w całej sytuacji? Tak, ja też. Dlatego właśnie nie można przegapić tej fascynującej historii...

            Jak natomiast tomik przedstawia się od strony fizycznej? Otóż biorąc tę małą książeczkę w dłonie zobaczymy jak zwykle w przypadku tego wydawnictwa zgrabną książeczkę o kolorowej okładce przypominającej raczej zbiór kolorowanek dla dzieci. Tak jednak przedstawia się 90% wydawanych w naszym pięknym kraju mang. Okładka tym razem sprawiła na mnie lepsze wrażenie niż ostatnio, w związku z równym ucięciem krawędzi, nie zaś jak w przypadku poprzednich tomów (przynajmniej tych, które osobiście trzymałem w ręce), w których to folia stanowiąca zewnętrzną warstwę okładki było nacięta w wielu miejscach. Jak zwykle obrazki wydrukowane są poprawnie na dość niskiej jakości papierze, lecz chcemy przecież by koszt naszych ulubionych tomików przedstawiał się zachęcająco, a nie odpychająco. Lepiej przedstawia się także wklejenie owych niskiej jakości kartek w okładkę, do którego tym razem nie mam większych zastrzeżeń (dalej jednak jestem przekonany o tym, że jest to kwestia indywidualna każdego egzemplarza i trzeba na to zwracać uwagę przy zakupie). Ogółem trzymany przeze mnie egzemplarz był pozbawiony w zasadzie wszystkich wad swoich poprzedników i oceniam go bardzo dobrze.

            Zatem czy chcecie dowiedzieć się, czy uczeń tak łatwo przewyższyć może mistrza? Czy ciastka z płatkami wiśni mogą pokazać rozwiązanie problemu, który nurtuje czytelników od początku serii? Oraz czy wreszcie możliwe jest pojęcie relacji panujących pomiędzy bohaterami całej tej opowieści? Dowiemy się tego tylko zaglądając pomiędzy okładki najnowszego, dwudziestego pierwszego już tomu mangi „Ranma ½” autorstwa Rumiko Takahashi wydanej przez wydawnictwo Egmont.

 

 

Wydawnictwo: EGMONT

Rok wydania: 2008

Oprawa: Miękka

Format: 13.0x20.0cm

Język: polski

Ilość stron: 182

ISBN: 9788323724292

Seria: RANMA

Cena: 17 zł

 

 

Recenzja poprzedniego tomu znajduje się TUTAJ.

Opis całej serii TU.


Komentarze do starszych artykułów tymczasowo niedostępne...